Nagle wypalił nt. dopingu Świątek. Postawił sprawę jasno
Alexander Bublik skomentował ostatnie miesiące w tenisie. 27-letni Kazach nie gryzł się w język w przypadku Igi Świątek czy Rafaela Nadala.
Alexander Bublik należy do grona czołowych tenisistów świata. Choć na inaugurację sezonu przegrał z Miomirem Kecmanoviciem 4:6, 2:6, nie odebrało mu to prawa do oceniania postaw innych.
Zawodnik w ostrych słowach odniósł się do ubiegłorocznych "afer dopingowych" z udziałem Jannika Sinnera i Igi Świątek. Jego zdaniem stoi za nimi drugie dno, o którym nie wie opinia publiczna.
- Mistrz Oogway w "Kung Fu Pandzie" mówił: "Nie ma przypadków". Myślę, że te "wypadki" nie są przypadkowe. Mogę zacytować więcej przysłów i powiedzeń... "Nie ma dymu bez ognia", "Na złodzieju czapka gore". Tak sądzę - skomentował Kazach.
Co ciekawe, 34. tenisista świata poinformował, że... w przeszłości sam mógł zostać zdyskwalifikowany przez Międzynarodową Agencję Integralności Tenisa. Zabrakło do tego naprawdę niewiele.
- Kiedyś nie zmieniłem adresu mojego zamieszkania z Monako na Sankt Petersburg i kontrolerzy przyjechali do Monako. W ten sposób opuściłem pierwszy test. Przyjąłem to spokojnie. Tak, popełniłem błąd. Potem zdarzyło się, że 20 kwietnia zgłosiłem się na turniej w Genewie, który rozpoczął się 25 maja. Otrzymałem powiadomienie, że opuściłem drugi test, nie powiadomiwszy Międzynarodowej Agencji Integralności Tenisa o moim udziale w turnieju w Genewie. W aplikacji musisz wskazać, gdzie będziesz grać, a ja nie byłem pewien, czy zagram w Genewie, mimo że się pojawiłem - przekazał w rozmowie z Match TV.
- Gdybym opuścił trzeci test, zostałbym całkowicie zdyskwalifikowany. W sprawie turnieju w Genewie odwołałem się, ponieważ nie mieliśmy jeszcze podpisanej umowy z turniejem, nie wiedziałem, czy pojadę, a jeśli tak, to na jakich warunkach. W związku z tym nie wskazałem swojego miejsca pobytu. Zrobiłbym to dwa tygodnie przed rozpoczęciem turnieju, co za różnica? Zresztą w trakcie zawodów mają prawo poddać cię testowi dopiero po zakończeniu widowiska. Przez rok mocno panikowałem, bo dwie absencje to dużo. Kolejnym krokiem są trzy lata dyskwalifikacji, a właściwie koniec kariery - rzekł Bublik.
Bublik odniósł się także do niedawnego przejścia na emeryturę dwóch legend dyscypliny, Andy'ego Murraya i Rafaela Nadala. Jego zdaniem pożegnali się oni bez cienia klasy. A zwłaszcza Szkot.
- Zawsze myślałem, że skończę karierę wcześnie, ale teraz wygląda na to, że będę grał przez wiele lat. Chcę grać przez długi czas i odejść na szczycie. Nie jestem Nadalem i moja spuścizna będzie dużo mniejsza. Ale to, co przydarzyło się Murrayowi i Nadalowi, było cyrkiem. Nie mogę tego inaczej nazwać. Oni osiągnęli wszystko. Nawet my, tenisiści, patrzyliśmy na nich z otwartymi ustami. A potem widzimy jednego z nich, łysego i starego. Oczywistym jest, że Murray nie jest i nie będzie taki sam. Moim zdaniem to nawet wstyd, a nie cyrk. Nawet Hiszpan odszedł w normalniejszy sposób - powiedział.
27-letni Kazach szykuje się aktualnie do startu w pierwszym tegorocznym turnieju wielkoszlemowym. Australian Open rozpocznie się już w niedzielę. Tytułów bronią Sinner oraz Aryna Sabalenka!