Norweski biegacz: Jestem zdrowy, ale biorę leki na astmę

Norweskie biegi narciarskie trawi afera związana ze stosowaniem przez zawodników zakazanych leków. Finn Haagen Krogh, jeden z czołowych biegaczy świata, nie widzi w tym nic złego.
O dopingu w norweskich biegach mówi się od dawna. Ostatnio najgłośniej było o przypadku Therese Johuag, w której organizmie odnaleziono ślady zabronionej substancji.
Wciąż dużo mówi się także o norweskich "astmatykach", czyli zawodnikach, którzy są zdrowi, ale przyjmują specyfiki dla chorych na astmę. Przyznają się do tego kolejni zawodnicy. Mieli je zażywać tuż przed startami w tirze norweskich serwismanów.
- Nie mam astmy, ale biorę leki. Będziemy w kadrze robić tak dalej. To prewencja - mówi Krogh.
- Leki na astmę stosuję, gdy jest bardzo zimno, biegamy na dużej wysokości, albo pojawia się pieczenie w klatce piersiowej. Najbardziej to się przydaje w sprintach, albo w wyścigach etapowych, gdy czujesz jeszcze w drogach oddechowych wysiłek z poprzedniego dnia. Nie sądzę, żeby to działało jak doping. Nie monitorowałem tego dokładnie, ale nie widzę, żeby wyniki się poprawiały. To ma chronić zdrowie - twierdzi Norweg.