Natalia Maliszewska załamana po wyścigu. "Jest mi wstyd"
Natalia Maliszewska nie kryła emocji po pechowym dla siebie wyścigu ćwierćfinałowym łyżwiarstwa szybkiego na 1000 metrów podczas igrzysk olimpijskich. Polka niedługo po zmaganiach stanęła przed kamerami Eurosportu i zalała się łzami.
To był trudny dzień dla Natalii Maliszewskiej. O 12:00 nasza łyżwiarka rozpoczęła olimpijskie zmagania w ćwierćfinale wyścigu na 1000 metrów. W swojej grupie - jako najwyżej rozstawiona zawodniczka - uchodziła za faworytkę. Niestety, nie udało się wywalczyć awansu do półfinału.
Na jednym z ostatnich okrążeń Maliszewska ruszyła do ofensywy, lecz była ona nieskuteczna. Polka upadła i straciła szanse na zdobycie medalu. Niedługo później stanęła przed kamerami "Eurosportu" i nie kryła silnych emocji.
- To, co było to już jest historia. Nic za żadną cenę mi tego nie zwróci. Po prostu jest mi bardzo, bardzo przykro... Byłam gotowa, żeby być w tym finale. Ale nie wyszło. Następna szansa za cztery lata - powiedziała.
- Dzisiaj po prostu... pozostało mi się tylko wygadać, wybeczeć może - kontynuowała ze łzami w oczach.
Najwięcej trudności przysporzyła Maliszewskiej analiza występu. Łyżwiarka stwierdziła, że jest jej wstyd z powodu słabego występu.
- Były duże szachy, rywalki cały czas się wyprzedzały, ale nie doszło do sytuacji którą mogłabym wykorzystać. Jestem dumna, że mogę reprezentować kraj, nigdy nie czułam takich pleców, takiego wsparcia. Wstyd mi, że nie mogę zrobić tego tak, jak bym bardzo chciała - oceniła.
Przed Polką jeszcze dwa starty na zimowych igrzyskach olimpijskich. Maliszewska pojedzie na 1500 metrów oraz w sztafecie. Jej szanse medalowe są jednak oceniane jako nikłe.