Tercet marzeń PSG może być koszmarem Pochettino. "Przepis na niezdrową rywalizację i szereg nieporozumień"

Tercet marzeń PSG może być koszmarem Pochettino. "Przepis na niezdrową rywalizację i szereg nieporozumień"
Matteo Ciambelli / Press Focus
Messi po opuszczeniu Barcelony połączył siły z dwoma najdroższymi graczami w historii - Neymarem i Kylianem Mbappe. Trzech kosmicznych napastników w połączeniu z niewiele gorszą głębią składu PSG to na papierze “samograj”. Praktycznie to przepis na niezdrową rywalizację, konfliktogenny układ i szereg nieporozumień.
Wicemistrzowie kraju rozpoczęli nowy sezon Ligue 1 od zwycięstwa 2:1 nad beniaminkiem Troyes, ale zrobili to składem, któremu wyraźnie brakowało lidera. Kylian Mbappe wyłożył piłkę do Mauro Icardiego, strzelca zwycięskiego gola, wcześniej Achraf Hakimi trafił z ostrego kąta w swoim debiucie, ale większość supergwiazd PSG, nowych i starych, była nieobecna. Sergio Ramos opuścił mecz z powodu kontuzji (kolejnej!), podczas gdy Gianluigi Donnarumma, Marquinhos, Marco Verratti, Neymar i Angel Di Maria odpoczywali jeszcze po trudach reprezentacji. A największy z nich, Leo Messi, dopiero negocjował podpisanie kontraktu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Kiedy wszyscy wrócą do pełni sił i będą w stu procentach przygotowani do gry, jedno pytanie zacznie górować nad pozostałymi: czy da się zapanować nad tak kosmicznym potencjałem?

Leo i walka z czasem

Nie tak dawno w Londynie Mauricio Pochettino spędzał całe lata praktycznie bez żadnych transferów. Poważne wzmocnienia tkwiły w sferze marzeń. Ale karta się odwróciła. Teraz, kilka lat później, w innym kraju i pozornie na niższym szczeblu, został obdarowany najbardziej obfitymi prezentami, jakie mógł sobie tylko wyobrazić. Jest beneficjentem najlepszego okna transferowego wszech czasów, wziąwszy pod uwagę jeden klub. Śmiało można powiedzieć, że w Paryżu przeskoczyli nad poprzeczką, którą latem 2009 roku zawiesił Real Madryt. “Królewscy” tydzień po tygodniu zgarnęli wtedy Cristiano Ronaldo, Karima Benzemę, Xabiego Alonso i Kakę.
I oto teraz “Poch” ma przed sobą Messiego, Neymara i Mbappe. Siłę uderzeniową, której nikt nigdy nie widział. Dla klubu takiego jak PSG ruch ze ściągnięciem gwiazdy Barcelony nie powinien mieć słabych stron. W przypadku Pochettino to jednak inna sprawa. Oczekiwania w Paryżu były i tak bardzo wysokie, a aktualnie, co oczywiste, będą jeszcze wyższe. Trener zapłaci swoim stanowiskiem oraz reputacją, jeśli nie sprawi, by “tercet z FIFY” zadziałał w rzeczywistości.
A zadanie argentyńskiego fachowca wcale nie wygląda tak prosto, jak mogłoby się wydawać. To brzmi prawie jak oszczerstwo, lecz w ostatnich latach coraz trudniej oprzeć się wrażeniu, że Messiemu nie jest łatwo konkurować na najwyższym poziomie, czyli na końcowych etapach Ligi Mistrzów. Od czasu zdobycia najbardziej pożądanego trofeum w Europie w 2015 roku, on i Barcelona tylko raz wyszli poza ćwierćfinałową fazę rozgrywek.
Można w tym miejscu spodziewać się oczywistej kontry: współczesna “Barca” to bajzel, a budowanie składu “Dumy Katalonii” w ostatnich latach pozbawione było jakiegokolwiek sensu. Nie przekreśla to jednak faktu, że indywidualne osiągnięcia “La Pulgi” mniej powalają na kolana niż kiedyś. Biorąc pod uwagę statystykę goli na 90 minut (odliczając rzuty karne), Argentyńczyk ma za sobą najgorszy sezon od dziewięciu lat. Asysty na 90 minut? Dopiero 15. wynik ze wszystkich jego kampanii. To oczywiście świadczy też o tym, do jakich standardów podniósł polowanie na gole i ostatnie podania, ale pomijając cyferki, Messi też wydawał się częścią problemu “Blaugrany” w decydujących momentach.
Przegrywał w starciach z zespołami, które stanowiły kolektyw, gdzie siła całego teamu przewyższała jednostki. W konfrontacji z orkiestrą, on przypominał raczej bezsilnego solistę. Anfield 2019. Z trwogą przyglądał się, jak osłabiony kontuzjami Liverpool opanował boisko i rozstrzeliwał przybyszów z Hiszpanii. Lizbona 2020. Bayern rozerwał kolegów Leo na strzępy, a Argentyńczyk spędził większość meczu na grze w chodzonego. I w końcu Paryż 2021. Rzucił wyzwanie, podłączył zespół do prądu, ale w kluczowej chwili trafił z karnego w Keylora Navasa. Fatum, albo niemożność powrotu na sam szczyt.

