Małysz odpowiedział na rewelacje Stocha. "Nie wiem, skąd Kamil to wytrzasnął"

Nie milkną echa, która w końcówce sezonu przetoczyła się przez polskie skoki narciarskie. Liderzy kadry podczas pucharowych zawodów w Planicy krytykowali Polski Związek Narciarski za rozstanie z Michalem Doleżalem. Prym wiódł w tym Kamil Stoch.

Małysz wyjaśnił tymczasem, że decyzję związku przyspieszył sam Czech. Doleżal chciał bowiem wiedzieć, na czym stoi.

- Przede wszystkim związek zamierzał po sezonie zaprosić Michala do Polski, żeby wyjaśnił, skąd wziął się taki spadek formy. Później miała zostać podjęta decyzja, co dalej, ale Michal wymógł na nas, że mamy mu ją ogłosić w Planicy, bo ma propozycje z innych federacji. Z wiceprezesem PZN Wojciechem Gumnym poinformowaliśmy więc o nieprzedłużeniu umowy. Pożegnaliśmy się w przyjaznej atmosferze. Michal był wdzięczny, że mógł tyle przeżyć w Polsce, że w ogóle dano mu szansę. Docenił również to, że jesteśmy z nim szczerzy, bo wie na czym stoi i nie musi odkładać negocjacji z potencjalnymi pracodawcami - mówił Małysz w rozmowie z portalem "Eurosport.pl".

Stoch w jednej z medialnych wypowiedzi stwierdził, że PZN zrezygnował z usług Doleżala pod wpływem sponsorów. Ci mieli grozić wycofaniem się ze wspierania federacji.

- Na wspomnianym spotkaniu w Planicy poruszyliśmy tylko kwestię lekkiego spadku oglądalności ze względu na brak wyników, do których przyzwyczailiśmy kibiców. Ale było też zapewnienie, że niczego nie może zabraknąć, że skoki narciarskie muszą rozwijać się w tym kraju. Nigdy nie było mowy o cięciach. Nie wiem, skąd Kamil to wytrzasnął - powiedział Małysz.

- W tym momencie renegocjowane są umowy. Doskonale jednak wiemy, że skoki narciarskie to wiodąca dyscyplina w PZN i na szkolenie nie może zabraknąć pieniędzy. Kwitując całe zamieszanie, powiem tylko, że obecnie skoczkowie mają naprawdę wszystko. Może aż za dużo - dodał dyrektor sportowy PZN.

Stoch w mediach wypowiadał się bardzo ostro. Sugerował, że może stworzyć własną grupę szkoleniową.

- Skoro tak, to dlaczego mamy dawać mu trenera? Kamilowi już parę lat temu proponowaliśmy, że może stworzyć własny team, ale on nie chciał. Gdyby teraz przyszedł, przedstawił argumenty, myślę, że związek pochyliłby się nad tym - podsumował Małysz.