Czarnowidztwo i defetyzm, jakie zalęgły się wśród polskich kibiców po niesławnym spotkaniu z Mołdawią, nie mogą dziwić, ale na dobrą sprawę drużyna Fernando Santosa powinna rozstrzygnąć wynik tego spotkania już na początku drugiej połowy. Niestety tego nie zrobiła, a następnie rywale złapali wiatr w żagle. Po kilku miesiącach przerwy reprezentanci Polski powinni jednak oczyścić umysły i z wiarą przystąpić do kolejnych meczów w eliminacjach. Szczęśliwie w pierwszym spotkaniu zagrają ze zdecydowanie najgorszą ekipą w tej grupie, która poprzednio gładko przegrywała i z Czechami i z Albanią. Ci, którzy doszukują się szans outsidera w ostatnich sukcesach Klaksviku powinni dostrzec, że w kadrze jest tylko pięciu graczy tego klubu, a selekcjonerowi jak dotąd nie udało się podobnie solidnie poukładać swojej ekipy, co widać było choćby w trakcie wspomnianego, domowego spotkania z Czechami. Biało-czerwonym przydałaby się wysoka wygrana przed kluczowym spotkaniem z Albanią i z pewnością nie powinno im zabraknąć w tym spotkaniu motywacji. Trzeba tylko zagrać dużo solidniej niż ostatnio…