Największe rozczarowanie EURO? Cień magika z Premier League. "Nie ma go. Grali w dziesięciu"

Największe rozczarowanie EURO? Cień magika z Premier League. "Nie ma go. Grali w dziesięciu"
Shan Yuqi/Xinhua/PressFocus
Bruno Fernandes miał jak zwykle pełnić ważną rolę w reprezentacji Portugalii, ale na EURO 2020 jeszcze nie dojechał. Właściwie go nie ma, a przyczyn nie trzeba szukać daleko. Wystarczy spojrzeć na to, ile gwiazdor Manchesteru United ma w nogach minut, grając na wysokim poziomie.
Portugalczycy mają w drużynie czołowych piłkarzy na świecie, na ich barkach spoczywa odpowiedzialność za obronę tytułu. To oczywistość. Problem w tym, że ekipie Fernando Santosa brakuje blasku gwiazd. Wśród nich jedna praktycznie nie pojawiła się w ogóle na nieboskłonie EURO. To Bruno Fernandes.
- Musimy wykorzystywać siłę 11 zawodników, a w dwóch meczach (przeciwko Węgrom i Niemcom - przyp. red.) Bruno był na boisku, ale nie grał, nie pomagał drużynie - martwił się Jose Mourinho, komentujący dyspozycję rodaków na europejskim czempionacie. - W pierwszych meczach graliśmy w dziesiątkę. - stwierdził.
Przyznał później, że przecież “potrafi podawać, strzelać, wykorzystywać rzuty karne i wolne”: - Ma wiele do zaoferowania, ale prawda jest taka, że w tych meczach po prostu go nie było - dodawał “Special One”.

Ciężary w grupie

Trudno nie przyznać nowemu menedżerowi Romy racji. Jedną z przyczyn porażki na Allianz Arena z Niemcami w drugiej kolejce fazy grupowej, obok ciągłego gubienia krycia Robina Gosensa wchodzącego z lewego skrzydła, były przegrane pojedynki zawodników drugiej linii. Fernandes nie może być odpowiedzialny za wszystkie bolączki zespołu, ale jest częścią kłopotu.
W Manchesterze United to więcej niż rozgrywający. To płuca i serce ekipy, jeden z tych graczy, którzy mogą i mają wpływ na ostatnią fazę ataku. Spędził miniony sezon, tworząc więcej bramkowych szans niż jakikolwiek inny piłkarz Premier League i zapewniając więcej goli i asyst w sumie niż pozostali zawodnicy angielskiej ekstraklasy, poza Harrym Kane’em. W ligach z TOP5 w tej klasyfikacji znalazł się za wspomnianym napastnikiem Tottenhamu, Erlingiem Haalandem, Robertem Lewandowskim, Kylianem Mbappe i Leo Messim - to absurdalny stan rzeczy dla każdego pomocnika. Znak, że mamy do czynienia z kimś absolutnie wyjątkowym.
EURO MECZ DNIA 1/8 2
wkasne
Niestety, niewiele z tego zobaczyliśmy po ostatnich występach w reprezentacji na arenach EURO. Zarówno przeciwko Węgrom, Niemcom, jak i Francji na koniec zmagań w “grupie śmierci”. W Budapeszcie przebywał na boisku 20 minut, w ciągu których zaliczył 10 kontaktów z piłką, miał ledwie pięć podań… Na domiar złego o mało co, a sprokurowałby rzut karny po wyjątkowo brzydkim wejściu w nogę Kingsleya Comana w doliczonych czasie gry. Szczęśliwie dla Portugalczyków zdarzenie miało miejsce centymetry poza szesnastką.
Bycie zmiennikiem w ostatnim starciu to konsekwencja jeszcze gorszej formy w spotkaniu z Niemcami. Tam trener Fernando Santos zmienił go chwilę po upływie godziny gry. Wcześniej Bruno dał tylko jeden cross w pole karne. Oprócz tego zaliczył całkowicie dyskretny występ. Nie strzelał, nie dryblował, nie zbierał drugich piłek, źle antycypował ruchy przeciwnika. W ciągu tych trzech gier zrobił niewiele, by uspokoić krytyków, którzy twierdzą, że talizman United nie wpływa wystarczająco na mecze o dużym ciężarze gatunkowym. W angielskich mediach spotkał się z ostrą recenzją. Między innymi Lee Dixon oskarżył playmakera o “spacerowanie z piłką”.
- Miał szansę wbiegać w przestrzeń i zabrać ze sobą kilku graczy, ale w jego biegu w ogóle nie widać energii - zauważył były reprezentant Anglii.

