Vini przeciwko wszystkim. Na takich graczy trzeba chuchać i dmuchać. "Właściwa droga do zdobycia Złotej Piłki"

Vini przeciwko wszystkim. Na takich graczy trzeba chuchać i dmuchać. "Właściwa droga do zdobycia Złotej Piłki"
Gustavo Valiente / Xinhua / PressFocus
Talizman Realu Madryt, następny wielki dla hiszpańskiej i brazylijskiej piłki. Vinicius Junior zachwyca, wzbudza emocje, zdarza się, że prowokuje, ale jednocześnie żyje tym sportem. Niektórym to się nie podoba i to niebezpieczny moment dla kariery genialnego Brazylijczyka. Być może też przełomowy.
Prowokacyjne świętowanie zdobycia bramki nie jest bynajmniej rzadkością w piłce nożnej. Przykładanie dłoń do ucha lub palca w pobliżu ust to jedne z najczęstszych sposobów na zachęcenie kibiców przeciwnej drużyny, by zachowali swoje opinie dla siebie. Ale La Liga znalazła się w oku cyklonu za sprawą Viniciusa Juniora, który, według niektórych, ma taki feler, że po pokonaniu bramkarza wykonuje taniec. Cóż za paskudny zwyczaj, prawda?
Dalsza część tekstu pod wideo
Gracze cieszący się z goli to żaden wybryk historii. Brazylijczycy na przykład słyną z wyszukanych celebracji. Od dziecięcej kołyski Bebeto na mundialu w 1994 roku, po ruszanie biodrami Ronaldo, Romario i Neymara. Stało się to po prostu częścią brazylijskiego futbolu. Pięknym i nieodzownym fragmentem Joga Bonito. Ale nagle grupie osób przeszkadza to, co robi 22-latek spod Rio de Janeiro.

Małpi rozum fanatyków Atletico

Problemem nie są tańce Viniciusa, ale reakcja na nie w niektórych kręgach. La Liga ma burzliwą historię, jeśli chodzi o walkę z rasizmem na stadionach, gdzie do niedawna dość powszechnie słyszało się “małpie odgłosy”. Zmieniło się to na tyle, że teraz każde odstępstwo od przyjętej normy powoduje uzasadnioną, silną reakcję. Dlatego, gdy w programie “El Chiringuito” Pedro Bravo, prezes Hiszpańskiego Związku Agentów Piłkarskich, człowiek odpowiedzialny m.in. za transfer Sergio Ramosa z Sevilli do Realu Madryt, zasugerował, że Vini powinien “przestać zachowywać się jak małpa”, natychmiast został skarcony przez prowadzącego, a w następnych kilkunastu godzinach potępiono go niezliczoną ilość razy w przestrzeni publicznej. Musiał przeprosić.
Vinicius spotykał się z krytyką innych kręgów, m.in. od piłkarza Atletico Koke, za rzekomy brak szacunku dla przeciwników, jednak to komentarz Bravo w programie, który przyciąga publiczność w różnym wieku, był kroplą przelewającą czarę. Real Madryt zagroził postępowaniem sądowym, legendy piłkarskie z całego świata zaoferowały swoje wsparcie i radzili Brazylijczykowi, by “tańczył dalej”. Powstał hashtag #BailaViniJr. Tak wyrósł temat, który miał swoje kolejne odsłony na każdej konferencji prasowej przed meczami ligowymi w ten weekend. A jednak ktoś nie wyniósł z tego żadnej lekcji.
Na totalnych głupców wyszła część środowiska kibicowskiego (specjalnie trzeba unikać sformułowania “kibice”) Atletico. Zamiast ugasić pożar, wzniecony przez Koke, jeszcze dolali oni oliwę do ognia. A raczej wrzucili w niego setki kanistrów z benzyną. Ich zachowanie, śpiewy “Vinicius, jesteś małpą”, obrzydliwa pacynka, mająca przedstawiać piłkarza - to wszystko uderza nie bezpośrednio w nich, jako osoby. Taka patologia zawsze idzie na konto klubu. I porażka w derbach Madrytu będzie zapewne tylko jedną z kar za cały ten wstyd. I wypada mieć nadzieję, że nie najdotkliwszą.

