Zamieszanie po kontrowersyjnym konkursie skoków na igrzyskach. Łzy Sary Takanashi. "Brak mi słów"

Konkurs mieszany na skoczni normalnej w Pekinie przebiegł w niecodziennych okolicznościach. Masowe dyskwalifikacje wzbudziły wielkie kontrowersje.
Już w pierwszej serii zdyskwalifikowano Sarę Takanashi, Danielę Iraschko-Stolz i Katharinę Althaus. Japonka w finale oddała skok, po czym się rozpłakała.
W finale doszło do kolejnych dyskwalifikacji. Zaliczono jedynie sześć skoków Norwegii ze względu na nieprzepisowe kombinezony Anny Odine Stroem i Silje Ospeth.
- Brak mi słów. Naprawdę, jestem w szoku. Mierzyli kombinezony w sposób, w jaki nigdy wcześniej tego nie robili. Po prostu tego nie rozumiem. To był ten sam kombinezon, co w konkursie indywidualnym - powiedziała już po zawodach Silje Ospeth.
O dyskwalifikacjach decydowała dziś Polka, Agnieszka Baczkowska. Ona była odpowiedzialna za kontrolę żeńskich zawodniczek.