Radzi sobie w mocnej lidze, będzie ważnym ogniwem kadry? Zaraz debiut. "Twardy, zdecydowany, dobry w odbiorze"
Objawienie się szerszej publice Nicoli Zalewskiego, problemy Piotra Zielińskiego, świetny rok Skorupskiego, solidny Szczęsny. Jak radzili sobie Polacy we Włoszech w sezonie 2021/22? Nie wszyscy zasłużyli na pozytywne recenzje.
Liga włoska jest najliczniej obsadzoną topową ligą przez Polaków. Praktycznie w każdej kolejce Serie A możemy obserwować wewnętrzne, biało-czerwone starcia. Nie inaczej było w sezonie 2021/22, gdy na boiskach łącznie zameldowało się 14 polskich zawodników. Który z nich wypadł najlepiej? Kto był objawieniem? Kto rozczarował i ma za sobą stracony rok? Jaka czeka ich przyszłość?
Piotr Zieliński (SSC Napoli)
Piotr Zieliński miał udaną pierwszą część sezonu. Regularnie zdobywał ważne bramki (spotkania z Interem, Lazio, czy Atalantą) i stał się przywódcą drugiej linii Napoli. Praktycznie każda akcja drużyny Luciano Spallettiego musiała przejść przez reprezentanta Polski. Wszystko szło dobrze do meczu z Empoli, który odbył się w połowie grudnia.
Wtedy bowiem, ze względu na problemy z oddychaniem, “Zielu” musiał przedwcześnie opuścić boisko. Po tym zdarzeniu Zieliński mocno obniżył loty i nie przypominał już efektownego i efektywnego piłkarza z pierwszych kolejek. Z czasem stracił nawet miejsce w wyjściowej jedenastce. Co prawda, wraz z Napoli skończył sezon na ligowym podium, ale indywidualnie ma prawo czuć niedosyt.
Latem pomocnik może opuścić klub spod Wezuwiusza. Według doniesień z Anglii i Włoch znajduje się na liście życzeń Antonio Conte, który widziałby go w Tottenhamie. Media łączą też Polaka z Bayernem. To będzie gorące lato.
Wojciech Szczęsny (Juventus FC)
Początek sezonu w wykonaniu podstawowego bramkarza reprezentacji Polski był wręcz tragiczny. Szczęsny zawalił mecz z Udinese oraz nie pomógł drużynie w spotkaniu wyjazdowym z Napoli. Momentem zwrotnym okazało się zaś derbowe starcie z Torino na początku października - wtedy golkiper “Juve” zachował pierwsze czyste konto i popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami.
Kibice “Starej Damy” szybko zapomnieli o słabym starcie i przyzwyczaili się do równej formy 32-latka. Ostatecznie Szczęsny był jednym z najlepszych zawodników 36-krotnych mistrzów Italii w niedawno zakończonych rozgrywkach. Wykręcił współczynnik obronionych strzałów na poziomie blisko 75% - to czwarty wynik w lidze.
Nicola Zalewski (AS Roma)
Urodzony w 2002 roku Zalewski został jednym z największych objawień sezonu 2021/22 w Serie A. Jeszcze pół roku temu był przyspawany do ławki, która zaczęła go uwierać. Z czasem spawy zaczęły puszczać, a Jose Mourinho wpadł na sprytny plan - zrobił z Polaka solidnego wahadłowego. Kluczowy moment dla Zalewskiego? Spotkanie z Hellasem Verona, w którym rozegrał całą drugą połowę na nowej dla niego pozycji. 20-latek spisał się na tyle dobrze, że od połowy lutego był podstawowym piłkarzem Romy.
Nicola najlepszy występ zaliczył w derbach Rzymu, kiedy powstrzymał doświadczonych skrzydłowych Lazio. Wychowanek “Giallorossich” był w tym sezonie chwalony nie tylko przez kibiców, lecz przez samego szkoleniowca Romy, który obarczył go ogromnym zaufaniem. Polska będzie miała z Zalewskiego dużą pociechę.
Bartłomiej Drągowski (AC Fiorentina)
Stracony rok. Już w pierwszej kolejce w spotkaniu z Romą na Stadio Olimpico Drągowski otrzymał czerwoną kartkę. Polak wrócił do składu, ale na początku października doznał kontuzji. Po powrocie do zdrowia przegrywał zaś rywalizację o miejsce w bramce Fiorentiny z Pietro Terracciano.
Tak zwanym gwoździem do trumny “Drago” było starcie pucharowe z Napoli na początku roku. Drągowski zawinił przy pierwszym straconym golu, a później otrzymał drugą w tym sezonie czerwoną kartkę. 24-latek urodzony w Białymstoku rozegrał łącznie tylko dziewięć spotkań, zachowując trzy czyste konta.
