"To była organizacyjna katastrofa". Trener polskich skoczków nie wytrzymał
Cykl Raw Air przeniósł się do Lillehammer. Thomas Thurnbichler w rozmowie z portalem "Skijumping.pl" zdradził błędy popełnione przez organizatorów zawodów.
Wczoraj w Lillehammer miały się odbyć dwa treningi. Plany pokrzyżowały jednak opady śniegu, przez które organizatorzy nie mogli przygotować obiektu.
Ostatecznie w poniedziałek doszło tylko do jednej sesji treningowej. Później odbył się prolog, w którym niektórzy zawodnicy również mieli problemy ze względu na intensywne opady.
- To była organizacyjna katastrofa. Nie ma odpowiednich stołów do woskowania nart, właściwego jedzenia. Tuż przed zawodami nie było żadnych informacji. Dziesięć minut przed startem kwalifikacji na zeskoku wciąż była obsługa. Najazd też zostawiał wiele do życzenia. Tory nie były należycie wyprofilowane, co sprawiało kłopoty w serii treningowej - podkreślił Thomas Thurnbichler na łamach portalu "Skijumping.pl".
Austriak zdradził również, że nawet trenerzy musieli pomóc, aby odpowiednio przygotować obiekt. W przeciwnym razie oddawanie skoków wiązałoby się ze zbyt dużym niebezpieczeństwem.
- Gdyby trenerzy nie popracowali po treningowym skoku na rozbiegu, wciąż mogłoby być zbyt niebezpiecznie, by skakać - ujawnił Thurnbichler.
Dziś w Lillehammer odbędzie się konkurs indywidualny. Początek pierwszej serii zaplanowano na godzinę 16:10.