"To nie jest Taniec z Gwiazdami!". Kosecki punktuje reprezentanta i apeluje do Probierza [NASZ WYWIAD]
- Tu się nie ma co obrażać, tylko pora zacisnąć zęby, głośno zaśpiewać hymn, wywalić “cojones” i grać w piłkę. To nie są szachy, “Top Model” czy inne takie rzeczy - prosto z mostu mówi Roman Kosecki, były kapitan reprezentacji. “Kosa” nie gryzie się w język, komentując wyczyny kadry. Ma też jasny apel do selekcjonera.
Reprezentacja Polski poniedziałkowym meczem na Stadionie Narodowym zakończyła zmagania w Lidze Narodów. Porażka ze Szkocją 1:2 sprawiła, że biało-czerwoni spadli do Dywizji B tych rozgrywek. Po ostatnim gwizdku porozmawialiśmy z zasłużonym byłym reprezentantem, Romanem Koseckim, na temat poczynań kadry i oceny pracy Michała Probierza. Gwarantujemy: jest ciekawie.
PAWEŁ OŻÓG: Jak ocenia pan mecz ze Szkocją?
ROMAN KOSECKI: Przede wszystkim było wiadomo, że Szkoci grają ostro, zdecydowanie i szykuje się twardy mecz. Sam kiedyś grałem z Irlandczykami, Szkotami i wiem, o czym mówię. Są to bardzo fizyczne mecze.
Powiem szczerze, że trochę akcji mieliśmy, ale konkretniejsi byli Szkoci. Tu słupek, tam poprzeczka, to bramkę nam strzelili. Zbyt łatwo znowu wchodzili. Gramy trójką z tyłu i te nasze boki zdecydowanie nie radziły sobie z piłkarzem grającym po prawej stronie w reprezentacji Szkocji. Uważam, że w ofensywie nie jest tak źle, ale trzeba poukładać zespół w tyłach.
Kto pana najbardziej zawiódł?
Zawiodła mnie cała gra reprezentacji szczególnie w grze defensywnej. Są momenty, że zrywami potrafimy stworzyć dobre sytuacje. Było tak z Chorwacją, Portugalią czy wczoraj ze Szkocją, ale nie da się wygrywać, jak będziemy tak bronili jak ostatnio.
Nasza defensywa przyzwyczaiła do radosnej twórczości.
Tu zdecydowanie coś nie gra. Nie mówmy tutaj tylko o obrońcach, ale o całej drużynie. Regularnie ktoś nie nadąża, nie wraca, brakuje doskoku, szybkości reakcji. Konsekwencją tego było to, że Szkoci tworzyli przewagę w pobliżu naszego pola karnego i momentami czuli się zbyt pewnie. Nie może być tak, że rywal biegnie sobie kawał drogi z piłką, a nasi piłkarze stoją na wyprostowanych nogach.
Tymek Puchacz stwierdził, że biało-czerwoni byli lepsi, stwarzali więcej sytuacji i tylko wynik tego nie oddał.
Puchacz to powinien się skoncentrować na grze. To nie jest “Taniec z Gwiazdami” czy jakieś inne show. Wszedł, żeby uspokoić grę, a niestety nie wychodziły mu akcje w ofensywie i popełniał sporo błędów w obronie.
Momentami obserwujemy festiwal mydlenia oczu.
Niech się chłopaki nie obrażają, że eksperci i byli piłkarze ich oceniają, ale panowie, po to gracie, żebyśmy mieli trochę radości. Wszyscy żyjemy i interesujemy się tym sportem. Na każdym meczu w Polsce jest komplet. Dużo osób jeździ też za granicę kibicować, więc wiara w narodzie jeszcze jest.
Gdy grałem w piłkę, też nie raz dostawałem po dupie i byłem krytykowany w różnych momentach. Tu się nie ma co obrażać, tylko pora zacisnąć zęby, głośno zaśpiewać hymn, wywalić “cojones” i grać w piłkę. To nie są szachy, “Top Model” czy inne takie rzeczy. Należy wyjść i grać. W futbolu czasem trzeba nabić sobie siniaka, a mam wrażenie, że niekiedy u niektórych widać większą dbałość o swój wizerunek niż o grę.
Selekcjoner też lubi sobie dokładać problemów, wystawiając zawodników bez rytmu meczowego.
Wszyscy znamy Jakuba Modera i jego historię. Miał niestety kontuzje i to nie pomogło mu w rozwoju. Natomiast jeśli zawodnik nie jest gotowy w stu procentach, to nie powinien grać. Wyjątki można robić dla najlepszych, a nie możemy porównywać Modera do Lewandowskiego. Robert, nawet mając gorszy dzień i będąc obolałym, ściągnie na siebie uwagę przynajmniej trzech obrońców. I wtedy jest to zupełnie inna sytuacja. A na kadrę czasem przyjeżdżają chłopaki, którzy mają problemy w swoich klubach, a potem właśnie tak to wygląda.
Jest pan w stanie odgadnąć skład reprezentacji kilka dni przed meczem?
Nadal do końca nie wiem, jak ma wyglądać nasza wyjściowa jedenastka. W tym mieszaniu ciężko się połapać. My zdecydowanie najwięcej mieszamy w tym garnku. Ciągle szukamy nowych twarzy, ustawień, robimy po siedem zmian z meczu na mecz. Portugalia, Chorwacja i Szkocja też próbują odmładzać kadrę, ale z grubsza wiadomo, kto wyjdzie w jedenastce i co chcą grać.
