SSC Napoli - FC Inter. Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński trzymają lejce w zespole "Azzurrich" [ZAPOWIEDŹ]

Aurelio De Laurentiis, prezydent Napoli, ma ostatnio ból głowy w związku z uporządkowaniem kadry. Do ważniejszych spraw należy m.in. utrzymanie polskich piłkarzy, którzy za 1,5 roku będą samodzielnie dysponować swoimi kartami zawodniczymi.
Milik i Zieliński być może nie stanowią „jądra” zespołu, być może nie zawsze rozstrzygają o wynikach spotkań i często brakuje im liczb. Mają za to co innego. Staż w klubie uprawnia ich do pełnienia roli „senatorów”, nie biorą udziału w próbach przewrócenia władz Napoli, a na murawie trudno przecenić skalę ich możliwości.
Pod Wezuwiuszem raz po raz dochodzi do kolejnych trzęsień ziemi, lecz na Polaków ciągle można polegać. Są „necessario” – niezbędni. Niezbędni dla dalszego funkcjonowania Napoli, która obecnie przeżywa największy kryzys od kilku lat, zajmując odległe, ósme miejsce w tabeli Serie A. Neapolitańczycy tracą aż jedenaście punktów do miejsca uprawniającego do gry w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Zima to moment, aby zewrzeć szeregi i podpisać kontrakty z zawodnikami, na których można oprzeć przyszłość.
Utrzymać na dłużej
„Umowy z polskim tandemem wygasną za osiemnaście miesięcy, ale działacze są zdeterminowani, by negocjacje z oboma graczami zakończyć przed końcem okienka” – informuje dziennik „Corriere dello Sport” i dodaje, że największą przeszkodą w sfinalizowaniu rozmów pozostają kwestie wprowadzenia do ich kontraktów klauzuli w wysokości 100 milionów euro.
To właściwie zniweczyłoby u Polaków jakiekolwiek pomysły planowania dalszej kariery poza Neapolem. „De Laurentiis chce uniknąć kolejnego okresu huśtawki emocjonalnej, tak jak to było w przypadku Callejona i Mertensa. I nie zamierza ryzykować utraty dwóch młodych talentów” – potwierdza serwis ilnapolista.it.
Do dłuższego terminowania w ekipie Gennaro Gattuso skłania się Arek Milik. Napastnik reprezentacji Polski chętnie spędziłby jeszcze dwa, trzy sezony w błękitnej koszulce, a do zgody brakuje niewiele - chodzi o wysokości pensji. Milik oczekuje (oprócz zdjęcia kagańca w postaci stumilionowej klauzuli) czterech milionów euro za sezon, Napoli daje trzy i najprawdopodobniej obie strony pójdą na kompromis i spotkają się w połowie drogi.
Strzelec wyborowy
Podpis Milika to jeden z ostatnich gwarantów na utrzymanie strzeleckiej formy. O ile Napoli zajmuje drugie miejsce w Serie A pod względem liczby oddanych strzałów, to bilans zdobytych bramek nie zachwyca i lokuje wicemistrza Włoch w środku stawki. „Arkadiuszo” późno zaczął sezon. Ze względu na kontuzję pachwiny opuścił trzy spotkania i kolejnych pięć w listopadzie.
Absencje nie przeszkadzają mu za to w byciu najlepszym strzelcem swojej drużyny (6 goli w lidze), dzięki obfitej serii na przestrzeni trzech miesięcy. W ośmiu ostatnich spotkaniach aż dziewięciokrotnie kierował piłki do siatki, a swój popis zaakcentował zdobyciem hattricka w domowym zwycięstwie nad Genkiem w Lidze Mistrzów.
Właściwie jedyny minus można mu przypisać fatalnej dyspozycji w pierwszym, październikowym meczu przeciwko Belgom, gdy w łatwych sytuacjach fatalnie pudłował, obijał słupki i poprzeczki, aż ówczesny szkoleniowiec Carlo Ancelotti ulżył sobie i kibicom, przedwcześnie zdejmując napastnika z placu gry.
