Przełom ws. Adama Małysza. Były skoczek podjął decyzję dotyczącą dalszej pracy w PZN
Adam Małysz będzie kontynuował swoją pracę z polską kadrą skoczków narciarskich. Były wybitny zawodnik poinformował o swojej decyzji w rozmowie z "Eurosportem".
Odejście Michala Doleżala wywołało wiele komentarzy związanych z decyzją szkoleniowca, ale też postępowaniem Polskiego Związku Narciarskiego w tej sprawie. W ogniu krytyki znalazł się sam Adam Małysz, który - jak alarmowały media - miał być bliski rozstania z polską kadrą.
Decyzji 44-latka mogło nie zmienić nawet ostateczne powierzenie sterów Thomasowi Thurnbichlerowi, którego Małysz jest gorącym zwolennikiem. Ostatecznie jednak okazuje się, że cała sprawa została rozdmchana.
W rozmowie z "Eurosportem" nasz były mistrz potwierdził, że będzie kontynuował swoją współpracę z PZN.
- Czasem media potrafią wyciągać coś z kontekstu i zrobić aferę. W jakimś wywiadzie powiedziałem, że miałem doła po Planicy. Zastanawiałem się, czy to ma sens, ale teraz, gdy mamy nowego trenera, znów nabrałem ochoty do pracy. Thomas mocno liczy, że będę mu pomagał - stwierdził Małysz.
Koordynator ds. skoków narciarskich zabrał także głos w sprawie spięcia, które wyniknęło z postawy Kamila Stocha oraz Dawida Kubackiego. Reprezentanci Polski zdecydowanie opowiedzieli się po stronie pożegnanego Doleżala.
- Nie była to przyjemna sytuacja. Wielokrotnie mówiłem, że poświęciłem się tej kadrze, robiłem wszystko dla chłopaków i sztabu szkoleniowego. Czułem się w Planicy niekomfortowo, a kolejne rzeczy, które później pojawiały się w mediach, dobijały jeszcze bardziej. Z tego powodu Thomas, prawie już z nami dogadany, był o krok od tego, żeby przerwać rozmowy. Wycofać się - wyjawił Małysz.
- W końcu udało się go przekonać, choć nie było łatwo, bo dostał od Austriaków bardzo dobrą ofertę. Oni nie chcieli go puścić, ale obiecałem Thomasowi, że mu pomogę. Dalej będę wkładał serce w to, co robię, a nie rzucam słów na wiatr. Jeśli się z kimś umawiam, dotrzymuję słowa - podsumował legendarny skoczek.