Skandal w meczu żużlowej Ekstraligi. Rosjanin opluty przez kibica. "Krzyczeli, że moją rodzinę trzeba wypalić"

Rosyjscy żużlowcy nie mogą obecnie startować w rozgrywkach PGE Ekstraligi. Czugunow jest wyjątkiem - jeździ bowiem na polskiej licencji.

23-latek w miniony weekend stał się obiektem ataków ze strony kibiców Apatora Toruń. Kontekst jest oczywisty - rosyjska napaść na Ukrainę.

- Przeczytałem kilka artykułów, że jestem winny, że prowokowałem kibiców. No sorry, ja od początku spotkania nie słyszałem nic więcej, niż "ruska ku*wa, wypie*dalaj". Od początku do końca meczu, przed każdym swoim biegiem - stwierdził Czugunow w rozmowie z portalem "Interia.pl".

Rosjanin nie ukrywa wielkich emocji. Po meczu chciał nagrać zachowanie kibiców z Torunia. Jak podkreśla, chciał mieć dowód tego, z czym musi się mierzyć.

- Widziałem, że niektórzy toruńscy kibice wrzucają, że to ja ich wyzywałem, ja ich prowokowałem, idąc ich nagrywać. Kiedy zjechaliśmy z toru, dziękując naszym kibicom, schodziliśmy do parku maszyn, oni krzyczeli do mnie "ruska ku*wa, wypier*alaj". Wziąłem telefon i zacząłem nagrywać, żeby mieć to jakoś udokumentowane.(...) Wtedy poleciały na mnie butelki - relacjonował Rosjanin.

Czugunow przyznał, że w końcu puściły mu nerwy. Przyznaje, że po czasie trudno mu racjonalnie wyjaśnić swoje zachowanie.

- Skoczyłem do płotu. Nie było tam żadnej bójki, kontaktu fizycznego pomiędzy mną a kibicami. Jeden z nich napluł mi prosto w twarz, a drugi krzyknął, że mnie i całą moją rodzinę, razem z moją matką, trzeba wypalić, czy coś w tym sensie. Ja po prostu byłem zszokowany. Nic im nawet nie powiedziałem, bo od razu napluto mi w twarz i rzucono takie słowa. Byłem zszokowany. Tak to wyglądało - podsumował.