Latem reprezentant Polski zmieni barwy klubowe. Wszystko wskazuje na to, że zagości w Premier League i przeniesie się do Southampton. O tym, co może czekać go na St. Mary’s Stadium, szerzej pisaliśmy TUTAJ.
Krzysztof Piątek (AC Fiorentina)
Polski napastnik na początku stycznia przybył do Florencji, zastępując Dusana Vlahovicia, który odszedł zimą do Juventusu. Już w debiucie wpisał się na listę strzelców w spotkaniu z Napoli w ramach 1/8 finału Coppa Italia. Luty był bardzo udany w wykonaniu naszego reprezentanta - zdobył dwie bramki w meczu z Atalantą w Pucharze Włoch, cztery dni później strzelił ważnego gola przeciwko Spezii oraz dorzucił zwycięskie trafienie ponownie z Atalantą, tym razem w lidze.
Punktem zwrotnym okazała się kontuzja odniesiona podczas marcowego meczu towarzyskiego Polski ze Szkocją. Po powrocie do zdrowia Piątek wypadł z łask Vincenzo Italiano. Włoski szkoleniowiec stawiał na Arthura Cabrala, który nie imponował występami, a Polak pojawiał się na boisku jako rezerwowy. Do podstawowego składu wrócił na finiszu rozgrywek, lecz nie przypominał samego siebie z początków gry dla “Violi”.
Mimo tego, Fiorentina chce wykupić polskiego napastnika z Herthy Berlin. Jak podawaliśmy w programie “Okno Transferowe” na naszym kanale Youtube, Włosi liczą jednak na zejście przez berlińczyków z ustalonej kwoty wykupu (15 mln euro). Na podjęcie ostatecznej decyzji ws. wykupu klub z Florencji ma czas do końca czerwca.
Paweł Dawidowicz (Hellas Verona)
Początek sezonu Dawidowicza upłynął pod znakiem chaosu. Bardzo słaba gra, konflikty w zespole i zmiana trenera już w trzeciej kolejce - tak wyglądał krajobraz w Hellasie na starcie rozgrywek. W międzyczasie jednak Dawidowicz rozegrał znakomite spotkanie przeciwko Anglii na Stadionie Narodowym. Wtedy również ustabilizowała się sytuacja w klubie z Werony. Przyszedł nowy szkoleniowiec, a Polak wrócił do optymalnej formy, choć zdarzały mu się pojedyncze słabsze występy.
Szło mu dobrze aż do chwili kontuzji doznanej 5 grudnia w meczu z Venezią. Hellas przegrywał do przerwy aż 0:3. W drugiej połowie podopieczni Igora Tudora wzięli się jednak do pracy i zaczęli odrabiać straty. W trakcie spotkania Dawidowicz zgłaszał trenerowi, że potrzebuje zmiany, natomiast chwilę później zacisnął zęby i wrócił do gry. Hellasowi udało się wygrać 4:3, ale polski obrońca przypłacił te zawody poważnym urazem. Uszkodził więzadła krzyżowe w kolanie i musiał pauzować właściwie do końca sezonu. Na finiszu pojawił się jedynie dwukrotnie w roli zmiennika na kilka minut gry.
Teraz Dawidowicza czeka wyzwanie odbudowania dawnej formy. Aby było to łatwiejsze, 27-latek nie znalazł się w kadrze Polski na nadchodzące mecze Ligi Narodów. Nie zmienia to jednak faktu, że pod okiem Czesława Michniewicza może odegrać ważną rolę na zbliżającym się mundialu w Katarze.
Karol Linetty (Torino FC)
Od momentu, kiedy Ivan Jurić objął drużynę z Turynu, próbował wdrożyć w zespół taktykę, która bardzo dobrze funkcjonowała w jego poprzednim klubie, Hellasie. Chorwacki szkoleniowiec znalazł dla Linettego nową pozycję. Polak występował jako druga dziesiątka podwieszona za plecami napastnika.
Początek sezonu był dla niego udany, ponieważ już na inaugurację sezonu zaliczył asystę przy trafieniu Andrei Belottiego. Niestety, im dalej w las, tym gorzej to wyglądało. 27-latek przegrał rywalizację o miejsce w składzie z Dennisem Praetem i otrzymywał coraz mniej minut. Zimą do Torino przyszedł utalentowany Samuele Ricci, przez co Polak spadł w hierarchii pomocników bardzo nisko. Łącznie spędził na boisku ledwie 900 minut.