Powrót (nie)doskonały

Tu zdążamy do wspólnego mianownika, który łączy Neymara i Messiego. Obaj nie odcisnęli wyraźnego piętna na wyniki swoich klubów, obaj pozostają bez Ligi Mistrzów od momentu, kiedy przestali ze sobą współpracować. Teraz wracają i nic nie powinno stanąć na przeszkodzie we wzniesieniu pucharu z wielkimi uszami na stadionie Ataturka w Stambule w maju przyszłego roku. Ten tandem ma silne relacje poza boiskiem. Od początku było wiadomo, że Brazylijczyk będzie nakłaniał świeżo upieczonego triumfatora Copa America do przenosin do Paryża. Ponowne zjednoczenie sił brzmi więc jak piękna historia. Szkoda tylko, że ta bajka ma już nieco pożółkłe strony.
To prawda, obaj zdobyli potrójną koronę z Barceloną, ale Neymar miał wtedy 23 lata i wdzierał się na europejskie salony. Messi z kolei był u szczytu formy, nikomu nawet przez myśl nie przeszło, by kwestionować fakt, że jest najlepszym piłkarzem globu. I jeszcze coś. Mieli za sobą Luisa Suareza, wspólnika, który mógł wykonywać brudną robotę, a jednocześnie dorzucać swoje gole do i tak już bogatego konta zespołu.
Mbappe to jednak nie Suarez i nie można od niego oczekiwać pełnej współpracy. Jeśli francuski skrzydłowy miałby zostać na ostatni rok w Paryżu i odłożyć na 12 miesięcy madrycką przygodę, nie należy spodziewać się uległości w stosunku do południowoamerykańskiego duetu. To on chce rozdawać karty i być najważniejszą postacią projektu. Nawet za cenę złych emocji.

Wyzwanie dla trenera

Dużo zależy od tego, jak kierować szatnią będzie Pochettino. Czy współcześnie da się wygrać Champions League z trzema gwiazdami, które wolą grać pod siebie, zamiast poświęcać się dla reszty? Jeśli argentyńsko-brazylijsko-francuskie trio otrzyma swobodę, to czy pozostałych ośmiu graczy będzie nosiło dla nich fortepian? Pamiętajmy, że w zespole pozostają bardzo ambitni gracze, którzy niechętnie oddadzą miejsce nawet największym gwiazdom.
Angel Di Maria ma za sobą świetnych kilka miesięcy, czasami to on dźwigał ciężar odpowiedzialności zespołu. Mauro Icardi zapewne też nie pogodzi się z rolą rezerwowego. System rotacji pozwoli na odciążenie kluczowych zawodników, ale wystawi też na próbę ich cierpliwość. W tym głowa “Pocha”, by odpowiednie wygasić pożary, które najpewniej prędzej czy później wybuchną.
Nie ma wątpliwości, że Messi przyniesie paryżanom gole, asysty i mnóstwo zapierających dech w piersiach momentów. W końcu to człowiek, który w każdej z ostatnich 13 kampaniach strzelił co najmniej 30 goli. Drużyny takie jak Metz, Lens, Strasbourg czy Clemont czeka niejedna demolka, a i pewnie niewielu z ekspertów postawiłoby pieniądze na innego przyszłego mistrza Francji niż PSG.
Ostateczny jednak test nastąpi wraz z nastaniem piłkarskiej wiosny. To wtedy nasączona indywidualnościami ekipa z Parc des Princes nieuchronnie spotka się z największymi kolektywami na Starym Kontynencie. Czy siła ognia przeciwstawi się taktycznym geniuszom Tuchela, Kloppa, Ancelottiego, Guardioli? Najnowsza historia i ewolucja dyscypliny wskazuje, że chwała jednego gracza nie gwarantuje profitów dla całej jego drużyny. Co innego jednak, gdy mówimy o arcymistrzach do potęgi trzeciej. Jeśli zostanie zachowana równowaga, możemy być świadkami prawdziwego Dream Teamu, nie tylko na papierze.

Przeczytaj również