Kościuch: Z meczu na mecz się rozkręcaliśmy

- Opóźnienia w budowie stadionu i kontuzja Maksima Bogdanowa na pewno nie pomogły drużynie - wyznał Norbert Kościuch w rozmowie z oficjalnym serwisem Orła Łódź.
Wychowanek Unii Leszno był najskuteczniejszym żużlowcem pierwszoligowego zespołu z centralnej Polski, który rundę zasadniczą sezonu 2018 zakończył na piątym miejscu w tabeli zaplecza PGE Ekstraligi.
- Długo zastanawiałem się, czy naprawdę jesteśmy tacy słabi czy to jednak inne czynniki dały o sobie znać. Z meczu na mecz się rozkręcaliśmy. Wcześniej wszystko było robione na szybko. Każdy chciał, żeby ten stadion powstał "na już" - podkreślił Kościuch.
- Wydaje mi się, że kolejny sezon będzie już dla Orła zupełnie inny, bo wróci normalny rytm. Drużyna pojedzie raz u siebie i raz na wyjeździe. Tego, co miało miejsce w tym roku, nie da się nazwać codziennością. Na palcach jednej ręki można policzyć zespoły, które zmagały się z taką sytuacją. Chwała jednak władzom polskiego żużla, że zgodziły się na takie rozwiązanie. Bez tego problemy byłyby jeszcze większe - przyznał podopieczny Janusza Ślączki, który na razie wyklucza zmianę otoczenia.
- Dobrze się tutaj czuję. Byliśmy umówieni na spotkanie z prezesem już w czwartek, ale pechowo nie doszło ono do skutku. Po drodze złapałem gumę i pojawiły się problemy z wymianą koła. Spóźniliśmy się, a szef miał poumawiane kolejne spotkania. Do tematu podchodzę ze spokojem. Niebawem na pewno się zobaczymy. Jedno mogę powiedzieć już teraz. Klub, w którym kończyłem sezon, ma pierwszeństwo w rozmowach. Tak samo będzie w przypadku Orła - podsumował Kościuch.