Zamiast zapewnić sobie mistrzostwo już w sobotę Manchester City dał się dogonić rywalom z United od stanu 0:2, przegrał 2:3 i przed rewanżem z Liverpoolem jedynym pozytywem jest bardzo dobra pierwsza połowa spotkania w wykonaniu podopiecznych Josepa Guardioli. Wtedy przyszli mistrzowie Anglii grali naprawdę dobrze i gdyby Raheem Sterling był nieco skuteczniejszy pewnie nie daliby się już dogonić. We wtorek będą musieli strzelić przynajmniej trzy gole, ale biorąc pod uwagę potencjał ofensywny rywala by awansować zostaną zapewne zmuszeni do strzelenia jeszcze większej ilości goli. Liverpool z pewnością postara się zacząć mecz tak jak grał w drugiej połowie spotkania na Anfield, ale by uniknąć nerwowości goście powinni trafić w tym spotkaniu przynajmniej raz. Jeśli zagra Salah, a wiele wskazuje, że tak będzie, bo kontuzja, której doznał nie jest poważna, to The Reds w tym spotkaniu strzelą przynajmniej jedną bramkę i gospodarzom pozostanie ultra-ofensywna gra.