Od czasu grudniowego spadku formy trudno wskazać jeden mecz, w którym The Blues pokazali się z naprawdę dobrej strony, nie rywalizując z bardzo słabymi przeciwnikami. Zespół Enzo Maresci w niczym nie przypomina obecnie drużyny grającej całkiem dobrze jeszcze w ostatnich miesiącach poprzedniego roku, a co gorsza w ogromnym dołku jest ich lider, Cole Palmer. Na tle kiepsko funkcjonujących gości, również niepozbawiony własnych problemów Arsenal wygląda zdecydowanie lepiej. W dodatku w ostatnich dwóch meczach na własnym stadionie Kanonierzy nie tylko wygrywali, ale też strzelili rywalom aż osiem bramek. W niedzielę również powinni zdobyć trzy punkty.