W Anglii zmienił się selekcjoner, ale nie zmieniło się podejście. Drużyna z Wysp nadal jest niezwykle efektywna w eliminacjach i w pierwszym spotkaniu nie dała większych szans na wyjeździe Irlandii, wygrywając 2:0. Potencjał kadry Carsleya jest tak duży, że nie ma w zasadzie znaczenia w jakiej formie są wtorkowi rywale, którzy z kolei nie pokazali się w Grecji z dobrej strony. Finowie przegrali 0:3, co mimo wszystko jest pewnym zaskoczeniem, głównie w kontekście rozmiarów porażki, a zatem z Anglią tym bardziej nie powinni mieć żadnych szans, choćby na honorową porażkę.