Nietypowy problem Aleksandra Zniszczoła przed drugą serią. "W kroku miałem taką dziurę, że pięść bym wsadził"
Aleksander Zniszczoł był najlepszym z Polaków w sobotnim konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Niżnym Tagile. Przed drugą serią przytrafiła mu się nietypowa przygoda.
Do Rosji nie pojechali najlepsi polscy skoczkowie, którzy przygotowują się do zbliżających się mistrzostw świata w lotach narciarskich. Pod ich nieobecność na lidera zespołu wyrósł Zniszczoł. Po pierwszej serii mógł nawet marzyć o miejscu na podium - zajmował bowiem czwarte miejsce.
Skoczek z Cieszyna ostatecznie zakończył zawody na siódmym miejscu. To jego najlepszy rezultat w karierze. Być może byłoby lepiej, gdyby nie dość stresująca sytuacja w przerwie między seriami.
- Wyjeżdżam do góry, patrzę: coś nie gra, w kroku mam dziurę taką, że szkoda gadać, pięść bym wsadził - mówił Zniszczoł w wywiadzie dla Eurosportu.
26-latek, który w Niżnym Tagile skacze najlepiej z Polaków, zachował zimną krew i szybko zgłosił problem ekipie. Szybko wysłano mu zapasowy kombinezon.
- Zdążył dotrzeć na czas, szybko się ubrałem. Może i dobrze. Odjęło mi to trochę stresu związanego ze skokiem i z miejscem. Trochę jednak przybyło innego: czy zdążę na drugą serię. Ale była szybka informacja, wszystko sprawnie poszło i skoczyłem w innym kombinezonie - podsumował Zniszczoł.
W niedzielę w Niżnym Tagile odbędzie się kolejny indywidualny konkurs. Początek zawodów zaplanowano na 16:00.