"To jest bezsensowne". Były trener Igi Świątek wbił szpilkę Arynie Sabalence. Nie przebierał w słowach
Piotr Sierzputowski skomentował pojawienie się Aryny Sabalenki na pierwszym miejscu rankingu WTA. Były szkoleniowiec Igi Świątek uważa, że Białorusince zależało na tym znacznie bardziej niż Polce.
Po zakończeniu wielkoszlemowego US Open Białorusinka Aryna Sabalenka dopięła swego. Choć nie wygrała zawodów, ulegając w finale Coco Gauff, dzięki porażce Igi Świątek w 1/8 finału awansowała na pierwszą lokatę rankingu WTA.
Białorusinka wielokrotnie przyznawała, że był to jej główny cel, który chciała zrealizować jak najszybciej. W niektórych momentach szaleńcza pogoń za czołową pozycją bardziej przeszkadzała, niż pomagała 25-letniej zawodniczce, co zauważył były trener Igi Świątek, Piotr Sierzputowski.
- Uważam, że za dużo ludzi się na tym koncentruje. (...) Myślę, że Iga nie myślała o tym, żeby koniecznie być numerem 1. To był cel Aryny Sabalenki. Widać było, jak Białorusinka się spinała, żeby do tego dojść - rzekł szkoleniowiec.
- Ale to jest trochę bezsensowne. Przeżywa się pojedyncze mecze i porażki. Po co? Iga jest na tyle dojrzała i jej zespół także, że teraz dążą do tego, aby być lepszym - dodał w rozmowie z Olgierdem Kwiatkowskim z "Interii".
Sierzputowski dodał, że nie jest zaskoczony przebiegiem obecnego sezonu. Obecnie prowadzący Amerykankę Shelby Rogers 31-latek przewidział, że dotychczas znajdujące się w cieniu Świątek tenisistki zaczną się do niej zbliżać w rankingu.
- Przed sezonem przewidywałem, że będzie trudny, bo inne zawodniczki będą doskakiwać do Igi. W zeszłym roku nie wiedziały, co się dzieje, były w rozsypce. W tym roku ją trochę poszczypały, ale i tak Iga wyszła z tego obronną ręką. Dalej jest najlepszą wraz z Sabalenką zawodniczką na świecie - powiedział.
W piątek Świątek przegrała w ćwierćfinale turnieju w Tokio z Weroniką Kudiermietową (2:6, 6:2, 4:6). Za kilka dni rozpocznie jednak zmagania w zawodach WTA 1000 w Pekinie. Jej rywalką w pierwszej rundzie będzie Hiszpanka Sara Sorribes Tormo.