MŚ w Seefeld. Małysz: Horngacher zachowywał się, jakby był w innym świecie. Polacy wygrali, a on mówił "nie"
Adam Małysz na łamach serwisu sport.pl opowiadał o kulisach dramatycznego konkursu na normalnej skoczni podczas mistrzostw świata w Seefeld i o reakcji Stefana Horgachera.
Cały piątkowy konkurs na skoczni normalnej rozgrywany był w bardzo trudnych, loteryjnych warunkach. Sytuacji nie ułatwiało również jury, które zarządziło, by pierwszą serię rozgrywać ze stosunkowo niskiej belki startowej - później nieco ją podwyższono. To sprawiło, że skoczkowie przez bardzo długi czas nie mogli choćby osiągnąć punktu K.
W pierwszej serii na wyjątkowo złe warunki trafiali Polacy, przez co zajmowali niskie pozycje - Kamil Stoch był 18, Dawid Kubacki 27, a Stefan Hula 29. Piotr Żyła w ogóle do finałowej serii się nie zakwalifikował. Bardzo zły z tego powodu był trener polskiej kadry, Stefan Horngacher.
- Bo on był potężnie wkurzony. Po pierwszej serii poszedł do lasu. Grzesiek Sobczyk [asystent Horngachera - red.] do mnie dzwonił i pytał czy nie wiem gdzie jest Stefan. On się tak wkurzył, że nigdy go takiego nie widzieliśmy. Grzesiek mówił, że Stefan gotów był tam wszystkich pozabijać, za to jak niesprawiedliwie się potoczyła pierwsza seria. Wkurzył się i poszedł. Grzesiek dzwoni, że za chwilę druga seria, a jego nie ma. W końcu zobaczył, że idzie gdzieś tam z góry - zdradził Adam Małysz.
W drugiej serii los się jednak odwrócił. Dawid Kubacki został mistrzem świata, awansując na pierwszą pozycję z 27. Wicemistrzem został natomiast Kamil Stoch. Austriacki szkoleniowiec nie mógł uwierzyć w taki rozwój wypadków.
- Po konkursie okazało się, że skoków za bardzo nie pamięta. Mówili mu: „Wygraliśmy, mamy pierwsze i drugie miejsce!”, a on: „Nie”. Uwierzył dopiero jak w komputer popatrzył. Stefan zachowywał się w piątek tak, jakby był w innym świecie - stwierdził Małysz.