Wielkie pożegnanie Murraya. I nagle te słowa Świątek

Wielkie pożegnanie Murraya. I nagle te słowa Świątek
screen
Andy Murray został pożegnany przez Wimbledon. Na Center Court w Londynie nie brakowało ogromnych emocji.
Murray jest żywą legendą tenisa. Trzykrotnie wygrywał on turnieje wielkoszlemowe. W latach 2013 i 2016 triumfował w Londynie, a w 2012 roku wygrał US Open.
Dalsza część tekstu pod wideo
W ostatnich latach Brytyjczyk zmagał się z wieloma urazami. Powracające kontuzje sprawiły, że trudno było mu rywalizować na najwyższym możliwym poziomie.
Z powodów zdrowotnych zrezygnował on z udziału w tegorocznym singlu na Wimbledonie. Postanowił za to zagrać w deblu. Jego partnerem był brat, Jamie Murray.
W czwartkowy wieczór para ta poniosła porażkę w pierwszej rundzie. Przegrała 6:7, 4:6 z Johnem Peersem i Rinkym Hijikatą. Po spotkaniu odbyło się uroczyste pożegnanie Murraya.
- Bardzo chciałbym nadal grać, kocham ten sport, dał mi tak wiele lekcji, tyle mnie nauczył. Nie chciałbym przestać, ale wiem, że nie mogę. Podjęcie tej decyzji było bardzo trudne. Ale w pewnym momencie wszystkie kontuzje zaczynają się kumulować - powiedział Murray w rozmowie z Sue Baker.
- Miałem szczęście, że mogłem grać w tym samym czasie, co Roger, Rafa Nadal, Novak. Wszyscy fani tenisa mają szczęście, że byli tego świadkami. To niesamowite, że mogłem być częścią niektórych wielkich meczów na najważniejszych turniejach. Co za czas, żeby być w tourze - dodał.
Murraya osobiście pożegnała Iga Świątek. Polka zamieściła specjalny wpis w mediach społecznościowych.
- Andy, nie mogłyśmy sobie wymarzyć lepszego wsparcia dla kobiecego tenisa. Dziękuję ci za wszystko. To był przywilej być dziś na Center Court. Gratuluję cudownej kariery. Jesteś

niesamowity - napisała Świątek.
Świątek awansowała do trzeciej rundy Wimbledonu. Zmierzy się tam z Julią Putincewą.
Z kolei Murray rozegra w tym roku jeszcze jeden mecz na londyńskich kortach. Legenda wystąpi u boku Emmy Raducanu w mikście.
Redakcja meczyki.pl
Adam Kłos05 Jul · 07:25
Źródło: The Tennis Letter/Twitter

Przeczytaj również