Wszyscy ludzie Messiego. Bez nich nie byłoby złota MŚ, legendarnego piłkarza, a nawet zdrowego człowieka
Mundial w Katarze wydawał się turniejem wymyślonym tylko po to, by Lionel Messi zdobył jedyną główną nagrodę, która umknęła mu w jego znakomitej karierze: mistrzostwo świata. Tym samym wypełnił swoje przeznaczenie. Być może nigdy nie byłoby Messiego w pełnej krasie, gdyby nie pomogło mu kilka osób. Tych bardziej, ale i mniej znanych szerokiej publiczności. Oto one.
Jeden leczył go z karłowatości przysadkowej, inny, znając ryzyko, sprowadził do Barcelony całą jego rodzinę, kolejni ludzie stwarzali mu warunki, by mógł stać się wielkim piłkarzem. Niesamowita kariera Argentyńczyka to także wiele historii poszczególnych, czasem przypadkowych osób. Każdy z nich po tym, co zrobił dla Leo, może, a nawet powinien dopisać sobie tytuł mistrza.
Dr Diego Schwarzstein
- Piłka nożna ma dług wobec Leo - mówi człowiek, któremu siedmiokrotny zdobywca Złotej Piłki nie tylko zawdzięcza uratowanie kariery, ale generalnie normalne życie. A mówi tak, ponieważ jest o tym w stu procentach przekonany, a nie dlatego, że podobnie jak gwiazda futbolu pochodzi z Rosario i że wielokrotnie jego losy krzyżowały się z 10-letnim chłopcem cierpiącym na bóle wzrostowe. Z dala od świateł reflektorów, które dziś otaczają mistrza świata, ten endokrynolog widział pierwsze przeszkody Messiego na drodze do piłkarskiego Olimpu.
“La Pulga”, czyli pchła, lider reprezentacji Argentyny ma dziś niespełna 170 centymetrów wzrostu, ale był przez naturę skazany na bycie o 10-15 centymetrów niższym. Na szczęście trafił pod opiekę lekarza, a ten w 1997 roku zdiagnozował u niego niedobór hormonu wzrostu, gdy grał w młodzieżowych drużynach Newell’s Oldboys.
Według Schwarzsteina chłopiec przyszedł do jego gabinetu z klubu ze wskazaniem, że góruje nad wszystkimi kolegami piłkarsko, ale że warunki fizyczne uniemożliwiają mu wskoczenie na wyższy poziom i powinien jakoś spróbować pokonać "to ograniczenie".
- Nie dajemy dzieciom przewagi, ale pokonujemy wadę - stwierdził lekarz, odnosząc się do diagnozy przypadku. Messi, podobnie jak inne dzieci musiał zmierzyć się z bardzo drogim, jak na warunki argentyńskie, leczeniem, wynoszącym średnio od 1000 do 1200 euro miesięcznie, co jest kosztem poza zasięgiem 99% rodzin w tym kraju. I chociaż kluczowa okazała się interwencja FC Barcelony dla zakończenia jego leczenia i treningu piłkarskiego, Schwarzstein wspomina, że "80% tego zostało zrobione tutaj w Argentynie".
Josep Maria Minguella
Na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych w Argentynie szalał kryzys, w wyniku czego Messi przestał otrzymywać zastrzyki. Rodzice nie mieli pieniędzy na drogie iniekcje, przebieg leczenia stanął pod znakiem zapytania. Wtedy do pomocy na ochotnika zgłosiło się dwóch przedsiębiorców z Buenos Aires, którzy słyszeli o talencie chłopca i znali ludzi z Barcelony.
W ten sposób ojciec Messiego poznał Josepa Marię Minguellę, jednego z najważniejszych pracowników “Dumy Katalonii” wśród tych, którzy nigdy nie błysnęli publicznie. Minguella brał udział w transferach Diego Maradony, Romario i Christo Stoiczkowa na Camp Nou. Do tych wspaniałych transakcji dodał kolejny ruch. To on wskazał władzom klubu, by kupić Messiego.
