Wielki skandal w USA? Rywalka Świątek w roli głównej
Dajana Jastremska mogła nie zagrać w prestiżowych zawodach w Stanach Zjednoczonych. Czy tenisistka padła ofiarą spisku?
Dajana Jastremska odpadła w trzeciej rundzie turnieju rangi WTA 1000 w Indian Wells. Po pokonaniu Yue Yuan 6:2, 6:4 i Ons Jabeur 6:3, 6:1 Ukrainka trafiła na Igę Świątek, a Polka wygrała 6:0, 6:2.
Niewiele zabrakło jednak, żeby zawodniczka w ogóle nie wzięła udziału w rywalizacji. Po przybyciu do USA spotkała ją bowiem dramatyczna historia, o której opowiedziała portalowi Ukrainian Tennis.
- Leciałam z Nicei do San Francisco przez Stambuł. Gdy tylko wylądowałam, chcieli mnie natychmiast deportować z powrotem do Ukrainy. Ktoś musiał zgłosić do amerykańskich władz poprzez Interpol, że mój paszport i moja wiza zostały zagubione - zdradziła Jastremska. Wyglądało to tak, jakby komuś zależało, żeby nie wzięła udziału w turnieju!
- To była jednak kompletna bzdura. Mój paszport był cały czas w moich rękach i nigdy nie zaginął. Spędziłam łącznie cztery godziny na lotnisku, aby dowiedzieć się, co dalej - poinformowała 24-latka.
Ostatecznie sytuację udało się rozwiązać, chociaż nie obyło się bez nerwów. Operacja deportowania Jastremskiej wydawała się nieodwracalna, jednak zawodniczce finalnie udało się opuścić lotnisko.
- Według amerykańskiego prawa, jeśli paszport zostaje oznaczony w systemie jako zagubiony, powiązana z nim wiza nie jest ważna. Oznaczyli moją wizę jako anulowana i w tym momencie myślałam, że muszę wracać do domu. Nawet pomimo tego, że moja wiza była ważna jeszcze dwa lata. Wyglądało to niczym historia jak z filmu - przyznała tenisistka.
- Po czterech godzinach pełnych napięcia dali mi nowy dokument pozwalający na pobyt w USA przez sześć miesięcy, po których muszę odnowić wizę - zakończyła 42. rakieta świata z poczuciem ulgi.
Dzięki temu Jastremska mogła wziąć udział w zawodach w Indian Wells. Teraz przeniosła się do Miami, gdzie w środowym starciu pierwszej rundy rywalizacji rangi WTA 1000 zagra z Belindą Bencić.