Od tamtego czasu Milik tylko w dwóch meczach nie dopisał sobie ani jednego trafienia, a w ligowej statystyce dotyczącej liczby goli na dziewięćdziesiąt minut lokuje się tuż za podium wśród piłkarzy, którzy rozegrali co najmniej 8 meczów. Ustępuje jedynie absolutnie topowym graczom: Felipe Caicedo z Lazio, Luisowi Murielowi z Atalanty, no i maszynie do zdobywania bramek - Ciro Immobile z Lazio. Za Polakiem są chociażby Romelu Lukaku i Cristiano Ronaldo.
Pomysł na “Ziela”
Niezmiernie ciekawa sytuacja wytwarza się w Napoli wokół Piotrka Zielińskiego. Ancelotti próbował zorganizować grę opartą na zdolnościach polskiego pomocnika. Nie na zasadzie reżysera czy playmakera, a na graczu, który pozwalał rozładować tłok w środku boiska. „Zielu” porzucił rolę „mezzali”, schodzącego do boków pomocnika, aby przydzielić mu pozycję zbliżającą go do własnego pola karnego.
Otrzymał bardziej rygorystyczne zadania obronne i efekty liczbowe w ataku natychmiastowo spadły: jeden gol i jedna asysta (w ostatniej przed przerwą kolejce, a więc już za Gattuso) w 22 spotkaniach (liga plus Europa).
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Interpretacja roli Zielińskiego doprowadziła do odkrycia nowych talentów. Zgodnie z danymi zawartymi na platformie InStat, Piotrek w obecnym sezonie w Serie A wykonał 1065 podań, a 958 z nich dosięgło celu, co daje niezwykle wysoki procent skuteczności na poziomie 90%!
Gattuso, według ekspertów, będzie wracał do formacji 4-3-3, a widząc ofensywne zapędy Zielińskiego, ponownie może widzieć go nieco bardziej po lewej stronie w środkowym bloku.
To nie wszystko. Polak plasuje się na trzecim miejscu w Napoli pod względem strzałów na bramkę (minimalnie za Mertensem i Insigne). Niezrównany jest natomiast biorąc pod uwagę podania w ostatnią, trzecią strefę boiska. W tej statystyce nie tylko bije wszystkich na głowę w Serie A, ale zajmuje bardzo wysokie, szóste miejsce sumując podania wszystkich piłkarzy z pięciu największych lig Europy.
Jeśli w głowie Gattuso kiełkuje pomysł, gdzie rozmieścić Zielińskiego, a wygląda na to, że tak jest w istocie, to De Laurentiis ma również pewność, że będzie chciał go widzieć w następnym neapolitańskim cyklu. Do podpisania kontraktu z Polakiem brakuje już jedynie szczegółów.
Wiadomo, że umowa miałaby wygasnąć w 2024 roku, ale za to “Zielu” mógłby liczyć na podwojenie swojej gaży do nieco ponad dwóch milionów euro ustalonej podstawy. Teraz jest jednym z najsłabiej zarabiających graczy w Napoli!. Natomiast kwestię dotyczące klauzuli o wypowiedzeniu i kwoty nadal mają być dopracowywane.
***
“Azzurri” zatrważająco kiepską rundę zakończyli w pozytywnym stylu ogrywając zawsze mocne na swoim terenie Sassuolo. Wejście w ligę po krótkiej przerwie nie będzie należeć z kolei do najprzyjemniejszych. Dwa tygodnie przed Blue Monday, najbardziej depresyjnym dniem w roku, Napoli rozpocznie swój Blue January.
Dziś zmierzy się z mocnym kandydatem do scudetto - Interem (po urazach do składu wracają Sensi, Alexis i Barella), a w kolejnych potyczkach wcale nie powinno być łatwiej: wyjazd do Rzymu z będącym na fali Lazio i dwie domowe bitwy, najpierw z Fiorentiną, a później z obrońcą tytułu - Juventusem. Na koniec miesiąca powinniśmy otrzymać odpowiedź na pytanie, na co jeszcze stać ekipę Gattuso i jak polskie asy zostaną wdrożone do nowego projektu.
Tobiasz Kubocz