Lewis Kerr: Pomoc fundacji jest niepoliczalna

Lewis Kerr cieszy się jak rośnie Fundacja Wspierania Żużlowców i zupełnie zmienia stan rzeczy w przypadku doznania kontuzji.
Żużlowiec King's Lynn Stars doświadczył pomocy po urazie głowy w sierpniu 2015 roku, a także trzy lata później, kiedy to złamał obie nogi w nieszczęśliwym upadku w pierwszym łuku na torze ekipy z hrabstwa Norfolk.
- Kiedy miałem wypadek w Peterborough w ciągu kilku godzin przesłali mojej żonie Jessy 1000 funtów. Ustalili miesięczną sumę wysyłaną na moje konto, bowiem kiedy nie jeździmy, to nie zarabiamy. Mam ubezpieczenie i wszystko co potrzebne, ale i tak wtedy jest bardzo ciężko - wyznał Kerr dla oficjalnego serwisu Speedway Grand Prix.
- Moje osobiste ubezpieczenie jest bardzo drogie. Z moim urazem głowy jestem w grupie najwyższego ryzyka - podkreślił Brytyjczyk.
- Fundacja Wspierania Żużlowców jest naprawdę dobra. Ze wszystkich wcześniejszych wypadków pamiętam tylko ich pomoc. Moje kontuzje zostały poprawnie wyleczone, więc tak naprawdę ich pomoc jest niepoliczalna - zaznaczył Kerr.
- Mając dwie poważne kontuzje otrzymałem naprawdę sporo. Byli bardzo pomocni. Jeśli znów potrzebowałbym ich pomocy, mogę na nich liczyć - dodał Brytyjczyk.
(za speedwaygp.com)