Ancelotti go uwielbia, klub nie wyrzuca. Najważniejszy "zadaniowiec" Realu Madryt. Odrodzenie rezerwowego

Zarząd oraz Carlo Ancelotti cenią go, ale on ma w głowie przede wszystkim mundial. Musi więcej grać, by pojechać do Kataru. Dani Ceballos odbił się od dna. Nie wiadomo jednak, czy pozostanie w Realu Madryt na przyszły sezon.
Lipiec 2021 roku. To miały być zupełnie inne igrzyska. Powinien cieszyć się piłką, dopingować młodszych kolegów do walki o złoty medal, a samemu sobie udowodnić, że potrafi jeszcze wykazać się w rozgrywkach międzynarodowych. Dla niego impreza trwała jednak tylko 44 minuty. Podczas inauguracyjnego spotkania kolce Egipcjanina Mohameda Tahera wbiły się w kostkę jego lewej nogi. Pękła na dwie części. Dani Ceballos, Andaluzyjczyk, kapitan hiszpańskiej kadry olimpijskiej, jej lider, numer 10, a przy tym znów gracz Realu Madryt (po powrocie z wypożyczenia w Arsenalu), doznał całkowitego zerwania więzadeł stawu skokowego. Krótko mówiąc: katastrofa.
Szósty w hierarchii
Podczas gdy Hiszpanie zawieszali sobie na szyje srebrne medale, a nowy Real właśnie zaczynał się układać pod czujnym okiem Carlo Ancelottiego w ośrodku Valdebebas, Dani Ceballos, który właśnie skończył 25 lat, rozpoczynał rehabilitację. Równie powolną fizycznie, co trudną psychicznie.
- Bardzo cierpiał - wyznał Ancelotti w pokoju prasowym pod Estadio El Sadar, stadionie Osasuny. Włoch, przyzwyczajony do tego, że rzadko wyróżnia kogoś z nazwiska za grę, pochwalił pomocnika z Utrery za występ w ligowym spotkaniu. Pierwszym w białych barwach od 28 kwietnia 2019 roku. 1088 dni po ostatnim.
- Był najlepszy na placu gry i chcę to podkreślić. Miał kontuzję, powoli wracał do zdrowia, a teraz jest Ceballosem, jakiego wszyscy znają - dodał włoski szkoleniowiec.
Czy to słowna gwarancja na występy w przyszłym sezonie? Puszczenie oka do Florentino Pereza? Zapowiedź nowego kontraktu?
Od momentu, gdy 22 lipca Ceballos zszedł z boiska na igrzyskach w Tokio, do chwili, gdy udało mu się wrócić na nie w oficjalnym meczu, minęło prawie pół roku. W styczniu zagrał cztery minuty przeciwko Alcoyano w Pucharze Króla i od tego czasu regularnie znajdował się w kadrze Realu. Zdarzało się, że grywał ogony, a czasami nawet nie podnosił się z ławki na rutynową rozgrzewkę. Nic szczególnego. Pozostawał piątym, a nawet szóstym wyborem trenera do środka pola. Niżej w hierarchii już nie było nikogo.
- Ceballos to jeden z nielicznych, którzy zasługują na więcej minut, a ja mu ich na razie nie mogę dać - smucił się Ancelotti jeszcze kilka tygodni temu.
Ważny powrót
Coś zaczęło się zmieniać w połowie kwietnia. Pojawił się późno w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów z Chelsea na Stamford Bridge, przebywał na boisku przez 15 minut w ligowym starciu z Getafe i wszedł na pięć minut w rewanżu z Anglikami. Wszystko to przed ostatnią nagrodą: pierwszym składem, statusie “titular” z Osasuną właśnie. Jednym z kluczowych meczów w kontekście walki o tytuł. Dani stwarzał szanse kolegom przez 71 minut, na koniec poprosił o zmianę z powodu skurczów. Nic groźnego. Udał się na leczenie do Valdebebas, aby być gotowym na najważniejsze bitwy sezonu. Chciał być istotny. I jest. Jako najważniejszy zadaniowiec w zespole.
Przeciwko ,Manchesterowi City na Etihad uspokoił grę na tyle, że w ostatnim kwadransie, a więc po jego wejściu na boisku, Anglicy nie wpakowali Realowi żadnej bramki, mimo że wcześniej cztery razy dziurawili rękawice Thibaut Courtois. Dzielnie wspomagał defensywę zarówno po lewej stronie, jak i po prawej. Doskonała zmiana, a i wynik pozwalający myśleć o remontadzie, do której ostatecznie doszło, w historycznych okolicznościach, tydzień później.
