Trzecie życie Luki Modricia w Realu Madryt. Chorwacki geniusz jeszcze nie powiedział ostatniego słowa
Pomocnik Realu Madryt starzeje się jak dobre wino. Znów jesteśmy świadkami niemal tej samej magii chorwackiego czarodzieja jak w jego wyjątkowym, mistrzowskim roku 2018. Luka Modrić potrzebuje Realu, ale Real w tej chwili jeszcze bardziej dopomina się pomocy Modricia. Szczególnie przy wyjątkowo niestabilnej formie drużyny.
Zacznę trochę inaczej. Jakiś czas temu przeczytałem artykuł o tym, jak wielką rolę w przetrwaniu ludzkiego gatunku spełniają babcie. Zdaniem amerykańskiego antropologa prof. Kristen Hawkes, to dzięki naszym seniorkom rodu zawdzięczamy wydłużenie średniej długości życia. Przez to, że we wczesnych fazach ewolucji osiągały sędziwy wiek, pomagały w karmieniu dzieci, dawały młodym samicom czas na powiększenie potomstwa z tym samym partnerem, co wzmacniało pierwotne potrzeb socjologiczne.
Ta antropologiczna anegdota przychodzi do głowy, gdy ogląda się w nowym sezonie Lukę Modricia i kolejne stadium ewolucji fantastycznego pomocnika. To ta przykładowa babcia. Zwiększa oczekiwaną długość życia Realu Madryt, ale także swoją własną. Pod jego okiem dojrzały też inne gwiazdy (Toni Kroos, Karim Benzema, Isco), które z kolei uczą najmłodszy narybek “Królewskich”. Wielopokoleniowa drużyna jest siłą madryckiego klubu, a jeden z trzech ciągle aktywnych zdobywców Złotej Piłki to monument, na którym chce się wzorować reszta ambitnych chłopaków.
Odrodzony
We wrześniu skończył 35 lat, lecz wiek nie przeszkadza mu, by notować doskonałe występy. Ilekroć zostaje powołany do meczowej kadry przez Zidane’a, ilekroć wyjdzie na boisko, wciąż wydaje się, że gra jak 25-latek. Wkłada w występ całą swoją energię. Nawet jak cały zespół, w tym on, ma słabszy dzień. Chorwatowi ciągle udaje się zaimponować menedżerowi, który w jego wieku kończył pierwszy rok piłkarskiej emerytury. Luka nie dość, że nadal występuje w najlepszej (mistrzowskiej) drużynie w Hiszpanii, to nierzadko wpływa na jej losy. Jego kunszt i doświadczenie zdecydowały m.in. o triumfie “Los Blancos” w klasyku przeciwko FC Barcelonie. A ostatnio w Lidze Mistrzów z Gladbach.
Przyłóżmy szkiełko i przyjrzyjmy się jego nowej roli w Madrycie. Rok po mundialu Modrić wydawał się skończony. Niemal pożegnaliśmy się z jego żywiołowością, inteligencją taktyczną, doskonałą wiedzą na temat futbolu i cichą, acz zarazem przytłaczającą osobowością. Stało się to wtedy, gdy w Paryżu odebrał Złotą Piłkę. Wyczerpany w mundialowym roku 33-letni wicemistrz świata nie potrafił się podnieść w następnym sezonie, w którym Real zamykał cykl drużyny niepokonanej w Europie, a zaczynał rozdział pełen niepewności. Kulminacja nastąpiła na Santiago Bernabeu, gdzie pomocnika “Królewskich” ośmieszał Frenkie De Jong, produkt Ajaxu, przyszła gwiazda Barcelony i dominator na tej samej pozycji. Tak wtedy sądziliśmy.
Rok czyśćca jednak dobrze zrobił Modriciowi. Zidane przemodelował jego psychikę podobnie, jak niegdyś Cristiano Ronaldo. Oto “Zizou”, trener, który kiedyś był piłkarskim bogiem i który przeszedł na emeryturę, przekonuje współczesnych bogów, aby zeszli ze swoich nietykalnych pozycji i stali się śmiertelnikami. Luka zaufał swojemu mistrzowi i teraz zbiera owoce. Wciąż trzeba się z nim liczyć.
Nowe życie
Ten utrzymujący się u Luki wysoki poziom w schyłkowych latach sprowadza się do dwóch podstawowych czynników. Po pierwsze: głowa. Czuje się młody i powtarza dziennikarzom. - Wiem, ile mam lat, ale czuję się dobrze i dopóki gram, chcę kontynuować swoją pracę w Madrycie - oznajmił.
