Świątek oceniła swój pierwszy mecz w Australian Open. Polka wyjaśniła, co było jej największym problemem

Iga Świątek nie bez trudu wygrała z Sofią Kenin w pierwszej rundzie Australian Open. Liderka rankingu WTA wyjaśniła, co było jej problemem w spotkaniu z Amerykanką.
Pierwszy set był dla Świątek bardzo wymagający. Polka dwa razy straciła podanie, a losy całej partii przechyliła na swoją stronę dopiero w tie-breaku. W drugim wygrała już pewnie - oddała rywalce tylko dwa gemy.
- Jestem bardzo szczęśliwa ze zwycięstwa. Nie jest łatwo grać w pierwszej rundzie, zwłaszcza w pierwszym turnieju wielkoszlemowym w sezonie. Miałam problem ze znalezieniem rytmu na początku, ale Sofia zrobiła wszystko co w jej mocy, by tak było. Duży szacunek dla niej. Jednak zdołałam się poprawić i podnieść mój poziom w drugim secie - komentowała Świątek.
Kenin to szczególna rywalka dla Polki. To właśnie z nią wygrała w finale Roland Garros w 2020 roku. Było to jej pierwsze w karierze zwycięstwo w turnieju Wielkiego Szlema.
- Próbowałam nie myśleć o tym, kto będzie po drugiej stronie siatki, starałam koncentrować się na swojej grze. Wiedziałam przed turniejem, że jeśli chcę wygrać, to muszę pokonać każdego. Tenis to taki sport, że w losowaniu możesz trafić na byłych mistrzów, liderów rankingu, nigdy nie wiesz z kim zagrasz, więc musisz być gotowy - tłumaczyła liderka rankingu WTA.
Świątek zwróciła uwagę na to, że problem stanowiły też warunki atmosferyczne. Mecz w Melbourne odbywał się w palącym słońcu. Temperatura przekraczała 30 stopni Celsjusza.
- To sprawia, że te piłki jednak lecą trochę bardziej bez kontroli, ale trzeba się dostosować, bo przeciwniczka ma takie same warunki. Było to wymagające i potrzebowałam trochę czasu, w Sydney takich temperatur nie było - wyjaśniła Świątek w rozmowie z Eurosportem.