Mirosław Skrzypczyński nie przyznaje się do winy. Skompromitowany ex-prezes PZT idzie do sądu
Mirosław Skrzypczyński zrezygnował z funkcji prezesa Polskiego Związku Tenisowego. Jednocześnie działacz nie przyznaje się do popełnienia żadnego z zarzucanych mu przestępstw.
Polskim Związkiem Tenisowym targa afera związana z Mirosławem Skrzypczyńskim. Działacz zrezygnował z funkcji prezesa, po tym, jak pojawiły się kolejne zarzuty dotyczące molestowania seksualnego, którego miał dopuszczać się podczas piastowania wspomnianego stanowiska.
Teraz główny zainteresowany zabrał głos w tej głośnej sprawie. Skrzypczyński podkreśla, że chociaż podał się do dymisji, to nie przyznaje się do winy.
- Chciałbym jednak jednoznacznie podkreślić, że moja decyzja nie jest przyznaniem się do jakiejkolwiek winy. Wręcz przeciwnie. Uważam, że stanowi dowód na to, że najważniejsze dla mnie jest dobro polskiego tenisa. Równie ważne jak obrona mojego dobrego imienia i spokoju mojej rodziny. Tak, jak zapowiadałem, podejmę się tej obrony w drodze sądowej - napisał na Facebooku.
Skrzypczyński zwrócił się w ten sposób przeciwko Katarzynie Kotuli, byłej tenisistce, a obecnie posłance Lewicy. Polityczka poinformowała już, że nie będzie zasłaniała się immunitetem, tylko złoży stosowne wyjaśnienia.
- Jeśli podjęłam decyzję, żeby pod imieniem i nazwiskiem opowiedzieć, co się wydarzyło, to jestem też gotowa udowodnić, że mówię prawdę - stwierdziła Kotula, która oskarżyła ex-prezesa PZT o molestowanie.