Miał być filarem reprezentacji Polski, ale praktycznie nie gra. Kłopot Michniewicza. "Martwi mnie to"

Miał być filarem reprezentacji Polski, ale praktycznie nie gra. Kłopot Michniewicza. "Martwi mnie to"
Marcin Bulanda / PressFocus
Szymon Żurkowski jest głębokim rezerwowym Fiorentiny, a mundial zbliża się wielkimi krokami. Piłkarz, który miał być filarem reprezentacji Polski Czesława Michniewicza, właściwie nie gra. - Szkoda, że tak duży potencjał na razie przesiaduje na ławce rezerwowych - słychać we Włoszech.
Po bardzo dobrym ostatnim roku spędzonym w Empoli mogliśmy upatrywać Szymona Żurkowskiego jako pewniaka do podstawowego składu reprezentacji Polski na zbliżający się mundial w Katarze. Pomocnik wrócił jednak do Fiorentiny i niestety możemy już powiedzieć, że powrót okazał się niewypałem. 25-latek w tym sezonie spędził na boisku zaledwie 33 minuty. Brak regularnej gry sprawia, że Czesław Michniewicz może mieć słuszne obawy co do jego formy. Niedawna eksplozja talentu Żurkowskiego nie była przypadkowa, ale żeby ten potencjał rozkwitł, potrzebne są minuty spędzone na boisku. A tych ewidentnie teraz brakuje.
Dalsza część tekstu pod wideo
Na początku rozgrywek Serie A drużyna z Florencji prowadzona przez Vincenzo Italiano rozczarowuje. Przed sezonem mieliśmy świadomość, że Żurkowski może nie wywalczyć sobie miejsca w podstawowym składzie “Violi”, ale liczyliśmy, że trener będzie często rotował składem ze względu na grę w Lidze Konferencji. I faktycznie, Italiano dość często wymienia zawodników, ale praktycznie nie bierze Polaka pod uwagę. W Empoli Żurkowski udowodnił, że jeśli obdarzy się go zaufaniem, to z czasem będzie spłacał ten kredyt. Niestety, u Italiano jest głębokim rezerwowym. Pozycja 25-latka we Florencji nie wygląda kolorowo.

Przełomowy rok

Gdy Szymon Żurkowski występował w Serie B, nieco zniknął nam z radarów. Wprawdzie regularnie wychodził w podstawowym składzie Empoli, ale furory tam nie robił. O byłym zawodniku Górnika Zabrze zrobiło się głośniej, kiedy Toskańczycy awansowali do włoskiej elity. Pomocnik otrzymał szansę, by znów przedstawić się szerszej publice. Tym razem jako inny zawodnik z większym doświadczeniem.
Przed startem ubiegłego sezonu w Empoli doszło do zmiany na stanowisku trenera. Alessio Dionisiego zastąpił Aurelio Andreazzoli. Wszyscy zawodnicy zaczęli nowy rozdział z czystą kartą. Dla Żurkowskiego ta zmiana początkowo mogła nie wyjść na dobre. Polski pomocnik pojawiał się na boisku tylko z ławki, ale szybko udowodnił własną wartość i wskoczył do podstawowego składu. Kluczowym momentem był mecz wyjazdowy z Sassuolo, kiedy to zdobył zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry. Niewątpliwie ten gol dodał mu dużo pewności siebie, bo już tydzień później nie tylko wpisał się na listę strzelców w spotkaniu z Genoą, ale także zaliczył pierwszą asystę na boiskach Serie A.
- Ostatni mecz przeciwko Genoi był dla mnie najlepszy, odkąd przybyłem do Włoch. Trafienie zadedykowałem moim polskim przyjaciołom. Trener Andreazzoli pracuje nad każdym zawodnikiem, aby wyciągnąć z niego maksimum potencjału. To on powiedział mi po pierwszym treningu: “możesz to robić przeciwko każdemu". Te słowa dały mi ogromną motywację. W Empoli lubię wszystko, a w szczególności uwagę poświęcaną młodym chłopakom. Moimi idolami za dzieciaka byli Ronaldo i Xabi Alonso Teraz staram się czerpać inspirację z Modricia i Kante, a przede wszystkim Piotra Zielińskiego - mówił wtedy Żurkowski w rozmowie z “La Gazzettą dello Sport”.
Reprezentant Polski szybko wkupił się w łaski trenera Andreazzoliego i do końca sezonu nie oddał miejsca w pierwszej jedenastce. Znakomitych spotkań w jego wykonaniu było jeszcze wiele, np. z mocnymi Juventusem czy Lazio. Były zawodnik Górnika Zabrze udowodnił, że nie przypadkowo kiedyś nazywano go ogromnym talentem. W końcu przeniósł swoje największe atuty znane z Ekstraklasy na boiska Serie A. Imponował wydolnością kondycyjną, poprawił decyzyjność, nie przeszkadzała mu piłka przy nodze, a dodatkowo nabrał niezbędnej pewności siebie. Oglądanie go w takiej formie było czystą przyjemnością.
Rzućmy okiem na porównanie statystyk Szymona Żurkowskiego i Piotra Zielińskiego w sezonie ligowym 2021/22:
zurkowski zielinski
wlasne
Piłkarzom bardzo trudno jest przeskoczyć z Serie B do Serie A. Wielu z nich się to po prostu nie udało, a zaplecze chłonęło ich kariery na lata. Żurkowski zaprzeczył tym faktom i nie będzie przesadą jeśli powiemy, że wręcz wszedł do Serie A z drzwiami. Miało być już tylko lepiej.