Prawdziwy popis przyszedł wraz ze spotkaniem z Espanyolem, wygranym i przypieczętującym 35. mistrzostwo Hiszpanii. To był występ w kategorii piłkarza meczu. Ceballos miał 98 kontaktów z piłką (najwięcej ze wszystkich graczy), cztery udane dryblingi (również najwięcej), trzy udane odbiory (tyle samo co Eduardo Camavinga), a procent dokładnych podań na poziomie 94 procent. Do tego kilka efektownych zagrań i reżyserska rola na placu. Środek pola należał tylko do niego.
Sztab trenerski, otoczenie zawodnika - wszyscy są zgodni, co do tego że Dani bardzo się zmienił w ostatnim czasie. Dojrzał. Najwyraźniejszym przykładem tego są jego relacje ze szkoleniowcami. W sezonie 2018/19 nie potrafił znaleźć wspólnego języka z Zinedinem Zidane’em. Wielokrotnie okazywał swoją złość. Teraz mówi się w klubie, że jest “o wiele bardziej profesjonalny”. Duże znaczenie miał cały proces rehabilitacji po kontuzji, podczas której okazano mu mnóstwo wsparcia. Czuje się w Madrycie tak samo, gdy przychodził tu w 2017 roku.
Betis zablokowany, Real otwarty
Jednak czy powrót do formy z pierwszych miesięcy gry dla Arsenalu to ostatecznie potwierdzenie akcesu w składzie Realu na przyszły sezon? Nie tak szybko. Kontrakt Daniego obowiązuje do czerwca 2023 roku, więc najbliższe lato będzie decydujące dla jego przyszłości. Wóz albo przewóz. “Se queda” lub “fichado”. Nowy kontrakt bądź transfer. Żadnych wypożyczeń, ani możliwości odejścia za darmo za rok. Real albo z niego skorzysta, albo zarobi pieniądze. I to pewnie niemałe.
Zarząd go lubi, a “Carletto” uwielbia. I choć piłkarz żałuje, że w większej części sezonu był raczej marginalną postacią w drużynie, to jednak w związku z mistrzostwami świata w listopadzie i grudniu oraz możliwym przeładowaniem zawodników w gorącym okresie, Ceballos będzie ciekawym kandydatem do rotacji. Choć pewnie sam najchętniej widziałby się w wąskiej, dwudziestoparosobowej grupie sformowanej przez Luisa Enrique, przewidzianej do wyjazdu do Kataru. Ci, którzy go znają, przyznają, że “Dani ma w głowie tylko mundial”. A więc jest gotowy zrobić wszystko, by nie przegapić najważniejszej imprezy w przyszłorocznym kalendarzu.
Kolejny sezon poza Madrytem? Niewykluczone, ale coraz mniej prawdopodobne. Ceballosem interesował się Betis, drugi klub w sercu piłkarza. Pochodzi z obrzeży Sewilli, a na Estadio Villamarin spędził sześć lat jako junior. Publicznie okazuje wsparcie swojej byłej drużynie, ciesząc się z triumfu “Los Verdiblancos” w tegorocznej edycji Copa del Rey. Problem w tym, że Betis, mając mniej zasobny portfel, nie może sobie pozwolić na duże kontrakty, a i tak, według hiszpańskich mediów w przyszłych sezonach wypruje sobie żyły na uposażeniu innego gracza “Królewskich”, Isco (wg madryckiej “Marki”, pomocnik ma dostać kontrakt nawet wyższy niż w Realu). Oczywiście możliwy jest inny kierunek, niekoniecznie hiszpański.
Trzeba też pamiętać, że “Los Blancos” czeka nie byle jakie wyzwanie. Odświeżenie drugiej linii. To się już powoli realizuje. 36-letni Luka Modrić podpisuje właśnie nowy kontrakt, ale tylko na rok. Umowę do 2023 ma też Toni Kroos. Casemiro młodszy nie będzie. W tej sytuacji sztab Realu częściej powinien stawiać na Camavingę i Fede Valverde. W odwodzie zostaje także talent z Castilli, Antonio Blanco. Do tego Real przygląda się opcjom na rynku transferowym. W tym kontekście wymienia się przede wszystkim nazwisko Aureliena Tchouameniego z AS Monaco. Szanse na dużą karierę Ceballosa na Estadio Bernabeu wciąż nie są wysokie, ale przynajmniej nie beznadziejnie niskie, jak to było pół roku temu. Udowodnił już, że potrafi się dźwignąć. Teraz musi wygrać rywalizację w najbardziej wyrównanej, najsilniejszej grupie piłkarzy na świecie.
TRANSMISJA MECZU ATLETICO MADRYT - REAL MADRYT DZIŚ, W NIEDZIELĘ 8 MAJA, OD 20:55 W ELEVEN SPORTS 2. ZAPRASZAMY!