Pechowy jak Reca. Wielka szansa przeszła mu koło nosa. Co z MŚ? "Dziś jest zupełnie innym piłkarzem"
Przy problemach Tymoteusza Puchacza to Arkadiusz Reca wydawał się być bliżej wyjazdu na mundial. Doznał jednak kontuzji w najgorszym możliwym momencie. I wydaje się, że z powodu urazu może opuścić kolejny wielki turniej.
Arkadiusz Reca to dziś pierwszoplanowa postać Spezii. Mało kto się spodziewał kilka lat wcześniej, że Polak na długo zagości w Serie A. Wszak nie przebił się do składu Atalanty, a ze SPAL oraz Crotone spadł z ligi. Ale w końcu trafił do klubu z Ligurii, gdzie na początku nie zbierał dobrych recenzji, ale teraz jest kluczowym zawodnikiem i stanowi o sile zespołu. Wspólnie z Bartłomiejem Drągowskim oraz Jakubem Kiwiorem.
- Wychodzę z założenia, że wszystko dzieje się po coś. Pierwszy rok, który spędziłem w Bergamo, był ciężki, ale dużo się nauczyłem, bardzo dużo wyniosłem, chociażby z treningów. Uważam, że było mi to potrzebne. Zbudowało mnie to jako lepszego piłkarza i człowieka, bo to był trudny okres, ale sobie z nim poradziłem. Trener nie dawał mi szans, więc musiałem to zaakceptować i szukać okazji do gry na wypożyczeniach. Dużo występowałem zarówno w SPAL, jak i w Crotone, więc wyrobiłem już sobie nazwisko i zdobyłem niezbędne doświadczenie - powiedział wiosną wychowanek Chojniczanki w rozmowie z “Przeglądem Sportowym”.
Włoska przygoda Arkadiusza Recy nie była od początku usłana różami. Polak musiał przejść ciężką drogę, aby być w tym miejscu, w którym się znajduje aktualnie. Jak dziś wygląda jego pozycja w Serie A? Czy praca w obronie nadal kuleje? Dlaczego Spezia jest dla niego idealnym zespołem? Czy najświeższa kontuzja może pokrzyżować jego plany? Przyjrzyjmy się, jakim piłkarzem jest obecnie 27-latek.
Niestabilnie
Trzecie wypożyczenie i trzeci spadek z ligi? Takie pytanie sobie można było zadać, kiedy latem ubiegłego roku Reca dołączył do Spezii, którą wówczas trenował Thiago Motta. Polak przychodził do klubu ze Stadio Alberto Picco po bardzo dobrym sezonie w Crotone. Tam rozegrał łącznie 31 spotkań, zdobywając dwie bramki oraz notując siedem asyst, jeśli wliczymy wywalczone rzuty karne. To niezłe liczby jak na wahadłowego drużyny, która ostatecznie nie utrzymała się w Serie A.
Dobrą wiadomością dla Polaka była zmiana pozycji Simone Bastoniego, który przed przyjściem Recy pełnił w Spezii rolę lewego wahadłowego. Włoch zameldował się w środku pomocy, co sprawiło, że były zawodnik Wisły Płock miał właściwie zagwarantowane miejsce w podstawowym składzie na swojej pozycji, choć ona zmieniła się w trakcie sezonu. Motta to szkoleniowiec, który znany jest z rotacji ustawieniem. Reca, po uporaniu się z problemami zdrowotnymi, rozpoczął więc sezon jako wahadłowy, a skończył na lewej obronie. To właśnie ta zmiana spowodowała, że forma Polaka z każdym kolejnym meczem windowała w dół. Już nie miał tyle swobody w poruszaniu się po boisku, a skupił się w dużej mierze na pracy w defensywie, która nadal u niego kuleje.
Warto porównać statystyki Recy z gry w Crotone i pierwszego sezonu w barwach Spezii. Gołym okiem widać różnicę.
Rozegrane mecze: Crotone - 30 | Spezia - 25
Liczba minut: 2313 | 1772
Zdobyte bramki: 2 | 0
Asysty: 7 | 2
Kluczowe podania: 26 | 13
Strzały na bramkę (celne): 30 (7) | 8 (4)
Próby dryblingu (udane): 63 (37) | 23 (12)
Przechwyty: 50 | 32
Wygrane pojedynki: 130 | 74
Arkadiusz Reca w poprzednim sezonie przeplatał dobre spotkania z tymi gorszymi. Jakby szerzej na to patrzeć, to jednak Polak niestety miał więcej złych momentów. Sezon dla niego zakończył się małym sukcesem, w końcu utrzymaniem Spezii w Serie A, lecz indywidualnie mógł czuć spory niedosyt. Nie potrafił ustabilizować formy na przestrzeni całego sezonu. Być może przez zmianę systemu gry i więcej obowiązków w defensywie. Niemniej, działacze Spezii byli zadowoleni z postawy wahadłowego. Postanowili wykupić reprezentanta Polski z Atalanty za kwotę dwóch milionów euro.