Linettemu przydałaby się zmiana otoczenia. To był dla niego drugi nieudany sezon w stolicy Piemontu. Pomocnika Torino zimą łączono z Sampdorią i według włoskich mediów ta opcja nadal jest realna.
Łukasz Skorupski (FC Bologna)
Skorupski był w zakończonych rozgrywkach jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji w lidze, a przecież jeszcze nie tak dawno, bo dwa sezony temu, notował rekordową serię spotkań bez czystego konta. To już na szczęście przeszłość. W ostatnich miesiącach 31-latek wielokrotnie ratował zespół Bologni z opałów i popisywał się spektakularnymi interwencjami. Skorupski potrafił zakończyć mecz bez wpuszczonego gola z takimi rywalami jak Lazio, Milan, czy dwukrotnie Roma.
Polak był drugim bramkarzem z największą liczbą obronionych strzałów i zachował aż 12 czystych kont w zespole, który ma problemy w formacji defensywnej. Większość kibiców ze Stadio Renato Dall’Ara uważa, że “Skorup” to najlepszy piłkarz Bologni w sezonie 2021/22.
Szymon Żurkowski (FC Empoli)
Na boiskach Serie B Żurkowski radził sobie średnio. Nie było pewności, czy da radę na poziomie Serie A. Na początku rozgrywek pojawiał się głównie w końcówkach spotkań, choć zdarzało się, że wychodził w podstawowym składzie, ale niczym specjalnie się nie wyróżniał. Momentem przełomowym dla 24-latka okazało się spotkanie z Sassuolo - Żurkowski zdobył wtedy zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry. Od tamtej chwili Aurelio Andreazzoli dawał coraz więcej minut Polakowi, aż ten wskoczył do wyjściowej jedenastki i stał się jednym z kluczowych piłkarzy Empoli. Zakończył sezon z sześcioma trafieniami oraz dwoma asystami.
Zbliżające się okienka transferowe da nam odpowiedź na pytanie, czy Vincenzo Italiano widzi 24-latka we Fiorentinie, z której Polak jest wypożyczony. Niewykluczone, że Empoli skusi się na wykup pomocnika.
Bartosz Bereszyński (UC Sampdoria)
Piąty sezon Bereszyńskiego w klubie ze stolicy Ligurii. Zdążył przez ten czas wyrobić sobie odpowiednią markę i niedawno podpisał ze Sampdorią nowy kontrakt. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że miniony rok nie był udany dla Polaka i jego zespołu. “Sampa” niemal do ostatniej kolejki musiała drżeć o utrzymanie, a jej zawodnicy spisywali się poniżej oczekiwań.
Bereszyński grał w kratkę, przeplatał dobre mecze ze słabymi. Jedynie na duży plus można ocenić jego współpracę na prawej stronie z Antonio Candrevą, która była motorem napędowym ofensywnych akcji “Blucerchiatich”. Dodajmy, że “Beres” aż dziesięć razy zakładał opaskę kapitańską Sampdorii, co tylko potwierdza, że w klubie się z nim liczą. Nowa umowa reprezentanta Polski obowiązuje do 2025 roku. Bardzo więc możliwe, że zostanie w Genui już do końca kariery.
Arkadiusz Reca (Spezia Calcio)
Reca już po raz trzeci powędrował na wypożyczenie z Atalanty, do której trafił latem 2018 roku. Jego małym sukcesem jest utrzymanie Spezii, ponieważ z poprzednimi dwoma zespołami (SPAL i Crotone) spadał z Serie A.
26-latek od początku pobytu w klubie z Ligurii nie miał konkurenta na swojej pozycji, ponieważ Thiago Motta ustawiał w środku pola Simone Bastoniego, który do tej pory występował w Spezii na lewej obronie. Mimo tego, 15-krotny reprezentant Polski raczej nie będzie wspominał tego sezonu najlepiej. Poczynił postępy w grze defensywnej, ale i tak nadal zdarzały mu się proste błędy. W ofensywie też nie wykazywał się wielką aktywnością, choć zdołał zaliczyć dwie asysty.
Spezię obowiązuje zakaz transferowy do lata 2023 roku. Klub będzie mógł jednak wykupić Recę z Atalanty, ponieważ kara weszła w życie zimą 2022 roku, a Polak został piłkarzem klubu z Ligurii w sierpniu 2021 roku.
Jakub Kiwior (Spezia Calcio)
Przyszedł z Żyliny jako uzupełnienie środka obrony, ale stał się solidną “szóstką”, która dobrze radzi sobie w Serie A. 22-latek debiutanckie minuty otrzymał od trenera dopiero w grudniu, kiedy wyszedł w podstawowym składzie na mecz z Interem. Rozegrał pełne 90 minut jako stoper, lecz był to jego pierwszy i ostatni występ na tej pozycji.
