Niedawno ogrywał Real Madryt na Bernabeu, teraz walczy z rosyjskim najeźdźcą. On już jest bohaterem
Nawet na myśl o tej historii przechodzą dreszcze. Facet za stołem w szarej kurtce i białej czapce kilka tygodni temu mówił jedynie o taktyce, dyspozycji piłkarzy i wygrywaniu kolejnych meczów. Wygląda całkiem zwyczajnie, a później zostawia wszystko w diabły i jedzie bić się na serio z Rosjanami. Jurij Wernydub to bohater, na jakiego w tym czasie zasłużył cały ukraiński naród.
Jeszcze w ostatni czwartek lutego stał na skraju boiska na Estadio Braga w północnej Portugalii, patrząc na imponujący masyw skalny, który z jednej strony zamyka obiekt. Jedno z najpiękniejszych architektonicznych sportowych miejsc na mapie świata. Ale Jurij Wernydub już wtedy mógł myśleć o czymś zupełnie innym. Może nawet nie o meczu jego Sheriffa Tyraspol, który ostatecznie został wyeliminowany z Ligi Europy w rzutach karnych. Kilkanaście godzin wcześniej wojska Władimira Putina wkroczyły na Ukrainę. Jego ojczyznę. 55-latek z Żytomierza prawdopodobnie już wtedy podjął najważniejszą decyzję w życiu.
Teraz należy do wojska
Tydzień później nie miał na sobie ani stroju sportowego, ani marynarki, którą najczęściej zakładał do każdego meczu, czy to ligowego, czy pucharowego. Pokazał się na zdjęciach z dwoma innymi żołnierzami. W mundurze wojskowym. On pośrodku pokazuje dwa palce ułożone w znak V, symbolizujące “wiktorię”, podobnie jak piechur z lewej strony. Ten z prawej z kolei wskazuje kciuk do góry. Będzie dobrze. W tle parking, szare niebo. Pozornie zwykły obrazek, ale jednak surrealistyczny. Teraz są na wojnie.
Zdjęcie opublikowało na Twitterze konto “Zorya Londonsk”. Wernydub krótko przedtem przyjechał do kraju, zostawiając pracę, rozgrywki sportowe, piłkę nożną. Przyjechał, aby walczyć z najeźdźcą.
- Wszystko będzie ok. Jesteśmy niezwyciężeni. Nie wiem, kiedy i gdzie pójdziemy na front. Ale jestem gotów bronić swojego kraju - tak motywował swoją decyzję ukraińskim mediom. - W Zaporożu zobaczyłem, jak wiele osób wyjeżdża z Ukrainy. To katastrofa. Postanowiłem nie panikować. Mam zamiar walczyć o moją rodzinę - podkreślał.
Jeszcze 1 marca meldował z frontu:
- Moja drużyna gra dzisiaj, ale wiedzą, że muszą sobie radzić beze mnie. Teraz należę do wojska - mówił dla “Zoryi”.
Dali sobie radę. Tego dnia wygrali 1:0.
Jesień w LM, wiosna w okopach
W swojej ojczyźnie jest bohaterem. Jednym z wielu. Ciężkie czasy tworzą silnych ludzi. Nikt nie spodziewał się, że prezydent, który wyrastał z showbiznesu, będzie prawdziwym mężem opatrznościowym. Mimo oczywistych braków sprzętowych, zwłaszcza w lotnictwie, anonimowy pilot, zwany “Duchem Kijowa” zestrzeliwuje dziesiątki rosyjskich maszyn z ukraińskiego nieba. Także i Wernydub zapisuje się do historii. Jako człowiek, który porzucił swoją pasję, by zmierzyć się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem.
Ukraińscy kibice byli w niego wpatrzeni jak w obrazek, jeszcze zanim wybuchła wojna. Samodzielnie pokonał jesienią Real Madryt. W niesamowitym, heroicznym boju na Santiago Bernabeu, gdy wszyscy skazywali jego Sheriff na pożarcie. Po wygranej 2:1 z “Królewskimi” wołano, że to jeden z najbardziej niesamowitych wyników w historii Ligi Mistrzów. Triumf przeciwko 13-krotnym mistrzom Europy był nie do uwierzenia dla drużyny, która przeszła przez cztery rundy kwalifikacji, aby dotrzeć do piłkarskiej elity na Starym Kontynencie, dokonując tego z rocznym budżetem w wysokości ok. 5 milionów euro.