Dobry start
Przed początkiem rozgrywek działacze Spezii zwolnili Thiago Mottę. Zastąpił go Luca Gotti. Dlaczego to tak ważna informacja? Pod okiem tego trenera w Udinese rozkwitł talent wahadłowych - Nahuela Moliny oraz Destiny’ego Udogiego. Ten pierwszy zasilił tego lata Atletico Madryt, a drugi trafił do Tottenhamu Hotspur, ale obecne rozgrywki spędzi jeszcze w klubie z Dacia Arena. Gotti preferuje ustawienie z trójką obrońców, gdzie duży nacisk kładzie na wahadła. To bardzo dobra wiadomość dla Arkadiusza Recy.
Pierwsze efekty mogliśmy już zauważyć podczas meczu pucharowego z Como. Polak spędził na boisku niecałe pół godziny. Zdążył zanotować dwie asysty i przeprowadzić kilka ciekawych akcji lewą stroną boiska, po których mogliśmy ściągać czapki z głów. Reca wszedł na rywali zmęczonych przebiegiem spotkania i wykorzystał umiejętnie swój największy atut - szybkość.
Tydzień później przyszła inauguracja sezonu Serie A. Spezia mierzyła się na własnym stadionie z Empoli. Gospodarzom udało się skromnie pokonać rywala, zdobywając jedną bramkę. W tym meczu mogliśmy obejrzeć teatr trzech polskich aktorów - debiut Drągowskiego, Kiwiora na swojej nominalnej pozycji i Recę. Ten ostatni rozegrał świetne spotkanie, jak nie swoje najlepsze na włoskich boiskach. W defensywie był nieomylny, a w ataku konstruował wiele groźnych akcji.
- Po lewej stronie był nie do zatrzymania i robił dosłownie to, co chciał. Zawsze jest gotowy do pchania gry do przodu i konstruowania akcji ofensywnych. Nawet żółta kartka nie może obniżyć jego oceny - chwaliły go włoskie media.
Spezia w tym sezonie mierzyła się już z czołówką ligi. Przeciwko Interowi Reca zagrał solidnie, choć zawiódł wtedy cały zespół. Z Juventusem zaliczył pierwszy poważny błąd i jak do tej pory jedyny w tej kategorii, gdy bezmyślnie sfaulował przed polem karnym Juana Cuadrado, a rzut wolny został zamieniony na gola przez Dusana Vlahovicia. Z drugiej strony, przez resztę spotkania z “Juve” sumiennie wykonywał swoją pracę na boisku i trudno się o cokolwiek przyczepić. Warto zaś zatrzymać się przy potyczce z Napoli. Reca zasłużył wtedy na słowa uznania. Raz za razem zatrzymywał akcje rywali przeprowadzane jego stroną boiska. Wychodził górą w każdym pojedynku z Matteo Politano oraz Hirvingiem Lozano.
- Potrafi poświęcić się w defensywie dla dobra zespołu. Ciężko harował, aby powstrzymywać ataki Politano i Lozano, przez co miał mniej swobody w ofensywie. Ocena: 6 - tak dziennikarze “La Repubbliki” opisali występ Recy przeciwko Napoli.
Mecze przeciwko mocniejszym rywalom to prawdziwy test dla naszego reprezentanta. Wtedy drużyna prowadzona przez Lukę Gottiego nastawia się głównie na defensywę i grę z kontry. Polak w tym przypadku nie ma zbyt wielu okazji do przeprowadzania groźnych ataków i musi skupić się przede wszystkim na pracy w obronie. Do tej pory radził sobie naprawdę dobrze, a błąd z Juventusem można uznać za wypadek przy pracy. Solidną formę Arkadiusza Recy na początku sezonu przyćmiła eksplozja talentu Jakuba Kiwiora i transfer Bartłomieja Drągowskiego. Wahadłowy zapracował jednak na uznanie. Jego pomyłki do tej pory możemy policzyć na palcach jednej dłoni. Zdecydowanie więcej jest tych dobrych chwil. Reca więc w pełni zasłużył, aby pojawić się na ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Polski, ale niestety uraz sprawił, że nie mogliśmy go obejrzeć w meczach Ligi Narodów. Gdyby nie kontuzja, grałby z Walią - otwarcie przyznał to Czesław Michniewicz.