Powrót i problemy

Latem Żurkowski był rozchwytywany. Po tym, jak nic nie wyszło z przedłużenia pobytu w Empoli, włoskie media informowały o zainteresowaniu nim takich klubów jak Spezia i Bologna. Niestety, Polak ostatecznie został we Florencji, choć do ostatnich godzin letniego okienka transferowego ważyły się jego losy. Dziś widać, że pozostanie w drużynie Vincenzo Italiano okazało się błędem.
- Niestety w grę wchodzą problemy pozaboiskowe. To jest kwestia braku tego transferu do Empoli, brak ewentualnego przejścia do Bologni, czy do Spezii. Wydawało się, że Żurkowski już jest tam jedną nogą. Na przedsezonowym zgrupowaniu przetestowali go, ale Italiano powiedział, że chce go zatrzymać, bo Polak mu się bardzo przyda. Konflikt Corsiego, prezydenta Empoli, z Joe Baronem, dyrektorem sportowym Fiorentiny, spowodował, że niejako ofiarą tego jest nasz reprezentant - stwierdził Julian Kowalski w programie “International Level” na kanale Meczyki (Youtube).
- Też jest kolejna kwestia, dla której Żurkowski nie gra we Fiorentinie. Jest to związane z menadżerami. Niestety Vincenzo Italiano jest przywiązany do agenta Ramadaniego, który reprezentuje Lukę Jovicia. Oczywiście, ostatnio strzelił ważnego gola w meczu z Interem, ale to jest piłkarz, który też nie pokazywał jakieś wielkiej formy do tej pory, a cały czas występował w pierwszym składzie. Istnieją tam podejrzenia, że trener ma w drużynie swoich ulubieńców, którym daje szanse niezależnie od tego jak się oni prezentują - dodał komentator “Eleven Sports”.
Były zawodnik Górnika Zabrze w tym sezonie otrzymał od Italiano tylko trzy szanse gry. Spędził na boisku zaledwie 33 minuty. Zanotował wprawdzie jedną asystę, ale miało to miejsce na inaugurację rozgrywek przeciwko Cremonese, kiedy podał piłkę do Mandragory, a ten dośrodkował. Następnie bramkarz beniaminka Serie A nieudolnie zachował się między słupkami i piłka wpadła mu za kołnierz.
Żurkowski spędził na murawie ok. 2% możliwych do rozegrania minut. Na ten moment trudno powiedzieć cokolwiek pozytywnego o jego ponownym podejściu do występów w Fiorentinie. Jedno jest pewne - gra za mało. Nie tak wyobrażaliśmy sobie jego powrót do Florencji.
- On dużo widzi na boisku, czasami potrafi podjąć nieszablonową decyzję na boisku, która finalnie okazuje się bardzo trafna. Na pewno jest mocny fizycznie, trudno odebrać mu piłkę. Potrafi ją rozegrać. W Empoli odnalazł się pośród silnej konkurencji, gdzie w środkowej strefie boiska musiał rywalizować m.in. z Bandinellim, czy Marinem (błąd - wówczas nie był zawodnikiem Empoli - przyp. red.) i pomimo ich obecności potrafił się tam odnaleźć i wywalczyć miejsce w składzie - opowiadał Pasquale Marino, były szkoleniowiec Żurkowskiego, w rozmowie z “Super Expressem”.
- Dokładnie tego samego życzę mu w Fiorentinie. Niezależnie od tego jak wygląda jego sytuacja w drużynie, Szymon musi ciężko pracować na treningach. On zawsze bazował na przygotowaniu fizycznym, ale nawet najlepszy trening nie zamieni meczu o stawkę. Szkoda, że tak duży potencjał na razie przesiaduje na ławce rezerwowych, ponieważ Żurkowskiego stać na to, aby był kluczową postacią w drużynie z Florencji - dodał Włoch.
Polski pomocnik ma jednak sporą konkurencję. Podkreślmy, że Fiorentina jako jedyna drużyna reprezentuje Włochy w Lidze Konferencji. Po tym, jak udało jej się wywalczyć upragniony awans do europejskich pucharów, Vincenzo Italiano poprosił Rocco Commisso, prezydenta klubu, o poszerzenie kadry i ściągnięcie kilku zawodników. Dziś trener “Violi” ma więc do dyspozycji aż dziesięciu środkowych pomocników. Takim wyborem na tej pozycji nie może pochwalić się choćby Juventus.
Ile minut spędzili na boisku w tym sezonie zawodnicy ze środka pola?
  • Sofyan Amrabat - 1091
  • Giacomo Bonaventura - 1026
  • Rolando Mandragora - 851
  • Antonin Barak - 834
  • Youssef Maleh - 532
  • Alfred Duncan - 260
  • Marco Benassi - 94
  • Szymon Żurkowski - 33
  • Alessandro Bianco - 26
  • Gaetano Castrovilli - 0 (kontuzjowany)
Obecna sytuacja Żurkowskiego we Florencji wygląda zatem naprawdę słabo. Jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę minut spędzonych na placu gry, to Polak znajduje się na szarym końcu w hierarchii środkowych pomocników u Vincenzo Italiano. Więcej szans otrzymał nawet Marco Benassi, który przegrywał z nim rywalizację o skład w Empoli. Polski pomocnik ostatni raz na boiskach Serie A pojawił się na początku września. A przecież nie mówimy o zespole w niesamowitej formie, tylko o drużynie w ogromnym kryzysie.

