To może być ekscytujący beniaminek Ekstraklasy. Depcze I ligę, ma autostradę do awansu

To może być ekscytujący beniaminek Ekstraklasy. Depcze I ligę, ma autostradę do awansu
Norbert Barczyk / pressfocus
Paweł - Ożóg
Paweł OżógWczoraj · 15:10
Po emocjonującej rundzie na boiskach I ligi nadszedł czas na podsumowania. Nie brakowało wyróżniających się postaci, ale tym razem skupimy się na jednej. Wywalczył fotel lidera. Rozwinął zawodników. Sprawił, że piłkarska jesień w gminie Żabno była wyjątkowa. Jego zespół uzależnił się od punktowania, a my wzięliśmy pod lupę garść statystyk, które pokazują, że Marcin Brosz buduje w małopolskiej wsi szeroką autostradę do Ekstraklasy.
Przed przejęciem Bruk-Betu na chwilę zszedł z klubowej ścieżki i poświęcił się reprezentacji Polski do lat 19. Zbudował od podstaw drużynę, która zajęła piąte miejsce na mistrzostwach Europy i pokazała olbrzymi potencjał.
Dalsza część tekstu pod wideo
Ale Marcin Brosz to przede wszystkim trener, który zjadł zęby na ligowym futbolu. W jego CV znajdziemy wiele sezonów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Próby walki w eliminacjach do europejskich pucharów. I co kluczowe w kontekście obecnego sezonu - ma niemałe doświadczenie w robieniu awansów do Ekstraklasy. Ponad dekadę temu dokonał tego z Piastem Gliwice. Kilka lat później powtórzył ten wyczyn z Górnikiem Zabrze, a teraz jest na najlepszej drodze, by przywrócić Ekstraklasę w Niecieczy.

Właściwa osoba na właściwym miejscu

Przejął drużynę z Małopolski pod koniec ubiegłego sezonu, gdy ta popadła w przeciętność, zadomawiając się w dolnej części tabeli. Rzucało się w oczy, że potrzebowała wstrząsu i obrania nowego kierunku z doświadczonym trenerem u sterów. Zatrudnienie Brosza wpisywało się w ambicje właścicieli, którzy od lat prowadzą zdrowy klub, wolny od macek niekompetentnych urzędników. Nieciecza to wymarzone miejsce dla trenerów poszukujących stabilnej i długofalowej pracy. Nic więc dziwnego, że Brosz skusił się na pracę właśnie tam.
Początki nie należały jednak do łatwych. Jego Bruk-Bet na potęgę gubił punkty. Dostał bęcki od Podbeskidzia i zremisował z Zagłębiem Sosnowiec, czyli z zespołami, które z hukiem leciały z ligi. W pierwszych pięciu meczach pod wodzą Brosza drużyna zdobyła zaledwie dwa punkty. Taka była cena ewolucji. Zmieniały się treningi, system i styl gry. Jak przyznał sam trener w październikowym wywiadzie dla TVPSPORT.PL, podjęte kroki były niezbędne do zapewnienia utrzymania w lidze. Na efekty pracy 51-latka nie musieliśmy czekać długo. Już pod koniec poprzedniej kampanii pojawiły się pierwsze owoce jego zmian. Bruk-Bet zakończył sezon pewnymi zwycięstwami - z GKS-em Tychy i Wisłą Kraków. Wtedy wielu kibicom zapaliła się lampka: w Niecieczy montują mocną ekipę, która w kolejnym sezonie może namieszać.
Ci, którzy obstawiali taki scenariusz, nie pomylili się. Brosz udowodnił, że w kilka tygodni można wiele poprawić. Wystarczą klarowna wizja, kompetencje i solidna kadra.

“Słonie” zdeptały ligę

W tym sezonie, gdy słyszymy “Bruk-Bet”, przychodzą nam do głowy takie hasła jak: postęp, zwycięstwa, faworyt i lider. Do tego wypadałoby też dołożyć stałe fragmenty gry, które stały się specjalnością niecieczańskiego zakładu.
Wyróżników znajdziemy nieco więcej. Nie pierwszy raz można dostrzec u Brosza inspirację futbolem serwowanym przez Ralfa Rangnicka, który emanuje intensywnością. Termalica ma błyskawicznie reagować po odbiorach i w ciągu kilku sekund oddać strzał na bramkę. Na ten moment działa to wyśmienicie i ligowi rywale często sobie z tym nie radzą.

