Iga Świątek o finale Ronald Garros: To może być długi pojedynek
Iga Świątek nie obawia się, że piątkowy występ w deblu wpłynie na jej dyspozycje w finale Roland Garros. - Dobrze, że pograłam trochę akcji pod presją - oceniła Polka.
Świątek razem z Nicole Melichar dotarła do półfinału turnieju deblistek. Tam przegrały z Aleksą Guarachi i Desirae Krawczyk 6:7, 6:1, 4:6.
- Czy straciłam dziś dużo sił, to będę mogła ocenić jutro. Ale to prawda, że był to mój najdłuższy mecz tutaj i był bardzo wymagający. Myślę, że wszystko będzie zależało od regeneracji, jaką teraz będę miała. Nie wydaje mi się, żeby to miało jakiś wpływ na jutrzejszy finał - oceniła Świątek.
19-latka już w sobotę zagra o zwycięstwo w turnieju singlistek. Jej rywalką będzie Sofia Kenin.
- Powtarzałam od początku, że debel naprawdę pomaga mi pozostać w rytmie. Codziennie muszę wstać i mam przed sobą mecz do zagrania. Na jutrzejszego singla więc będę ok, bo przygotowuję się tu codziennie do tego, by grać swój najlepszy tenis. Nie mam dni wolnych, więc wciąż jestem w rytmie. Myślę, że sobotni pojedynek może być długi, więc to dobrze, że dziś pograłam trochę akcji pod presją - zauważyła Polka.
Świątek przyznała, że jest już zmęczona występami w Paryżu. Turniej jej się po prostu... dłuży.
- Pierwszy raz dotarłam do tego etapu, że rozgrywam turniej przez dwa tygodnie. Mam takie poczucie, że mógłby się już powoli kończyć, bo wstawanie codziennie i ciężka praca... to jest wymagające. Więc po pierwsze, nie mogę się doczekać finału, bo uważam, że to będzie bardzo dobry mecz i kolejne wyzwanie dla mnie. A po drugie, nie mogę się doczekać aż... będę mogła odpocząć - podsumowała Świątek.