Kolejny zacięty bój Huberta Hurkacza. Tym razem bez happy endu, Dimitrow był za mocny
Hubert Hurkacz na drugiej rundzie zakończył przygodę z turniejem ATP w Rotterdamie. Polak po zaciętym spotkaniu musiał uznać wyższość Grigora Dimitrowa. Bułgar zwyciężył 7:6(4), 7:6(5).
Wrocławianin już w pierwszym meczu w Holandii miał spore problemy, ale ostatecznie zdołał pokonać w trzech setach Roberto Bautistę-Aguta. Pojedynek z Grigorem Dimitrowem okazał się również bardzo zacięty.
W pierwszym secie obaj zawodnicy znakomicie serwowali. Przez dwanaście gemów nie mieliśmy ani jednej okazji na przełamanie. Wszystko rozstrzygnęło się w tiebreaku.
Kluczową rozgrywkę zdecydowanie lepiej rozpoczął Bułgar, który szybko wyszedł na prowadzenie 3-0. Później Hurkacz odrobił część strat, lecz przegrał jeszcze jedną piłkę przy własnym podaniu. W efekcie Dimitrow zwyciężył 7-4.
W drugiej odsłonie poziom gry obu tenisistów mocno spadł - zdecydowanie więcej było niewymuszonych błędów z obu stron. Efektem w siódmym gemie było przełamanie na korzyść Hurkacza.
Niestety, radość Polaka nie trwała długo, bo zaraz potem sam stracił podanie, a na domiar złego nie wykorzystał jeszcze jednego break pointa. Ostatecznie znów wszystko rozstrzygnęło się w tiebreaku.
Tym razem obaj zawodnicy do stanu 3-3 wygrywali akcje przy własnym podaniu. Później Dimitrow popisał się jednak kapitalnym minięciem po linii. To okazał się decydujący moment meczu. Bułgar wygrał w dwóch setach i to on awansował do ćwierćfinału.