"Myślałem, że jestem nikim". Dramatyczne wyznanie polskiego skoczka
Andrzej Stękała opowiedział o swoich kłopotach. - Widziałem wszystko w czarnych barwach - przyznał polski skoczek.
Stękała był objawieniem sezonu 2020/21. Potrafił wówczas stanąć na podium pucharowych zawodów w Zakopanem. Był też w drużynie, która zdobywała brązowe medale na mistrzostwach świata w skokach i lotach.
Potem przyszło załamanie. W tym sezonie Stękała pojawił się na skoczni tylko przy okazji zawodów w Wiśle. Nie przebrnął tam kwalifikacji. Nic dziwnego, gdy weźmie się pod uwagę, jak wówczas się czuł.
- Przed listopadowymi zawodami w Wiśle myślałem o sobie bardzo negatywnie - że jestem nikim, fatalnym skoczkiem. Siadały mi na głowę hasła, że jestem zawodnikiem jednego sezonu - przyznał Stękała w rozmowie z portalem "WP Sportowe Fakty".
Skoczek przyznał, że przytłoczyły go wymagania, które sam sobie stawał. Złe samopoczucie przekładało się na błędy popełniane na skoczni.
- Chyba trochę za późno zacząłem przekonywać się, że pracując nad głową można sporo zmienić. Moje mechanizmy były błędne. Myślałem, że skoro raz coś wygrałem, to muszę jeszcze więcej. Straciłem radość. Pojawiły się błędy na skoczni: jeden, drugi, które trudno mi było wyeliminować. A sezon trwał, trzeba było dobrze skakać tu i teraz - tłumaczy Stękała.
27-latek nie kryje, że trudno było mu się pozbierać. Dzięki pracy z psychologiem zmienił podejście do swoich występów.
- Widziałem wszystko w czarnych barwach. Miałem poczucie, że już zawsze będę słabo skakał. Wracałem samochodem z treningu i katowałem się analizą złych startów i błędów, które popełniam. Teraz już nie myślę o głupotach czy jednym gorszym skoku. Zamykam rozdział i piszę nowy - podsumował Stękała.