Jurij nie zamierzał się na tym zatrzymywać. Po trzech kolejkach Sheriff znajdował się na prowadzeniu, a fazę grupową zakończył na trzecim miejscu, wyprzedzając Szachtar Donieck. To działo się nie tak przecież dawno, w listopadzie zeszłego roku, a wydaje się jakby minęło kilkadziesiąt lat…
Wernydub na początku rosyjskiej inwazji opuścił Tyraspol i przekroczył granicę mołdawsko-ukraińską w kierunku Odessy. Podróż odwrotna do tej, którą w ciągu niecałych dwóch tygodni przebyło już ponad 1,5 miliona uchodźców. Początkowo jedynym powodem, dla którego to zrobił, była chęć wydostania rodziny z kraju. Dopiero później okazało się, że wjazd i wyjazd jest niemożliwy.
Po przybyciu do rodzinnego Zaporoża rozwój wojennych wypadków sprawił, że rodzina Wernydubów znalazła się w potrzasku. Teren oblegany przez Rosjan został zamknięty, więc Jurij postanowił zamienić dres treningowy na mundur. Oficjalna informacja pochodziła z oświadczenia mołdawskiego klubu:
“Zamknęli Zaporoże, a trener nie mógł wyjechać” - tak brzmiała treść przygotowana przez biuro prasowe Sheriffa. Wtedy w Tyraspolu stracili kontakt ze szkoleniowcem. W następnych dniach media obiegło to słynne zdjęcie.
Na wojnie z krajem pracodawcy
To w ogóle paradoks. Wernydub kontra Rosja. Tyraspol, miejsce jego pracy, znajduje się w Naddniestrzu, zbuntowanym regionie Mołdawii. Ma własną walutę, wojsko i administrację. Rosja działa w tle jako siła ochraniająca (skąd my to znamy?), zaś korporacja Sheriff to rodzaj przedsiębiorstwa państwowego i kontroluje ni mniej, ni więcej jak połowę gospodarki tego pseudo-państwa. Mówi się, że w firmie panuje korupcja. W ciągu ostatnich 19 lat tytuł mistrza Mołdawii aż 17 razy trafiał do Sheriffa. Trudno się temu dziwić, skoro instytucja, decydująca także o polityce Naddniestrza, co roku finansuje tutejszy futbol, zasilając konta milionowymi kwotami.
Wątpliwe jest zatem, że Werndydub ma jeszcze przed sobą jakąś przyszłość w klubie zarządzanym przez de facto rosyjski biznes po tym, jak zdecydował się na wojnę z Rosją w obronie Ukrainy. W swoim oświadczeniu jasno określił swój stosunek emocjonalny do Putina:
- On nigdy nie zostanie władcą świata. Kopia Hitlera, bestia, dziwak i wampir, a jego propaganda przypomina tę stworzoną przez Goebbelsa - mówił.
Sportowcy na arenie walk
Wernydub, nawiasem mówiąc, to nie jedyna wybitna ukraińska gwiazda sportu, wykazująca gotowość do walki. Bracia Kliczko również zadeklarowali, że chcą walczyć na swojej ziemi. Tenisista Siergiej Stachowski, który dwa tygodnie temu rozegrał ostatni mecz w Australian Open, pożegnał się z trzyletnim synem, aby ruszyć z bronią “na moskala”. W pierwszych dniach starć zginął młody biathlonista Jewgienij Małyszew. Oleksandr Usyk, bokserski mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBO, WBA i IBF, zgłosił się na ochotnika do armii. Zabraknie palców u rąk, by policzyć, ilu ukraińskich sportowców poszło na front. A liczba ta stale rośnie.
Wernydub, którego historia w ciągu ostatnich dni stała się głośna w mediach społecznościowych, otrzymał wyrazy szacunku od swoich podopiecznych. Peruwiański obrońca z Sheriffa Gustavo Dulanto Sanguinetti ryzykował klubową dyscyplinarką pisząc na Twitterze:
“Niech Bóg ma w opiece mojego trenera Jurija, który pojechał na Ukrainę”.
Tymczasem legenda walecznego trenera trwa. Nie zapomina o swojej pasji, chociaż futbol znajduje się obecnie na ostatnim miejscu w hierarchii każdego Ukraińca:
- Moi chłopcy z Sheriffa ciągle do mnie piszą, wysyłają wiadomości głosowe i pytają, jak się miewam ja i moja rodzina. Kiedy w ostatni weekend wygrali, poprawili mi humor. Jestem pewien, że wrócę.
Odwagi, Jurij, ktokolwiek wygra w tym roku Ligę Mistrzów, prawdziwym mistrzem jesteś ty.