Thurnbichler idzie na wojnę z Norwegami. Żąda drakońskich kar

Thomas Thurnbichler jest zwolennikiem metody "zero tolerancji" wobec reprezentacji Norwegii w skokach narciarskich. Trener Polaków domaga się drakońskich kar.
Norwegowie podczas mistrzostw świata zostali przyłapani na manipulowaniu sprzętem. Media ujawniły nagrania, na których widać jak dokonują nielegalnych zmian w kombinezonach. Marius Lindvik i Johann Andre Forfang, którzy skakali w nich w konkursie MŚ na dużej skoczni, zostali zdyskwalifikowani. Pierwszy z nich stracił srebrny medal. To raczej nie koniec tej afery.
Thurnbichler o procederze Norwegów wypowiada się w bardzo zdecydowany sposób. Jego zdaniem mieliśmy do czynienia z oszustwem systemowym. Trener Polaków porównuje je z dopingiem.
- Jaka jest różnica pomiędzy przetaczaniem krwi, by biegać 30 sekund szybciej, a manipulowaniem kombinezonem, by skakać 5 metrów dalej? Żadna! - stwierdził Thurnbichler w portalu WP Sportowe Fakty.
Austriak domaga się zdecydowanych kroków w stosunku do Norwegów. Jego zdaniem konieczne są dożywotnie dyskwalifikacje.
- Wszystkie osoby zamieszane w to oszustwo, powinny zostać usunięte ze świata sportu. Sytuacja powinna zostać wyjaśniona, a ci, którzy byli w to zamieszani, powinni wziąć odpowiedzialność - podkreśla Thurnbichler.
Pozostaje pytanie, czy ze sportu powinni zostać wykluczeni także zawodnicy. Lindvik i Forfang twierdzą, że nie byli świadomi oszustwa. Thurnbichler im nie wierzy.
- Jeśli jesteś zawodnikiem, to poczujesz, że masz usztywniony kombinezon w kroczu. To na sportowcach spoczywa odpowiedzialność znajomości przepisów. Dla mnie to jasne, że norwescy skoczkowie wiedzieli, co było w ich strojach - podsumował trener reprezentacji Polski.