"Nie chcę narazić się organizatorom". Iga Świątek rozczarowana tym, co zastała na WTA Finals
Iga Świątek gładko wygrała z Darią Kasatkiną na początek WTA Finals. Polka po meczu przyznała, że jest rozczarowana tym, co zastało ją w Fort Worth.
Świątek pokonała Kasatkinę 6:2, 6:3. Jej zwycięstwo oglądało niewielu kibiców. Choć bilety nie były drogie - można je było nabyć nawet za 6 dolarów - to trybuny świeciły pustkami. Były zapełnione może w jednej czwartej.
Kiepska frekwencja jest szeroko komentowana w mediach. Po spotkaniu mówiła o niej też liderka rankingu WTA.
- Nie chcę narazić się organizatorom, ale w Guadalajarze atmosfera była wyjątkowa. Był pełen stadion, a latynoscy kibice są niesamowici. Mam nadzieję, że trochę więcej kibiców pojawi się na kolejnych meczach. Przyznam, że czekam na Finals w Europie, bo fani potrafią zrobić niesamowite show. W Ostrawie tego doświadczyłam - komentowała Świątek w CANAL+.
Polka przyznała, że jest usatysfakcjonowana swoją grą. Na korcie sprawiała wrażenie spokojnej i cierpliwej.
- Nigdy nie jest idealnie, ale jestem bardzo zadowolona, bo pierwsze mecze nie są łatwe, a dziś weszłam w niego bardzo agresywnie. Dasza to taka zawodniczka, która prowokuje do przyspieszania i ataku, ale nie dawałam się na to złapać. Cieszę się, że byłam konsekwentna - przyznała Świątek.
Polka kolejny mecz zagra w czwartek o 23:00 czasu warszawskiego. Jej rywalką będzie Caroline Colombo, która wygrała w pierwszym meczu z Cori Gauff.