- Po raz pierwszy zobaczyłem Leo, gdy miał zaledwie 12 lat. Był niski, słaby, a ze względu na jego fizyczność istniały wątpliwości, czy jest w stanie zostać dobrym graczem - wspominał Minguella. - Ale po szczegółowym obejrzeniu wideo zrobiłem wielkie oczy. Wydawało się, że Leo przybył do nas z innej planety, na której rodzą się wyjątkowi ludzie: architekci, lekarze, wspaniali muzycy - przyznał.
Minguella zrobił wszystko, by “Barca” zainteresowała się Messim. Kupił Lionelowi i ojcu bilety do Hiszpanii, opłacił nawet nocleg w Barcelonie.
Carles Reshak
W trakcie pierwszej sesji treningowej po przylocie do Katalonii Leo zdobył sześć bramek. Zachwyceni trenerzy nie mogli jednak podjąć oczywistej decyzji o wzięciu młodego talentu pod swoje skrzydła. Wiążące zlecenie mógł wydać jedynie dyrektor sportowy Barcelony, a ten latem 2000 roku znajdował się w Sydney, gdzie przyglądał się młodzieżowym reprezentacjom walczącym o złoty medal na igrzyskach olimpijskich.
Na powrót Reshaka przygotowano poważny test dla 13-letniego Leo. Został wpuszczony na boisko z dwa lata starszymi chłopakami. Mały Argentyńczyk grał taki recital, że dwóch trenerów juniorów krzyknęło: musimy go mieć! Natychmiast! Reshak nawet nie próbował protestować. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie widział takiego brylantu na murawie.
To prawda, że Leo kosztował dużo. Zastrzyki, wynajęcie domu dla całej rodziny, wydatki z tym związane - to była kwota nieprzyzwoita nawet za taki diament. Pomimo faktu, że budżet roczny La Masii to tylko 30 milionów euro.
- Wiedziałem na pewno, że po prostu nie miałem prawa go puścić do Argentyny - wspomina Reshak. Ponieważ nie znalazł pod ręką kartki, Carles wziął zwykłą serwetkę i napisał:
“W Barcelonie, 14 grudnia 2000 r., w obecności pana Josepa Minguelli i jego prawnika Horacio Gagioli, dyrektor techniczny Barcelony, Carles Rexac, zobowiązuje się na własną odpowiedzialność, pomimo pewnych opinii przeciwnych, do podpisania kontrakt z zawodnikiem Lionelem Messim, jeśli utrzymamy porozumienie co do uzgodnionych kwot.”
Tydzień później dokument został poświadczony przez notariusza, a do historii przeszedł fakt fakt, że Barcelona podpisała umowę na serwetce ze wszystkimi listami gwarancyjnymi: z danymi dotyczącymi wynajmowanego domu dla rodziny Messiego, szkoły i wynagrodzenia ojca w nowej pracy.
Frank Rijkaard
- U wszystkich trenerów czegoś się nauczyłem, ale myślę, że najważniejszy w mojej karierze był Frank Rijkaard. On mi ufał. To dzięki niemu zacząłem grać w pierwszej drużynie. Nigdy nie zapomnę tego, że to on rozpoczął moją karierę. Nie bał się na mnie postawić, mimo że miałem 16 czy 17 lat - wielokrotnie powtarzał Messi.
Z tym nie można się spierać: 17-letni Messi zadebiutował w Barcelonie pod wodzą Rijkaarda w meczu z Espanyolem w październiku 2004 roku. Wszedł jako rezerwowy w miejsce Deco, autora jedynego gola w meczu. Co ciekawe, z powodu Messiego rywale złożyli protest. Messi był czwartym zawodnikiem spoza Unii Europejskiej, a mogło ich być tylko trzech.
Barcelona udowodniła, nie bez trudności, że nabyła Leo w wieku 13 lat i że nie powinien być uważany za zagranicznego zawodnika.
