Małysz o polskich skoczkach: Nikt nie wie, co się dzieje

Polscy skoczkowie słabo rozpoczęli nowy sezon Pucharu Świata. Ich kiepskie występy są zaskoczeniem także dla Adama Małysza.
Na razie najlepiej z reprezentantów Polski zaprezentował się Kamil Stoch, który zajął szóste miejsce podczas konkursu w Niżnym Tagile. Poza nim w szerokiej czołówce pucharowych zawodów był tylko Stefan Hula - dziesiąty skoczek rywalizacji w Lillehammer.
Podczas pierwszej części sezonu więcej było wpadek, niż powodów do radości. Fatalne występy zaliczał nawet Stoch, który nie zakwalifikował się do konkursowej pięćdziesiątki w pierwszym konkursie w Niżnym Tagile.
- Chyba ani trenerzy, ani zawodnicy nie bardzo wiedzą, co się dzieje. Rozumiem ich, bo sam miałem chwile, gdy nie chciałem słyszeć pytań "co się dzieje?" - mówi Małysz w rozmowie z "Super Expressem".
Polscy skoczkowie z bardzo dobrej strony prezentowali się latem. Teraz jednak nic nie funkcjonuje na odpowiednim poziomie.
- Po tym, co działo się latem, nie było powodów przypuszczać, że zimą będzie źle. Znakomite były treningi w kraju przed samym sezonem zimowym. Teraz wszystkim zdarzają się tylko pojedyncze dobre skoki, zaś stabilności kompletnie brak - przyznaje Małysz.
- Stworzyliśmy świetny team, który dotąd funkcjonował dobrze, a teraz przyszło zatrzymanie, a nawet regres. Może świat poszedł do przodu, a my nie? - zastanawia się Małysz.