Bez wytchnienia

Szukając przyczyn boiskowego letargu Fernandesa trzeba spojrzeć na pewne niepokojące czynniki. Żaden zawodnik z pięciu najsilniejszych lig Europy nie rozegrał więcej meczów dla klubu i kraju w sezonie 2020/21 niż on. To, uwaga, ponad 70 spotkań. Tylko dwóch graczy, Frenkie De Jong z Barcelony i, co ciekawe, reprezentacyjny kolega Bruno, Ruben Dias, mają na liczniku więcej minut niż te 5455 w przypadku pomocnika United. Czy to aby nie oznaka tego, że w jego baku po prostu zostało zbyt mało paliwa na mistrzostwa Europy?
Warto się temu przyjrzeć bliżej. Od wznowienia Premier League w czerwcu zeszłego roku Fernandes wybiegał na boisko 83 razy i otrzymał tylko 19 dni urlopu pomiędzy porażką “Czerwonych Diabłów” w półfinale Ligi Europy z Sevillą w sierpniu ubiegłego roku, a starciem reprezentacji Portugalii i Chorwacji w Lidze Narodów na początku września. Słowem: orka. Nieustanna i wyczerpująca. Dotykająca, jak widać, również największe gwiazdy.
To odzwierciedla także jego fizyczną i psychiczną wytrzymałość. Zwykle nie przejmował się przesadnie “nabitym” kalendarzem. Gdy Manchester United w końcówce sezonu musiał rywalizować nawet co dwa dni, Fernandes uważał, że nie ma sensu robić z tego problemu:
- Kiedy byłem dzieckiem, grałem siedem lub osiem godzin dziennie. Zatem 90 minut co trzy dni lub co dwa to dla mnie za mało - mówił.
Beztroska tego wyjaśnienia zgrabnie zawiera w sobie najwyższe standardy: żadnych usprawiedliwień dla porażki. Innymi słowy, presja wywierana na niego przez innych to nic w porównaniu do oczekiwań, jakie stawia przed samym sobą.
Oczywiście, obciążenie fizyczne wcale nie musi być kluczowe w kontekście słabszej formy Fernandesa. Pomocnik Liverpoolu, Georginio Wijnaldum, drugi na liście “najbardziej eksploatowanych” piłkarzy, wyglądał na pełnego energii w drodze do zgarnięcia kompletu punktów dla “Oranje” w grupie, strzelając przy tym trzy gole i pełniąc bardzo ważną rolę w kadrze Franka de Boera. Podobnie jak i Frenkie de Jong. Zgarniając największą liczbę minut w ostatnim sezonie, wciąż prezentuje się świeżo, choć nie zapominajmy jednak, że Holendrzy mieli o wiele łatwiejszą grupę niż aktualni mistrzowie Europy.

Mentalność zwycięzcy?

Nie należy go jednak skreślać, póki on i koledzy ciągle są w grze. Niezwykłe u Fernandesa jest to, że nawet jeśli prezentuje się kiepsko, zawsze istnieje szansa, że w każdej chwili może odnaleźć kawałek swojej jakości.
Chociaż zwykle jego bezustanny ruch, wychodzenie na wolne pozycje, bycie “podłączonym” do gry daje mu największe korzyści, to kluczowym elementem pozostaje niezachwiana koncentracja oraz wiara. Co to oznacza? Że nigdy nie odpuszcza. Niezależnie od tego, ile razy wykonał złe podanie, ile razy zawiódł, ignoruje ten fakt i będzie próbował nadal. Aż do pozytywnego skutku.
Najbliższe dni będą niezwykle istotne dla jego kariery. Wbrew temu, co niektórzy uważają, ma jeszcze sporo do udowodnienia. W najważniejszych meczach jeszcze nie potrafił zaznaczyć swojej obecności. Razem z United przegrał trzy półfinały i jeden finał. Teraz jednak ma szansę zagrać na nosie niedowiarkom.
Portugalska ekipa przystąpiła do turnieju bardziej zrelaksowana niż kiedykolwiek wcześniej, już z jednym triumfem na koncie, bez nadmiernej presji ze strony kibiców, a jednocześnie z dużo lepszą ekipą niż pięć lat temu. Czy czas Fernandesa nastąpi w decydującej fazie? Cóż, przyzwyczaił fanów do tego, że na boisku potrafił umniejszać rolę piłkarzy o światowej sławie, np. Paula Pogby w Manchesterze. Nadszedł moment, by zrobić to samo przywdziewając koszulkę drużyny narodowej.

EUROkupon

Nie można jednak wykluczyć, że dzisiejszy mecz z Belgią będzie ostatnim akordem występu reprezentacji Portugalii na EURO 2020. “Czerwone Diabły”, z niesamowitymi Romelu Lukaku i Kevinem De Bruyne wydają się minimalnym faworytem hitowego pojedynku 1/8 finału turnieju. Ale właśnie - minimalnym. Dlatego nie pokusimy się o wskazanie ćwierćfinalisty z tej pary.
Wydaje nam się za to, że powinniśmy być świadkami szybkiego, ofensywnego i emocjonującego meczu, z dużą liczbą bramek. Minimum trzema golami. Portugalia udowodniła już w fazie grupowej, że sporo strzela, ale ma jednocześnie braki z tyłu i w środku pola, co powinni wykorzystać Belgowie. To może być futbolowa uczta dla oka, pełna zwrotów akcji. Festiwal bramek. Na to liczymy i taki scenariusz typujemy.
Wcześniej zaś zmierzą się kadry Holandii i Czech. Czesi przyzwoicie spisali się w grupie, wyszli z niej bez żadnego kłopotu, ale ich awans dalej byłby dużą sensacją. “Oranje” są rozpędzeni, liderzy zespołu prezentują wyborną formę, świetnie spisuje się defensywa, błyszczy widowiskowy Denzel Dumfries - to przepis na bilet do ćwierćfinału. Stawiamy na pewny triumf Holendrów.
Poniższy kupon możesz obstawić w Fortunie, korzystając przy okazji z bonusów na EURO 2020. Jest to m.in. pierwszy zakład bez ryzyka o wartości 600zł! Kliknij TUTAJ, aby sprawdzić szczegóły promocji.
Eurokupon 1/8 2
własne
Fortuna to legalny bukmacher, a gra u nielegalnych podlega karze. Pamiętaj, że hazard grozi uzależnieniem.

Przeczytaj również