Mocny start zaliczyli główni faworyci turnieju, bo choć 2:0 z Kanadą nie wygląda może bardzo efektownie to jednak stworzyli oni sobie w tym meczu kilka innych dobrych okazji, by wygrać jeszcze wyżej. Ich kolejni rywale z kolei zawiedli, będąc faworytem starcia z Peru nie zdołali strzelić rywalom ani jednego gola. Teraz będzie o to jeszcze trudniej, nawet biorąc pod uwagę to, że we wszystkich trzech ostatnich spotkaniach Chile zdobywało bramkę przeciwko Argentynie. Obecnie podopieczni Lionela Scaloniego grają coraz pewniej i mają duże szanse na zaliczenie tu kolejnego zwycięstwa w przekonującym stylu.