"On myśli przyszłościowo". Thurnbichler na ustach Małysza. Prezes PZN wbił szpilkę byłemu selekcjonerowi
Adam Małysz ocenił pierwszy sezon Thomasa Thurnbichlera w roli selekcjonera polskiej kadry. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego przyznał, że jest zadowolony ze swojej decyzji.
Po zakończeniu poprzedniego sezonu Pucharu Świata Adam Małysz podjął trudną decyzję o zmianie w sztabie szkoleniowym. Z kadrą pożegnał się Michal Doležal, którego zastąpił Thomas Thurnbichler.
Wybór Austriaka był początkowo krytykowany przez wiele osób. Zwracano również uwagę na postawę skoczków, którzy sympatyzowali z Czechem. Ostatecznie jednak kroki podjęte przez prezesa PZN zostały pozytywnie zweryfikowane.
Biało-czerwoni poprawili swoją pozycję w Pucharze Narodów. Dobrze wypadliśmy też pod względem indywidualnym - Dawid Kubacki liczył się w walce o Kryształową Kulę, natomiast Piotr Żyła został mistrzem świata w lotach. Tym samym Małysz nie miał powodu, aby negatywnie ocenić Thurnbichlera.
- Nie mam niedosytu po tym sezonie. Myślę, że gdyby do końca sezonu startował Dawid Kubacki, to pewnie wywalczyłby drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Stało się jednak inaczej. To była sytuacja losowa. Po tej zimie trzeba być bardzo zadowolonym. Widać, że wszyscy świetnie wykonali swoją robotę. Były przecież medale w mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym i w mistrzostwach świata juniorów. Najlepszy sezon w karierze miał Dawid, a Piotrek drugi w historii swoich startów w Pucharze Świata. Do tego znowu został mistrzem świata. Blisko był Kamil Stoch, ale ciągle czegoś brakowało, by przebić się do czołówki. Najlepszy sezon, choć ze wzlotami i upadkami, zanotował Paweł Wąsek. Do tego przełamał się w Planicy i to jest jego największe zwycięstwo - stwierdził w "Interii.pl".
- Zadziałała praca sztabu, psychologa i samego zawodnika. To ważne, że zgodził się skakać, bo to jest kapitał na przyszłość. Najlepszy sezon zanotował też Olek Zniszczoł i tym samym wszystkich chyba zaskoczył. Było zatem naprawdę dobrze, choć pewnie będą i tacy, którzy stwierdzą, że na zapleczu nie działo się najlepiej. W całym sezonie nasi skoczkowie tylko dwa razy stawali na podium Pucharu Kontynentalnego. Z drugiej strony, gdyby dobrze się przyjrzeć, to duży postęp zrobiła grupa młodych skoczków, a przecież o to nam chodziło - podkreślił.
- Stefan Horngacher zupełnie nie skupił się na młodych zawodnikach. Stworzył bardzo hermetyczną kadrę. Teraz będziemy chcieli uniknąć podobnej sytuacji. Widzę, że Thomas myśli przyszłościowo. Zresztą sprowadził się do Polski i chce stworzyć solidne podstawy w naszych skokach. Staramy się dawać mu w tym wolną rękę. Chcemy, by nakreślił nam plan, jak miałoby wyglądać szkolenie w Polsce poza kadrą A. Całe polskie skoki muszą bowiem współpracować i grać do jednej bramki, by przyniosło to efekty - podsumował, wbijając przy tym szpilkę Horngacherowi, który kierował kadrą w latach 2016-2019.
Jeśli wszystko pójdzie po myśli PZN, w przyszłym sezonie Austriak poprowadzi biało-czerwonych w Turnieju Polski. Więcej na temat opracowywanego pomysłu przeczytacie TUTAJ.