Max Fricke: Miałem pęknięty kręg gdy jechałem w mojej pierwszej rundzie w Teterow
- Myślę, że z każdym rokiem jestem coraz bliżej - wyznał Max Fricke w rozmowie z oficjalnym serwisem Speedway Grand Prix.
Indywidualny mistrz Australii liczy na awans do żużlowej elity świata w 2020 roku.
- Kiedy przyjdzie czas, to będę gotowy. Wydaje mi się, nic nie dzieje się bez powodu - podkreślił Fricke, której swojej szansy upatruje w tegorocznej Grand Prix Challenge.
Australijczyk próbował już szczęścia z najlepszymi na świecie w 2017 roku, ale wówczas musiał zmagać się z licznymi kontuzjami.
- Miałem pęknięty kręg gdy jechałem w mojej pierwszej rundzie w Teterow. Doznałem urazu tydzień przed powołaniem na Gorzów. Musiałem tamtą rundę odpuścić i dać sobie dodatkowe dwa tygodnie. Gdy tylko mogłem dostać zgodę od lekarza, wypadał od razu weekend Grand Prix. To nie była najlepszy wstęp do jazdy w Grand Prix, ale dałem z siebie wszystko - zapewnia Fricke.
- Zakończyłem Wówczas sezon z kolejnym urazem głowy w Toruniu. Miałem kilka naprawdę mocnych uderzeń pod koniec tamtego sezonu. Przez to nie mogłem jechać w Melbourne. To nie był najlepszy sposób na rozpoczęcie, ale gdy można jechać w Grand Prix, to bardzo cieszy każda ku temu możliwość - podsumował Fricke.
(za speedwaygp.com)