Widowiskowa przemiana gwiazdy Wisły Kraków. Co za forma! "Był jedynym niepasującym elementem"

Widowiskowa przemiana gwiazdy Wisły. Co za forma! "Był jedynym niepasującym elementem"
Krzysztof Porebski / pressfocus
Paweł - Ożóg
Paweł Ożóg06 Dec · 14:12
Choć jego pierwsze występy w Wiśle Kraków nie należały do udanych, pod koniec rundy jesiennej można mówić o nim jako o dużym wzmocnieniu. Łukasz Zwoliński na przestrzeni ostatnich tygodni zbudował imponującą formę, wywindował swoje nazwisko w klasyfikacji najlepszych strzelców Betclic 1 Ligi i prezentuje poziom, jakiego oczekiwano od niego od samego początku.
Kiedy z Wisłą Kraków pożegnał się Szymon Sobczak, było wiadomo, że klub będzie aktywnie szukał nowego napastnika. Ostatecznie na Reymonta trafił Łukasz Zwoliński. Na papierze taki ruch wydawał się sporym skokiem jakościowym względem minionych rozgrywek. Podmieniono piłkarza skrojonego na I ligę na obytego w Ekstraklasie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Test cierpliwości

Czas Zwolińskiego w Rakowie Częstochowa nie należał do udanych, ale wiele wskazywało na to, że w Wiśle stanie się kluczowym zawodnikiem. Miał bowiem wiele do udowodnienia i przychodził z bagażem sporych doświadczeń. Grą dla "Białej Gwiazdy" mógł pokazać, że najgorsze już za nim, a kontrakt na dwa sezony sugerował, że jest to bardziej transfer na lata niż do lata.
Początkowo jednak forma strzelecka “Zwolaka” była dość kapryśna. Potrafił w meczu z Cercle Brugge błysnąć sytuacyjnym strzałem piętą, który po interwencji obrońcy zatrzepotał w siatce i równocześnie nie trafiać do bramki w spotkaniach ligowych.
O zdanie na temat dyspozycji Zwolińskiego z początku rundy zapytaliśmy Macieja Żurawskiego. Według niego tylko jedna rzecz nie zawodziła u napastnika Wisły:
- Pamiętam jego pierwsze spotkania i z poziomu boiska wydawało się, że był jedynym elementem, o którym mogliśmy powiedzieć, że nie pasuje do tej układanki. Mogło być to powiązane z tym, że miał swego rodzaju zaległości i potrzebował więcej czasu. Jedyne co od początku pokazywał, to fakt, że ma w polu karnym bardzo dobre czucie, jeśli chodzi o atakowanie przestrzeni. To było widać po sytuacjach, bo on ich trochę miał, tyle że brakowało skuteczności - słyszymy.
Jeszcze w połowie września Zwoliński blado wypadał w korespondencyjnym pojedynku z Szymonem Sobczakiem. W golach w lidze przegrywał już nawet zero do czterech ze świeżo upieczonym piłkarzem Arki Gdynia. Nie dziwi zatem, że na tamtym etapie był mocno krytykowany. Nie brakowało pytań o jego dyspozycję podczas konferencji prasowych. Kazimierz Moskal, ówczesny trener Wisły, nie krył niezadowolenia i tłumaczył, dlaczego często brakuje dla niego miejsca w wyjściowej jedenastce:
- Nie jestem zadowolony ani z występów Łukasza, ani z wyników, jakie osiągamy. (...) Powtórzę to, co mówiłem - zdaję sobie sprawę z tego, że na Łukaszu ciąży duża presja, duża odpowiedzialność jako na napastniku. Wszyscy oczekują od niego wielu bramek. W początkowej fazie, gdy Łukasz przyszedł, były mecze, gdy próbowaliśmy grać z Angelem i z nim w wyjściowej jedenastce. Uważam jednak, że aby mieć kontrolę nad meczem, potrzebujemy trzech środkowych pomocników, którzy nam zapewnią taki sposób gry. Stąd na razie Łukasz dostaje mniej czasu.
Moskal zwracał też uwagę na jeden istotny mankament w grze napastnika:
- Nie można jednak, że tak powiem nieładnie, aż tak “napinać” ze strony Łukasza. Bo czasami takie “spięcie” działa gorzej niż wtedy, gdy człowiek jest wyluzowany. Tak samo wierzę w to, że ten zespół zacznie punktować, tak samo wierzę, że Łukasz zacznie strzelać bramki.

Opóźniony zapłon

Obecnie stan rywalizacji Zwolińskiego z Sobczakiem wygląda zupełnie inaczej. Napastnik Wisły prowadzi osiem do siedmiu. W asystach pięć do dwóch. A co się na to złożyło? Jego sytuacja uległa poprawie po zmianie trenera. Wisła zaczęła grać nieco innym ustawieniem, co wpłynęło na rywalizację o miejsce w składzie. Mariusz Jop zdecydowanie postawił na duet napastników Rodado - Zwoliński i gdy jest to możliwe, tak właśnie zestawia swoją ofensywę. Dlatego też w dziesięciu kolejnych meczach ligowych “Zwolak” grał od pierwszej minuty i w większości przypadków do ostatniego gwizdka.
Nie jest to oczywiście jedyny powód zwyżki formy nowego napastnika Wisły. Istotną rolę odegrał czas, którego wydaje się, że potrzebował. Zwoliński nie przepracował pełnego okresu przygotowawczego, co z pewnością odbiło się na trudnych początkach. Wejście do zespołu nie ułatwiał też natłok meczów Wisły na początku sezonu, gdy “Biała Gwiazda” przeżyła intensywną przygodę w europejskich pucharach. Zatem w tym przypadku czas, praca, cierpliwość i zaufanie stworzyły mieszankę dającą wartościowy rezultat.