Cios i feralna Szkocja
Piłkarz Spezii przed rokiem bardzo mocno przeżył wieść, że nie będzie mógł zagrać na EURO 2020. W kadrze nie znalazł się z powodu kontuzji, która dotknęła go pod koniec sezonu ligowego. 27-latek współpracował nawet z psychologiem, aby poradzić sobie w tym trudnym momencie.
- To było coś, co bardzo mnie bolało. Swoją karierę podporządkowałem temu turniejowi, ale pod koniec sezonu doznałem kontuzji, która mnie z niego wykluczyła. Nie ukrywam, że gdy okazało się, że nie będę w stanie grać przez najbliższy miesiąc, bardzo to przeżyłem. Rozmawiałem z psychologiem o tym, jak radzić sobie w trudnych momentach, ale ta kontuzja pojawiła się na ostatniej prostej przed EURO, więc ciężko było ot tak przejść nad tym do porządku dziennego - mówił Reca z “Przeglądem Sportowym”.
- To był trudny okres. Ale tak jak mówię - wszystko dzieje się w jakimś celu. Wtedy coś mi się stało, ale może dzięki temu później wykonałem dwa kroki do przodu? Absencja na Euro spowodowała też, że miałem możliwość spędzić więcej czasu z żoną i z dziećmi. To też mi pomagało w tym, że szybko do siebie doszedłem - dodał.
Do tej pory przygoda Arkadiusza Recy w kadrze wyglądała różnie. W marcu np. zagrał fatalne zawody przeciwko Szkocji. Od tego czasu minęło już jednak pół roku, a 27-latek dziś jest zupełnie innym piłkarzem, który w dodatku miał za sobą bardzo dobry początek sezonu w barwach Spezii.
Stracona szansa?
Pozycja lewego obrońcy lub wahadłowego w reprezentacji Polski od wielu lat stanowi ogromny problem. Teraz też nie jest kolorowo. Tymoteusza Puchacza brakuje na zgrupowaniu, gdyż właściwie nie gra w Unionie Berlin. Maciej Rybus nie jest brany pod uwagę, bo wybrał kontynuację kariery w Rosji. Dobrze więc, że jest Nicola Zalewski. On wprawdzie przyjechał na zgrupowaniu świeżo po kontuzji, ale przeciwko Holandii i Walii udowodnił, że należy mu się miejsce w podstawowym składzie na zbliżający się wielkimi krokami mundial.
Jak będzie grała reprezentacja prowadzona przez Czesława Michniewicza? W ostatnich meczach Ligi Narodów występowaliśmy ustawieniem z trójką obrońców. Nie można jednak wykluczyć też użycia systemu z czwórką defensorów. Prawdopodobnie skończy się na tym, że trener zastosuje płynne przechodzenie w różne formacje. Warto pamiętać, że Arkadiusz Reca zdecydowanie najlepiej czuje się ustawiony wyżej, na wahadle, kiedy ma za plecami obrońców. Może wtedy wykorzystać swoje największe atuty. Wszystko zależy od selekcjonera, czy nadal wierzy w byłego zawodnika Wisły Płock.
Wrześniowe mecze mogły być prawdziwą szansą dla Arkadiusza Recy. Sprawdzianem, czy jest w stanie wskoczyć na poziom reprezentacyjny. Miał sporo do udowodnienia. Nieszczęśliwa kontuzja sprawiła jednak, że nie wiemy, kto, poza Nicolą Zalewskim, pojedzie na zbliżający się mundial w Katarze jako lewy wahadłowy (obrońca). O ile w ogóle Czesław Michniewicz wybierze kogoś z dwójki Reca-Puchacz, bo być może postawi na inny pomysł.
Reca przeszedł trudną drogę we Włoszech, aby znaleźć się w miejscu, w którym obecnie przebywa. Występuje regularnie w Spezii na poziomie Serie A i w tym sezonie zbiera dobre recenzje. Miał wielką okazję, aby udowodnić Czesławowi Michniewiczowi, że zasługuje na miejsce w kadrze i biletu do Kataru, ale kontuzja może pokrzyżować jego plany. Nie można wykluczyć, że drugi wielki turniej z rzędu ucieknie mu z powodu urazu. Pechowiec.
Czy Arkadiusz Reca powinien pojechać na MŚ, jeśli pozwoli mu na to zdrowie?
- TAK59.06%
- NIE27.56%
- NIE WIEM13.39%