Nie ulegać prowokacji

Abstrahując od rasistowskich wybryków, jest coś w osobie Viniciusa, co nie pozwala przechodzić obok niego z neutralną opinią. Facet wywołuje emocje. Świetny piłkarz, który nie tylko błyszczy na boisku (w El Derbi Madrileno akurat wyszedł nieco “ze światła”), ale powoduje, że liga hiszpańska zaczyna być bardziej kolorowa, przyjazna nawet dla bezstronnych obserwatorów. Coś, czego częściowo brakowało po odejściu Cristiano Ronaldo i prawie całkowicie zniknęło, gdy do Paryża odleciał Leo Messi.
Na takich graczy trzeba chuchać i dmuchać. Tym bardziej, że Vinicius to kolejna z wielkich gwiazd, na której kości poluje się w niemal każdym meczu. Co sezon “Vini” znajduje się w czubie statystyki najczęściej faulowanych piłkarzy w Hiszpanii. I gdy każdy na jego miejscu dawno straciłby zimną krew, on przyjmuje ataki na siebie z chłodną głową. To nie Diego Maradona, który szedł na pięści z całym zespołem Athletiku, ani Diego Costa z Ramosem plujący na siebie. Żadnych odwetów, żadnego narażania siebie na czerwoną kartkę, a klubu na osłabienie. Tranquilo. Spokojnie. Idzie raczej drogą Leo Messiego. “Chcesz mnie skrzywdzić? Proszę, spróbuj. Ja w rewanżu strzelę gola lub założę kanał.”
Messi z ligowymi drwalami radził sobie najlepiej w historii. To nie tak, że nie “gotował się”, nie odczuwał emocji. Każde przyjęcie kopniaka od rywala ładowało jego baterię. Aż w końcu uaktywniał się, strzelał hat-tricka, dokonywał niestworzonych rzeczy na boisku. W ekstremalnych sytuacjach, dochodziło jednak do rękoczynów. Dobrze pamiętaną sytuacją była “spinka” z Asierem Villalibre w finale Superpucharu Hiszpanii w 2021 roku, gdy zmęczony ciągłymi prowokacjami ze strony zawodników Athletiku, nie wytrzymał i potraktował napastnika z Bilbao prawym sierpem w tył głowy. To była jedyna czerwona kartka w jego długiej historii w Barcelonie (dwa razy został wykluczony w meczach reprezentacji Argentyny).
Cristiano Ronaldo już zupełnie na należał do grzecznych chłopców, nawet jeśli z taką reputacją przyjeżdżał do Hiszpanii. Sędziowie cztery razy wyrzucali go z boiska za chwilową utratę panowania nad sobą. To oczywiście małe grzeszki na tle wielkich osiągnięć. Biorąc pod uwagę sposób traktowania go przez rywali, powściągliwość i umiejętność przekierowania gniewu na strzeleckie zdobycze i wygrywanie, Portugalczyk zyskiwał uznanie na całym świecie. To umiejętność zarezerwowana wyłącznie dla najlepszych. Do takiego miana aspiruje już Vini Jr.

Po Złotą Piłkę?

Polowanie na Viniciusa to próba obalenia porządku Realu Madryt, ale przede wszystkim kaleczenie futbolu, który będzie cierpiał z powodu kontuzji swych najwybitniejszych przedstawicieli. Trener Carlo Ancelotti przekonywał, że fani wszystkich ekip powinni docenić jego talent:
- Jest wyjątkowy ze względu na to, jak gra. Przeciwnicy mogą być wściekli z powodu jego dryblingów i są podburzeni jak nigdy dotąd, gdy przegrywają. Ale to futbol. Vinicius ma ogromną jakość i talent, nigdy nie powinien się zmieniać. Myślę, że okazuje szacunek sędziemu i rywalom, a gdyby kiedykolwiek tego nie robił, przypomnę mu o tym - mówił po meczu z Mallorcą, gdy szkoleniowiec tego klubu Javier Aguirre wręcz zachęcał do ostrzejszych wejść w skrzydłowego “Los Blancos”.
Cała ta napięta atmosfera przechodzi jakby obok Viniciusa. Faule, brutalne wejścia, zaczepki na boisku? Proszę bardzo. Jest na to gotowy. Krytyka jego sposobu na uczczenia zdobywania bramek? Ma to w nosie. “Moje tańce celebrują różnorodność kulturową świata. Zaakceptuj to. Uszanuj to. Bo nie zamierzam przestać tego robić”. “Vini” przeskakuje wszystkie przeszkody, jakie napotyka w zawodowej karierze. Wybrał elitarną ścieżkę dla “zwycięzców”, zamiast drogi gniewu, gorącej głowy i wiecznych awantur. To różni go od innej gwiazdy z kadry “Canarinhos”, Neymara. Być może właśnie taki powinien być kierunek do statusu prawdziwej legendy i perspektywy zdobycia Złotej Piłki.

Przeczytaj również