Małysz zareagował na wyczyn Kobayashiego. Oskarżył FIS
Ryoyu Kobayashi ustanowił nowy rekord w długości lotu narciarskiego. Do wyczynu Japończyka odniósł się Adam Małysz.
Próba Kobayashiego była bardzo śmiała. Japończyk na specjalnie przygotowanym obiekcie na Islandii zaatakował granicę 300 metrów. Do pełnego powodzenia zabrakło niewiele. W najlepszym skoku zaliczył 291 metrów. Jego próbę zobaczycie TUTAJ.
Wynik Japończyka nie zostanie w najbliższym czasie pobity. Na tradycyjnych skoczniach nie da się polecieć tak daleko. W dodatku możliwości istniejących obiektów nie są całkowicie wykorzystywane, bo obecne kierownictwo FIS nie ma parcia na dalekie skoki. Podkreśla, że najważniejsze jest bezpieczeństwo zawodników.
Takie podejście martwi Adama Małysza. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego bardzo zdecydowanie wypowiedział się o obecnej polityce światowej federacji.
- To nie jest fajne w FIS, że blokują ten rozwój. Nie unikną przecież tego, że będzie pogoń za odległościami. Skoki narciarskie to jest przecież sport ekstremalny. Oczywiście bezpieczeństwo jest bardzo ważne, ale skoki zaczynają tracić przez to na atrakcyjności i na popularności. Wszystko, co jest bardziej ekstremalne i nie jest tak dostępne dla wszystkich, przyciąga - analizował Małysz w rozmowie z Interią.
Jego zdaniem FIS nie uniknie poważnej rozmowy o kierunku rozwoju skoków. Zdaniem Małysza jednym z tematów takiej dyskusji powinno być powiększenie skoczni.
- Zamykanie się tylko w pewnej przestrzeni, czyli w granicy skoków do 250 metrów wcale nie jest dobre. Do skoków ponad 300 metrów nie potrzeba wyższego rozbiegu, czy wyższego lotu. Potrzebny jest po prostu większy zeskok. Zawodnicy, którzy skaczą dzisiaj 210-240 m, jeśli mieliby więcej tego zeskoku, to polecieliby dalej. I to bez zwiększania prędkości i podnoszenia pułapu lotu. Spokojnie można skakać dalej - ocenił Małysz.