"Wziął mój paszport i przekazał policji". Rosyjska tenisistka znów narzeka na odmowę lotu polskimi liniami
Witalija Djaczenko nie przestaje użalać się nad swoim losem. Rosyjska tenisistka, której niedawno nie wpuszczono na pokład LOT-u, opowiedziała swoją historię w rosyjskiej telewizji. Znów mówiła o "nacjonalizmie i rasizmie".
Przypomnijmy: afera z Djaczenko w roli głównej wybuchła na początku tygodnia, po tym jak LOT odmówił jej wpuszczenia na pokład samolotu lecącego do Francji.
- Chodziło o lot z Kairu przez Warszawę do Nicei - a to dlatego, że posiadam rosyjski paszport. Zasady linii lotniczych są takie, że nagle nie pozwalają żadnemu Rosjaninowi latać liniami lotniczymi LOT - pisała w mediach społecznościowych (więcej TUTAJ).
W odpowiedzi polskie linie lotnicze przyznały, że działały zgodnie z obowiązującym prawem i rozporządzeniem MSWiA. Djaczenko te tłumaczenia nie wystarczyły. Rosjanka pojawiła się w ojczystej telewizji, znów narzekając na swój los.
- Kupiłam bilet kilka dni wcześniej i podczas zakupu musiałam wskazać, że jestem Rosjanką. Nie dostałam żadnej informacji, że nie będę mogła wejść na pokład. (...) Byłam w szoku - tłumaczyła tenisistka.
- Na lotnisku, przy wchodzeniu na pokład, wzięli mój paszport i powiedzieli: "Cofnij się, następna osoba". Zapytałam: "Dlaczego?". Odpowiedzieli: "Bo jesteś Rosjanką". W obliczu takiego nacjonalizmu i rasizmu zapytałam: "Jak tak może być? Gdzie są Wasze zasady?" - opowiadała Djaczenko, która dodała, że zażądała okazania dokumentu odmawiającego jej wejścia na pokład.
Rosjanka dodała, że po otrzymaniu dokumentu postanowiła go sfotografować. Wówczas jeden z mężczyzn zobaczył to, zabrał jej paszport i przekazał policji.
- Powiedział mi, że nie mam prawa robić zdjęć i teraz nie odda mi paszportu. (...) Gdy zapytałam, co teraz, kiedy nie mogę lecieć, powiedziano mi, że to nie ich sprawa i mam sobie kupić nowy bilet - zakończyła Djaczenko.