Najgłupsza kontuzja w historii? Absurd na French Open [WIDEO]
Arthur Rinderknech był na dobrej drodze do odniesienia zwycięstwa nad Tomasem Etcheverrym. Sam jednak pokrzyżował sobie plany.
W czwartkowy wieczór Arthur Rinderknech był zmuszony do bronienia honoru Francuzów. Tenisista pozostał bowiem jednym z ostatnich reprezentantów gospodarzy biorących udział we French Open.
28-latek musiał jednak zmierzyć się z trudnym zadaniem - jego przeciwnikiem był wyżej notowany Tomas Etcheverry. Pierwsze partie nie poszły jednak po myśli Argentyńczyka.
Dwa pierwsze sety niespodziewanie padły łupem Rinderknecha. Francuz wygrał kolejno 6:3, 7:6(8). W dalszej części meczu do głosu coraz śmielej dochodził jednak jego rywal.
W trzeciej partii Etcheverry zwyciężył 6:1. Czwartą partię również rozpoczął z przytupem, bezlitośnie wykorzystując błędy Francuza; ten był wściekły na ostatnie niepowodzenia.
Po kolejnej nieudanej akcji Rinderknech kopnął w bandę. Jak się okazało, doznał wówczas kontuzji stopy. Po paru gemach poprosił o pomoc medyczną.
Interwencja lekarska nie przyniosła jednak skutku. Aby nie obciążać stopy jeszcze bardziej, 28-latek skreczował przy stanie 0:5, pozbawiając rywala okazji na zaliczenie "bajgla".
Kontuzja musiała okazać się dość poważna. Niedługo później Rinderknech wycofał się z turnieju w grze podwójnej. Jego czwartkowy rywal w sobotę zmierzy się zaś z Norwegiem Casperem Ruudem.