Reprezentacyjna nadzieja?

Jest jeszcze jeden, być może kluczowy aspekt braku regularnej gry Żurkowskiego. Mistrzostwa świata w Katarze zbliżają się wielkimi krokami. Czesław Michniewicz ogłosił szeroką kadrę na mundial, w której znalazło się miejsce dla Żurkowskiego. Nie było to żadnym zaskoczeniem. Wydawało się, że pomocnik Fiorentiny będzie zawodnikiem podstawowego składu podczas turnieju, ale na dziś takiej pewności nie ma.
Brak regularnej gry uwidocznił się podczas meczu w Lidze Narodów przeciwko Walii. O ile wcześniej Żurkowski wypadał bardzo dobrze w meczach reprezentacyjnych, o tyle ten ostatni występ był słaby w jego wykonaniu. Obawy o pozycję środkowego pomocnika są u nas jak najbardziej słuszne. Karol Linetty zawiódł z Holandią, Grzegorz Krychowiak jest po sezonie w Arabii Saudyjskiej, cały czas martwimy się o zdrowie Krystiana Bielika, a na dodatek Mateusz Klich odgrywa coraz mniej znaczącą rolę w Leeds United. Nie wygląda to dobrze.
- Martwi mnie to, że Żurkowski nie gra. Dziś mój asystent Alessio spotyka się z dyrektorem sportowym Fiorentiny, żeby porozmawiać o przyszłości Szymona i jego szansach na występy przed MŚ - powiedział Czesław Michniewicz po ogłoszeniu powołań.
Obecna forma Szymona Żurkowskiego jest zatem wielką niewiadomą. Z pewnością Czesław Michniewicz bliżej przyjrzy się 25-latkowi tuż przed wylotem do Kataru. Żurkowski miał być jednak lekiem na bolączkę w środku pola kadry, a to nie wydaje się możliwe.

Przeczytaj również