A co Rijkaard powiedział o Messim?
- Od samego początku widzieliśmy, że mamy do czynienia z wyjątkowym piłkarzem. Pamiętam, że Ronaldinho i Deco bardzo szybko rozpoznali jego talent, przepojeni sympatią i szacunkiem dla niego. Posiadał mentalność, którą demonstruje do dzisiaj. Nie obchodziło go, kto jest jego przeciwnikiem. Chciał tylko wyjść na boisko i grać - stwierdził Holender.
Pep Guardiola
Ciekawostką stanowi tutaj fakt, że Pep raczej częściej dziękuje Messiemu, a nie odwrotnie.
- Dla mojej kariery Messi jest wszystkim. Sprawił, że stałem się bardziej konkurencyjny. On wiedział, jak genialny mieliśmy zespół. Musiało “zaskoczyć”. Dużo wygrywaliśmy. Bez niego też byśmy wygrywali, ale niemożliwe, że aż tyle. Dzięki niemu podpisałem wiele dobrych kontraktów. Jestem mu bardzo wdzięczny - mówił jeszcze w tym roku dla telewizji “Telemundo” kataloński szkoleniowiec.
Co zabawniejsze, Leo ostatnio stwierdził, że Pep zaszkodził piłce nożnej w ogóle! Tak, tak, dokładnie to ujął: "Guardiola bardzo wyrządził krzywdę futbolowi, ponieważ istniało poczucie, że to, co robiliśmy w Barcelonie, było tak proste, że każdy chciał to skopiować.”
To Guardiola w 2009 roku wymyślił nową odmianę Leo i wtedy Messi stał się dzisiejszym Messim. W noc poprzedzającą El Clasico w Madrycie Guardiola wpadł na plan, w którym czuł, że przeniesienie najlepszego gracza z prawego skrzydła do środka boiska, w roli bardziej ofensywnego pomocnika, może zaskoczyć “Królewskich”.
O 22.30 nastąpiło delikatne pukanie do drzwi biura Pepa i do środka wszedł 21-letni Leo Messi. Trener pokazał mu wideo, pauzując je, aby wskazać wolne przestrzenie. Chciał, aby jego zawodnik uczynił tę przestrzeń swoją własną. Od tej pory miała to być “strefa Messiego”.
Cóż, następnego dnia Barcelona rozgromiła Real 6:2, a Messi pozostał w nowej roli i odnosił kolejne sukcesy.
Lionel Scaloni
To imiennik Messiego dał mu pierwszy tytuł mistrza Ameryki Południowej, a potem mistrza świata. Co ciekawe, Scaloni zaczynał pracę bez Leo, wygrywając cztery z pierwszych sześciu meczów towarzyskich, co zapewniło mu stałą pracę w roli selekcjonera.
To ten trener odegrał główną rolę w przekonaniu “La Pulgi” do ponownego przemyślenia rozbratu z kadrą. Przerwa trwała ostatecznie osiem miesięcy. Od tego czasu Lionel i Lionel stworzyli więź, która pozwoliła “odmłodzonemu” Messiemu cieszyć się najlepszymi latami w drużynie narodowej. Po przegranej w półfinale Copa America 2019 z Brazylią, rozpoczęli niesamowitą serię 36 meczów bez porażki, w tym oczyszczającą wygraną 1:0 z Brazylijczykami w finale Copa 2021 na Maracanie, zdobywając pierwszy ważny tytuł od 28 lat.
Osiągnięcie to zdjęło presję z barków Messiego i stworzyło kolejną więź między idolem zespołu a jego fanami. To prawdopodobnie dało im podstawę do powstania z kolan po szokującej porażce z Arabią Saudyjską w pierwszym meczu mundialu. Od tamtej pory Argentyńczycy szli po Puchar Świata. I wyjechali z Kataru ze złotem.
Czy Lionel ponownie będzie w stanie “uwieść” Lionela i zaprosić go na jeszcze jedną misję?