Wiadomo, że w takim meczu jak ze Szkocją ciężko było wystawić optymalny skład przez liczbę kontuzji, ale niewiadomych jest zbyt dużo. Jako chłopak, który też grał trochę w piłkę, chciałbym w końcu wiedzieć, jaki jest trzon tej drużyny. Tych przynajmniej sześciu zawodników. Jak się z meczu na mecz za dużo zmienia, to trudno osiągać dobre wyniki z takimi zespołami, z jakimi graliśmy.
Na koniec Ligi Narodów nadal zastanawiamy się, jaka jest wyjściowa jedenastka. Michał powiedział wczoraj, że wie, czego oczekuje. Że się wszystko krystalizuje. Że przeszukujemy. I oby ta kadra była na eliminacje mundialu i obyśmy tę drogę obrali.
Sądzi pan, że tak będzie?
Wierzę, że tak, bo mamy trochę chłopaków, którzy chcą i sporo potrafią. Piątkowski zagrał w jednym meczu nieco słabiej, w drugim strzelił bramkę. Nasza kadra może nie należy do najmocniejszych w Europie, ale mamy kilku zawodników z potencjałem.
Jak pan traktuje spadek do dywizji B?
Ja bym tutaj nie przesadzał i nie siał paniki. Każdy spadek, bez względu na rozgrywki, jest przykry, ale trzeba pamiętać, że będą inni przeciwnicy.
Nieraz pojawiały się głosy, że granie w niższej dywizji byłoby dla nas korzystniejsze, bo gralibyśmy z rywalami o podobnej klasie do nas.
Nadal będą to silne zespoły i nie ma sensu przeżywać. Może mamy teraz taką reprezentację, która potrzebuje nieco innych przeciwników, żeby się odbudować i awansować z powrotem do dywizji A, czego chłopakom życzę, ale musimy patrzeć przede wszystkim na siebie.
Mimo wszystko nie dziwię się, że wiele osób nie tryska optymizmem.
Ja wierzę, że nadchodzą lepsze czasy. Chyba że ktoś lubi tkwić w tym co było. Mamy kasety wideo, czy inne płyty i jak ktoś chce może sobie puszczać mecze z 74’ i 82’ roku i żyć przeszłością usłaną sukcesami. Osobiście wierzę, że będzie lepiej. Idziemy do przodu, wyjścia nie mamy, czasu nie cofniemy.
I mamy prawo mieć oczekiwania.
Ja oczekuję, że w następnym meczu nie będzie kolejnych ośmiu zawodników. Bez kolejnego mieszania, sprawdzania, szukania. Wystarczy już tego. Po Szkotach i innych naszych rywalach wiadomo mniej więcej, w jakim wyjdą składzie.
Był pan ofensywnym graczem, uważa pan, że wyjście duetem Buksa - Świderski było dobrym pomysłem? Może należało jednego z nich wymienić na pomocnika.
Wie pan, gdybyśmy zremisowali, to każdy by trochę ponarzekał, ale by były inne komentarze. Ciężko powiedzieć, bo każdy z tych zawodników tak naprawdę grał a to 45 minut, potem nie grał, następnie wchodził z ławki, potem znowu grał.
Wiadomo jednak, że zmiany w końcówce, które miały przynieść trochę uspokojenia, jednak tego nie dały. I tylko zrobiła się nerwówka, po której straciliśmy gola. Można po czasie mówić, że panowie z przodu byli nieskuteczni, ale w tamtym kształcie drużyna miała jeszcze remis.
W ostatnich meczach było widać, że wiele zmian podczas spotkań nie działało na naszą korzyść.
U nas na zmianę często wchodzi piłkarz, który gdyby nie kontuzje, byłby szósty do wejścia. Po wejściu nie raz okazuje się, że nie są oni przygotowani. Oni się muszą na tym skoncentrować. Nie przyjechali na wycieczkę, na wyjście w “Tańcu z Gwiazdami”, tylko przyjechali na kadrę Polski i w każdej sekundzie mogą wejść i pokazać jakość. A niestety w niektórych momentach było widać, że tego brakowało.
Jakiej rady udzieliłby pan selekcjonerowi?
Michał na pewno nie ma łatwej drogi, bo każdy oczekuje przebudowy, pokazania nowych twarzy i to zrobił. Te założenia spełnił, ale teraz trzeba po prostu wyjść podstawowym składem i zagrać tak, żeby jak to się mówi - pokazać siłę.
Wystarczy tych zmian. Musi w końcu wyjść skład po ogłoszeniu, którego selekcjoner powie: “To jest mój zespół. Mieliśmy czas na budowę przez Ligę Narodów i tak będziemy grali”. Po to były te mecze i sam Michał to mówił. Przegląd wojsk zrobił maksymalny. Pokazał wielu zawodników. Młodych, nowych, kilku odświeżył, więc w następnym meczu ma wyjść kadra, jaką Probierz widział. Oczywiście jeśli będzie trenerem, bo głosy są różne.
A pozostanie na stanowisku? Sam selekcjoner uważa, że tak (podobne informacje mają Meczyki.pl - przyp. red., szczegóły TUTAJ)
Myślę, że nadal będzie prowadził kadrę.
A pan, jaką decyzję by podjął na miejscu Cezarego Kuleszy? Na kogo by pan postawił w przypadku decyzji o zmianie selekcjonera?
Trzymam kciuki, żeby trener został, ale jeżeli nie zostanie, to miałbym jednego kandydata. Zresztą gdy Michał był wybierany, to w gronie moich faworytów wymieniałem jego i Jana Urbana, więc jeśli miałoby dojść do zmiany, to na Janka.
Jednak nie po to Michał tyle wariantów sprawdzał, żeby na koniec zostać zwolniony. Bo wie pan, przyjdzie nowy trener, albo jak niektórzy jeszcze mówią jakiś Niemiec, ktoś inny z Zachodu, skądś i znów zacznie mieszać, szukać. A ile można! Trzeba się na coś zdecydować.