Zespół, zespół i jeszcze raz zespół

Po zakończeniu rundy klub z Niecieczy opublikował wywiad, w którym zapytano Brosza o największy atut jego drużyny. Pominął fazy przejściowe i stałe fragmenty gry. Wskazał na zespół. Podkreślał, że zawodnicy, którzy w danej chwili nie łapali się do kadry meczowej, sami przychodzili do niego i sugerowali, że chcą grać w rezerwach. Wykonywali dodatkowe treningi i nie szukali dróg na skróty. Dodał, że wielu z nich dostało swoje szanse pod koniec rundy i je wykorzystało.
I tu warto się zatrzymać. Prawdą jest, że mowa o klubie z dużymi możliwościami finansowymi, natomiast to nie tak, że Brosz dostał na start worek pieniędzy na transfery i latem szatnię w Niecieczy zapełnił autokar nowych graczy. Przeprowadzono kilka transferów, ale kluczem do sukcesu był postęp zawodników, którzy już byli w klubie.
Przykładem może być Arkadiusz Kasperkiewicz - dziś filar defensywy. Z kolei w ofensywie kapitalny sezon rozgrywa Kacper Karasek, autor dziesięciu goli i czterech asyst - prawdziwy człowiek orkiestra w ofensywie “Słoni”. Zarówno on, jak i Kasperkiewicz oraz dwóch innych zawodników Bruk-Betu znaleźli się w naszej jedenastce jesieni (pełne zestawienie wraz z omówieniem znajdziecie TUTAJ).

Liderzy pełną gębą

Jesienią Bruk-Bet zbierał punkty z podziwu godną regularnością. Nie ma w tym przypadku, że od pierwszej kolejki przewodzi stawce. Zespół Brosza przegrał tylko dwa mecze ligowe, a pierwszy dopiero w 12. kolejce. Co równie ważne, baza zwycięstw była regularnie aktualizowana. W tym aspekcie, jak i w wielu innych, był zdecydowanie najlepszy w lidze.
Oto garść statystyk, które to potwierdzają:
  • 45 punktów po 19 meczach
  • średnia 2,37 pkt/mecz
  • przewaga siedmiu “oczek” nad miejscem barażowym
  • najwięcej zdobytych bramek w lidze (42)
  • najmniej straconych bramek w lidze (15, ex aequo z Arką)
  • najwięcej zwycięstw (14)
  • najmniej porażek (2)
  • najwięcej spotkań “na zero” z tyłu (9)

Jeśli zbierać punkty, to właśnie tak

Uwagę przykuwa przede wszystkim liczba “oczek”, którą warto osadzić w szerszym kontekście. Sprawdźmy więc, ile punktów należało zdobyć, żeby zyskać miano najlepiej punktującej ekipy po 19 kolejkach w ostatnich pięciu sezonach:
  • 2023/24 - Motor Lublin (35, wliczając zaległy mecz)
  • 2022/23 - ŁKS Łódź (38)
  • 2021/22 - Miedź Legnica (41)
  • 2020/21 - Bruk-Bet Termalica Nieciecza (44)
  • 2019/20 - Warta Poznań (37)
Teraz jeszcze łatwiej docenić 45 punktów zdobytych przez zespół Brosza. Oczywiście, sezon sezonowi nierówny, ale te liczby są wyznacznikiem dominacji “Słoni”. I nie zapominajmy - Bruk-Bet w tym sezonie leje słabych i tłucze mocnych. Nie przegrał z nikim z topowej szóstki i nie dał się ograć drużynom, które w tym momencie są zamieszane w walkę o utrzymanie. Tak się właśnie podbija ligę.

Ile brakuje do awansu?

Tu również możemy posiłkować się danymi z niedalekiej przeszłości. Bezpośredni awans zapewnia sobie najlepsza dwójka danych rozgrywek, więc zerknijmy, jak punktowali “wicemistrzowie” I ligi w ostatnich pięciu sezonach:
  • 2023/24 - GKS Katowice (62, Arka z identycznym dorobkiem wylądowała w barażach).
  • 2022/23 - Ruch Chorzów (62)
  • 2021/22 - Widzew Łódź (62)
  • 2020/21 - Bruk-Bet Termalica Nieciecza (65)
  • 2019/20 - Podbeskidzie (65)
Jeśli trend się utrzyma, to przekroczenie granicy 65 punktów powinno wystarczyć do awansu. W takim przypadku w pozostałych 15 kolejkach Bruk-Bet musiałby uzbierać zaledwie 20 punktów. Zachowując regularność z jesieni, powinien dokonać tego w okolicach 30. kolejki. Zatem teoria podpowiada, że zespół Brosza ma już awans na wyciągnięcie ręki, a jak rozprawi się z nią praktyka?
Kilka tygodni temu firma Bruk-Bet świętowała 40-lecie istnienia. Na stadionie Termaliki zorganizowano festiwal, podczas którego wystąpił między innymi zespół Lady Pank i kilku innych popularnych artystów. Nie powinno się przesądzać o niczyim awansie przed startem rundy wiosennej, ale Marcin Brosz i jego drużyna ciężko pracują na to, by państwo Witkowscy znów mieli powody do świętowania i zapraszania kolejnych gwiazd. A czy można sobie wyobrazić lepszą okazję do hucznej zabawy z dobrymi nutami w tle niż powrót do jedynej w swoim rodzaju Ekstraklasy?

Oglądaj podsumowanie rundy jesiennej w Betclic 1 Liga Raport na kanale Meczyki.pl:

Przeczytaj również