Thiago Motta od początku miał na niego plan i potrafił dotrzeć do młodego Polaka. Dobry w odbiorze, twardy i zdecydowany - taką opinię wyrobił sobie w minionym sezonie Kuba Kiwior w roli cofniętego, środkowego pomocnika. Zawodnik Spezii niedawno po raz pierwszy otrzymał powołanie do reprezentacji Polski. Kiwior może okazać się przydatny dla selekcjonera Czesława Michniewicza i ma szansę pojechać na MŚ w Katarze.
Aleksander Buksa (Genoa CFC)
Wychowanek Wisły trafił przed sezonem do Genoi na zasadzie wolnego transferu. Polak już w drugiej kolejce sezonu pojawił się na boisku w spotkaniu z Napoli i rozegrał całą drugą połowę, jednak niczym nie zachwycił.
19-latek uzbierał łącznie 59 minut w zespole, który spadł z ligi. Buksa więcej szans otrzymał w młodzieżowym zespole z Ligurii - rozegrał 10 spotkań w Primaverze i dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.
Paweł Jaroszyński (US Salernitana 1919)
Jaroszyński na finiszu rozgrywek mógł być najbardziej zadowolonym polskim piłkarzem występującym w Serie A. Salernitana dokonała bowiem prawdziwego cudu i rzutem na taśmę zdołała utrzymać się w lidze.
Jak szło Jaroszyńskiemu? Cóż, 27-latek był jednym z kluczowych piłkarzy klubu z Salerno na poziomie Serie B. Sezon 2021/22 rozpoczął jako podstawowy zawodnik. Występował na wahadle oraz jako lewy środkowy obrońca w ustawieniu z trójką defensorów. Niestety, ogromne problemy zespołu sprawiły, że szkoleniowcy, którzy prowadzili Salernitanę, rotowali często składem. Polak otrzymywał coraz mniej szans, a po zimowych wzmocnieniach Salernitany mocno spadł w hierarchii. Łącznie uzbierał ponad 500 minut.
Salernitana prawdopodobnie wykupi Polaka z Genoi, ale jego przyszłość nie jest pewna.
Polacy na zapleczu Serie A
W tym sezonie na boiskach Serie B oglądaliśmy jedenastu Polaków. Dodajmy, że Jakub Łabojko oraz Adam Chrzanowski zimą zmienili barwy klubowe i zakończyli sezon w innych ligach.
Największym objawieniem na zapleczu Serie A okazał się Adrian Benedyczak, który wskoczył do podstawowej jedenastki Parmy i był autorem sześciu trafień. Polak bez problemu wygrywał rywalizację o miejsce w składzie z Roberto Inglese czy Simym Nwankwo.
Marcin Listkowski zdołał awansować z Lecce do Serie A. Wychowanek Pogoni Szczecin rozegrał w lidze 23 spotkania, dwa razy wpisując się na listę strzelców i notując jedną asystę. Trener Marco Baroni ceni uniwersalność u 24-latka i bardzo możliwe, że będziemy oglądali go w przyszłym sezonie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
Na pochwałę zasługują również Filip Jagiełło oraz Przemysław Szymiński. Pierwszy z nich miał znakomitą jesień w Brescii, a drugi imponował wysoką i równą formą przez całe rozgrywki w barwach Frosinone. Nieźle szło także młodemu Patrykowi Pedzie. Sezon 2021/22 może okazać się dla niego przełomowym. 20-letni obrońca SPAL rozegrał 13 spotkań i w klubie pokładają w nim ogromne nadzieje.
Gorzej wypadał Kamil Glik. Filar polskiej kadry generalnie nie imponował formą przez całe rozgrywki, pod koniec rozgrywek stracił kilka tygodni z uwagi na uraz i dość często był krytykowany przez kibiców Benevento.
Na zakończenie rzut na oka na Regginę, gdzie wiosną grali Tomasz Kupisz oraz Thiago Cionek. Skrzydłowy pierwszą część sezonu spędził w Pordenone, ale lepiej prezentował się właśnie w Regginie. Cionek zaś rozegrał solidny sezon. Był liderem defensywy i jednym z najczęściej chwalonych zawodników klubu z południa Włoch.
Rozgrywki Serie A i Serie B warto nie tylko śledzić dla kolonii polskich piłkarzy. Teza o siermiężnej lidze włoskiej została już dawno obalona. Calcio dało nam w tym sezonie mnóstwo emocji i w przyszłych rozgrywkach powinno być identycznie. Oby z wieloma pozytywnymi, biało-czerwonymi akcentami!