"Trener myślał, żebym nie przyjeżdżał. Uparłem się". Kolejny zgrzyt w kadrze skoczków? Kubacki mocno zaskoczył

Polscy skoczkowie mają za sobą kolejny nieudany konkurs w Pucharze Świata. Po niedzielnych zawodach w Klingenthal w rozmowie z "Eurosportem" na zaskakujące wyznanie zdecydował się Dawid Kubacki.
Po dwóch fatalnych weekendach w kadrze biało-czerwonych zabrakło Kamila Stocha. Trzykrotny mistrz olimpijski miał skupić się na treningach i pracować nad poprawą techniki.
Jak się okazuje, podobnie mogło być również w przypadku Dawida Kubackiego. Takiego rozwiązania chciał Thomas Thurnbichler, ale nie zgodził się na nie sam zawodnik. To kolejna różnica zdań między skoczkiem oraz sztabem na początku sezonu.
- Trener myślał o tym, żebym tu nie przyjeżdżał, a ja się uparłem, że chcę tutaj przyjechać. Tyle. Po to się trenuje całe lato, żeby startować w zawodach, a nie żeby teraz sobie jeździć na zgrupowania i na treningi w trakcie sezonu i odpuszczać starty - powiedział Kubacki.
- Ja sobie zdaję sprawę z tego, że to nie jest taki poziom, jaki kibice by chcieli oglądać. Ale też uważam, że przełączając się na treningi z zawodów, niby się coś naprawi, ale później się przyjeżdża na zawody z niewiadomą, jak to się w ogóle sprawdzi - dodał.
Kubacki zapewnia, że nie zamierza się poddawać i nadal wierzy w przełamanie. Oba konkursy nie były jednak w jego wykonaniu tak dobre, jak wskazywałyby na to choćby wyniki z piątku.
- Mimo tego, że oba skoki w konkursie były płynniejsze niż wczoraj, to nie ma efektu po prostu. Próg nie oddaje tak, jak powinien. W piątek, w dniu kwalifikacji, to działało, a zarówno wczoraj jak i dzisiaj tej energii skoku po prostu nie było - skwitował.