Efektywność i efektowność

Oczywiście, dla piłkarza z tak dużym doświadczeniem to tylko - i aż - I liga, ale warto docenić jego dyspozycję. Zwłaszcza że te gole sporo ważą, nie są to trafienia w już dawno rozstrzygniętych spotkaniach. Choćby w meczach z Bruk-Betem i ŁKS-em przyniosły komplety punktów, co podbija ich wartość. Dodatkowo część z nich nadaje się do składanek z najefektywniejszymi trafieniami. Do takich należy zaliczyć bramkę ze Stalą Rzeszów, która była ozdobą spotkania i dała Wiśle remis. Godne pochwały połączenie słynnej gry tyłem do bramki i skuteczności. Akcja palce lizać.
Trafieniu dającemu w 90. minucie wygraną z ŁKS-em także niczego nie brakowało. Nie dziwi, że po tym spotkaniu trybuny skandowały imię i nazwisko 31-latka.

Kogoś takiego potrzebowali

Jeszcze łatwiej docenić postawę Zwolińskiego w momencie, gdy loty nieco obniżył Angel Rodado. Sytuacja ta przypomniała, że Wisła potrzebowała kolejnej klasowej strzelby. W tym momencie nie jest uzależniona od trafień swojej największej gwiazdy, a polsko-hiszpański duet dobrze się uzupełnia. Ma na koncie 20 bramek w lidze - osiem autorstwa Zwolińskiego i 12 Rodado. Tylko w Arce znajdziemy klubową parę z lepszym dorobkiem, ale nieznacznie - Karol Czubak jest autorem 14 goli, a Sobczak siedmiu.
Dla zaspokojenia ciekawości sprawdziliśmy najlepsze wiślackie duety od momentu spadku:
  • 2022/23 - Luis Fernandez (20) i Angel Rodado (8)
  • 2023/24 - Angel Rodado (21) i Goku Roman (11)
  • 2024/25 - Angel Rodado (12) i Łukasz Zwoliński (8)
Sytuacja prezentuje się zatem obiecująco, zwłaszcza że za nami dopiero połowa sezonu i wiele wskazuje, że wyniki z minionych lat zostaną przebite. Część sympatyków Wisły doszukuje się u Zwolińskiego i Rodado cząstek najlepszych wiślackich duetów z początku wieku. Maciej Żurawski podchodzi jednak do tego z dużym dystansem.
- Ja bym nie szedł w tym kierunku tak szybko (śmiech). Trochę za bardzo wybiegamy. Przykładowo duet Żurawski - Frankowski grał na innym poziomie. To była jednak Ekstraklasa. Poza tym dopiero minie runda odkąd w Wiśle gra Zwoliński i jest też za wcześnie mówić, że jest to udany sezon Łukasza. Do końca rozgrywek jest daleka droga - podkreśla legenda Wisły.
- Ustawienie z Rodado za plecami Zwolińskiego jest na pewno bardziej ofensywne, natomiast wszystko zależy od tego jak to będzie wyglądało na dłuższą metę. Czy Rodado na dłużej spuścił z tonu, czy będą się wymieniać tymi golami? Jeśli oboje będą równocześnie trafiać, to faktycznie siła ofensywna Wisły będzie imponująca. Tylko musi to być w formule co mecz, a nie tylko uzupełnienia, że jak jeden nie trafia, to drugiemu się ta sztuka udaje, choć taki układ też ma to swoje zalety - dodaje Żurawski.

Po osobiste rekordy i chwałę

Wracając do Zwolińskiego - oczywiście, stawianie tez, że włączy się do walki koronę króla strzelców, jest w tym momencie dość ryzykowne, ale nie można tego wykluczyć. Ma sześć trafień straty do Karola Czubaka z Arki, która podobnie jak Wisła celuje w awans do Ekstraklasy. W tabeli strzelców przed “Zwolakiem” znajdziemy również kilku innych piłkarzy, w tym jego kolegę klubowego, który w poprzednim sezonie poznał smak zwycięstwa w tej rywalizacji.
- Według mnie Angel Rodado jest zawodnikiem, który ma większe szanse na koronę króla strzelców. Nie chodzi już nawet o to, że w tym momencie ma więcej goli, ale według mnie ma do tego lepsze predyspozycje od Łukasza Zwolińskiego - typuje Żurawski.
Natomiast “Zwolak” przede wszystkim może zaliczyć swój najlepszy sezon pod względem zdobytych bramek w lidze. Do tej pory nigdy nie przebił granicy 15 trafień. Obecnie licznik wskazuje osiem i nie wydaje się, żeby miał się zatrzymać. Jeśli doświadczony napastnik utrzyma poziom z ostatnich tygodni, kibice “Białej Gwiazdy” będą mieli z niego pociechę. Na ten moment rozbudził apetyty i wypadałoby, żeby na tym nie poprzestał. W walce o powrót do Ekstraklasy będzie się liczył każdy gol, a grupę piłkarzy, która da Wiśle upragniony awans, kibice zapamiętają na długie lata. To więc niepowtarzalna szansa na przejście do historii.

Przeczytaj również