Oskarżono go o doping, lecz udowodnił niewinność. Polski tenisista ujawnił kulisy sprawy, wkrótce wróci do gry
Kamil Majchrzak pod koniec 2022 roku został oskarżony o doping po tym, jak w jego organizmie wykryto szereg niedozwolonych substancji. Polak zdołał jednak udowodnić, że nie przyjmował ich świadomie. W efekcie już za kilka miesięcy będzie mógł wrócić na kort.
Tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego był drugą rakietą naszego kraju. Groziła mu aż czteroletnia dyskwalifikacja. Ostatecznie skończyło się jednak na 13 miesiącach przerwy, bo Majchrzak udowodnił, że nie przyjmował świadomie zabronionych substancji. Teraz obszernie przedstawił kulisy sprawy.
- Po długiej nieobecności chciałbym opowiedzieć swoją historię. W najgorszych scenariuszach nie byłem w stanie sobie wyobrazić, że w samym środku tenisowego sezonu poświęcę całą energię i czas na obronę mojego imienia oraz kariery. Po najlepszym okresie zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym, przyszło mi się mierzyć z największym koszmarem sportowca, czyli pozytywnymi wynikami kontroli antydopingowych - napisał Majchrzak.
- Pod koniec 2022 roku w jednej chwili straciłem wszystko. Od dziecka ciężko trenowałem, by spełniać marzenia. Tenis nie jest tylko moją pracą, lecz przede wszystkim jest całym moim życiem - podkreślił.
- Byłem zdruzgotany, zdezorientowany i nie mogłem zaakceptować sytuacji, w której się znalazłem. Pomimo, że nie wiedziałem, dlaczego moje wyniki są pozytywne, to wiedziałem, że muszę walczyć o siebie. Pierwszym krokiem było wysłanie wszystkich przyjmowanych przeze mnie suplementów do akredytowanego laboratorium w Turynie, celem ich przebadania - przyznał.
- Po prawie dwóch miesiącach dostałem dokładne wyniki badań, które potwierdziły, że wszystkie wykryte substancje zostały znalezione w jednym konkretnym produkcie. Mowa o rozpuszczalnym w wodzie izotonicznym suplemencie, który zacząłem pić regularnie po konsultacji z dietetykiem od końca września 2022 aż do momentu, gdy dowiedziałem się o pozytywnych testach antydopingowych - ujawnił.
- Suplement ten na etykiecie nie zawiera żadnych zakazanych w sporcie substancji. Dodatkowo z wiedzy, którą powiadałem, produkt ten stosowali również inni sportowcy, którzy byli testowani i nigdy nie mieli zarzutów o stosowanie dopingu. Badania w laboratorium i ekspertyza wykazały, że bardzo niskie stężenia tych substancji nie mogły wpłynąć na moje parametry fizyczne - siłę czy wydolność, czyli taka ilość, jaka została znaleziona w moim organizmie, nie mogła być stosowana jako doping - dodał.
- Od samego początku tej sprawy groziła mi dyskwalifikacja na 4 lata. Na podstawie przedstawionych przeze mnie dowodów, ustaleń POLADA, weryfikacji zebranych próbek przez główne laboratorium WADA w Montrealu i decyzją ITIA, kara ta została zmniejszona do 13 miesięcy za nieświadome przyjmowanie zakazanych substancji. Do profesjonalnych rozgrywek wrócę w styczniu 2024 roku - zakończył.