Po drugie: sprawność fizyczna. Zmienił swój styl życia i rutynę treningową. Tak bardzo, że przed rozpoczęciem sezonu, jak przyznał, poprosił selekcjonera Zlatko Dalicia, aby nie powoływał go na wrześniowe spotkania reprezentacji w ramach Ligi Narodów. Chciał zostać w Madrycie i solidnie przepracować okres przygotowawczy z drużyną. Do tego dochodzą: staranna dieta, dobry wypoczynek (pomagają w tym słynne rotacje szkoleniowca), regeneracja i sesje z psychologami. To kilka podstawowych kwestii, które pozwoliły oszukać zawodnikowi z Zadaru sportowe przeznaczenie. Zamiast iść w dół, pnie się w górę.
“Królewscy” mieli zabezpieczenie, gdyby Luka nie odbił się z dołka, jednak Fede Valverde nadal nie może dawać tyle, co Chorwat, u którego po przerwie “wykryto” trzecie płuco. Ciągle potrafi stawić czoła szybszym, bardziej mobilnym pomocnikom rywali. Oni wszyscy nie mają tego, czym dysponuje filar Realu. Umiejętności kontroli piłki, dyktowania tempa, stosowania pauzy, gdy trzeba i rozruszania wszystkich linii, kiedy należy. Batuta w rękach odpowiedniego, doświadczonego dyrygenta.
Piłkarz na trudne czasy
Przechodząc od “boga” do pierwszego obywatela Modrić stał się czymś więcej. Międzynarodowy problem związany z pandemią okrutnie uwydatnił ekonomiczną bezradność Realu, która trzymała ich z dala od rynku transferowego. Nie udało się kupić ani patrzącego tęsknym okiem w kierunku Madrytu Kyliana Mbappe, ani gwiazdy nowej ery w postaci Eduardo Camavingi. Dzięki wykorzystaniu młodych talentów i “starych wilków” mistrzowie Hiszpanii mogą przetrwać trudny czas. Ale nie dajmy się zwieść pozorom. “Los Blancos” to nie dom spokojnej starości, a Modrić to nie ostateczność, ani piąte koło u wozu, tylko przywilej wielkiej ekipy. Przywilej posiadania prawdziwego mentora.
Niektórych traktuje jak swoich synów, a oni jego jak ojca. Po październikowym El Clasico Rodrygo umieścił na twitterowym koncie wpis z fragmentem spotkania, kiedy Modrić chciał odegrać piłkę do czekającego na zmianę Brazylijczyka. Nagraniu towarzyszy komediowa melodia i podpis: “Uspokój się tato, nadal jestem poza boiskiem!”. Prawie dwukrotnie starszy Modrić (Rodrygo ma 19 lat) szybko odpowiedział żartem: “Dlaczego mi nie oddałeś, synu?” Zapomniał chyba, że oddał, ale kilkanaście minut później przy ostatniej bramce dla Realu.
W trakcie przemodelowania madryckiego superprojektu, potrzeba będzie kilku lat, aby wrócić do gry o Ligę Mistrzów. Nikt chyba nie ma wątpliwości: dziś “Królewscy” nie są do tego gotowi. Nie lada wyzwaniem okaże się przecież obrona prymatu na krajowym podwórku. Dlatego, zanim w przyszłości wyda się wielkie pieniądze na nowych “Galacticos”, trzeba wycisnąć wszystko, co zostało, z zasobów, które doprowadziły Real do ośmiu półfinałów LM w ciągu ostatnich 10 lat. Modrić ciągle ma jeszcze paliwo w baku. Jak długo potrwa jego związek z Madrytem? Kontrakt wygasa w czerwcu przyszłego roku i już 1 stycznia będzie mógł przyjmować oferty z innych klubów. Mało to prawdopodobne. Już teraz słyszy się, że działacze z Concha Espina dopinają ostatnie szczegóły nowej umowy.
Mając 35 lat, wielcy gracze zwykle albo przechodzą na emeryturę, albo wybierają ciepłe posadki w niespecjalnie wymagających ligach poza Europą. Chorwat za każdym razem, gdy dostaje kilkanaście, kilkadziesiąt minut czy cały mecz, pokazuje wszystkie walory, które umożliwiły mu zostanie w 2018 r. najlepszym piłkarzem na świecie. Nawet gdy nie wszystko mu wyjdzie w jednym spotkaniu, to w następnym kilkoma zagraniami ucisza swych krytyków. Tak się trafia do alei sław Realu Madryt.