Bolesne zderzenie polskiego tenisisty z Wielkim Szlemem. Rolanda Garrosa na pewno nie zwojuje

22 maja rozpoczęła się kolejna edycja French Open. Swoje pierwsze starcia ma za sobą już część naszych reprezentantów. Do kolejnej rundy awansowała Iga Świątek oraz Magda Linette.

Teraz w ich ślady miał szansę pójść Kamil Majchrzak. Polski tenisista swoje zmagania rozpoczął od 1/64 finału, gdzie przyszło mu się zmierzyć z Brandonem Nakashimą.

Przedstawiciel USA figuruje w rankingu ATP na podobnej lokacie co 26-latek. Amerykanin zajmuje 75. miejsce, natomiast Majchrzak jest 79.

Nic więc dziwnego, że ich poniedziałkowy pojedynek był bardzo zacięty i do jego rozstrzygnięcia potrzeba było aż pięciu setów. Niestety - rywalizacja zakończyła się bez happy endu dla Polaka.

Majchrzak słabo rozpoczął spotkanie i przegrał pierwszego seta 4:6. Później jednak wskoczył na dobre tory, zgarnął dwa kolejne sety (6:2 i 6:4) i nagle znalazł się w bardzo komfortowej pozycji. Czwarta odsłona jego starcia z Nakashimą okazała się decydująca, lecz tylko pod względem psychicznym.

Panowie toczyli równy bój i doprowadzili do wyniku 6:6 w gemach. W tie-breaku Majchrzak nie zdołał jednak wytrzymać ciśnienia. 20-latek z USA zaprezentował się z lepszej strony, wygrał tenisową dogrywkę i doprowadził do piątego seta, gdzie nie dał większych szans swojemu bardziej doświadczonemu przeciwnikowi.

Nasz reprezentant w pięciu pierwszych gemach decydującego seta aż dwukrotnie dał się przełamać. Nakashima prowadził 4:1 i nie pozwolił na to, aby zwycięstwo wymknęło mu się z rąk. W kolejnych gemach tylko raz musiał uznać wyższość Polaka i ostatecznie triumfował w całym spotkaniu 3-2 (4:6, 6:2, 6:4, 6:7, 2:6).

Tym samym krótka przygoda Kamila Majchrzaka z French Open dobiegła końca. Jego dzisiejszy rywal w 1/32 finału zmierzy się z Tallonem Griekspoorem, który niespodziewanie wyeliminował Alejandro Davidovicha Fokinkę.